W Warszawie oraz w prawie 80 innych polskich miastach odbyły się protesty pod hasłem "Ani jednej więcej". To reakcja na śmierć 30-letniej kobiety z Pszczyny, która zmarła na sepsę po tym, jak lekarze czekali na obumarcie płodu. Na transparentach demonstrujących widniały takie napisy jak "To mogłam być ja" czy "Nie będziemy rodzić, żeby chrzcić i grzebać". Przebieg protestów relacjonowaliśmy na portalu tvnwarszawa.pl.
Protesty pod hasłem "Ani jednej więcej - marsz dla Izy" odbyły się w sobotę w Warszawie oraz w 78 (dane organizatorów) innych miastach.
Warszawski protest rozpoczął się przed budynkiem Trybunału Konstytucyjnego, a zakończył po około trzech godzinach przed siedzibą Ministerstwa Zdrowia przy ulicy Miodowej 15. Protestujący mieli ze sobą transparenty z hasłami: "Jej serce jeszcze biło", "Mogła żyć" i "Prawa kobiet, prawami człowieka".
Na czele pochodu niesiono baner ze słowami "Macie krew na rękach". Uczestnicy trzymali też zdjęcia zmarłej 30-latki; zgodnie z prośba organizatorów nie było żadnych flag partyjnych, ale w przemarszu wzięli udział między innymi przedstawiciele Koalicji Obywatelskiej.
Czytaj także na Kontakt 24: "Ani jednej więcej". Wasze relacje z protestów
Manifestację w Warszawie podsumowali stołeczni policjanci. - Było spokojnie. Na trasie, którą szedł marsz, działali policjanci, zapewniając bezpieczeństwo. Czasowo konieczne było wstrzymanie ruchu na części ulic - przekazał rzecznik Komendy Stołecznej Policji nadkom. Sylwester Marczak.
"The Sound of Silence" na wrocławskim rynku
Protestowano także w wielu innych miastach.
Na rynku we Wrocławiu pod pręgierzem rozstawiono nagłośnienie, przemawiali aktywiści związani między innymi z Obywatelami RP czy Strajkiem Kobiet. Skandowano m.in. "Mordercy, mordercy", czy "Siedzieć cicho nie będziemy". Z głośników wybrzmiał też cover utworu "The Sound of Silence".
Wiele osób trzymało w rękach znicze. Niektórzy przynieśli transparenty. "To mogłam być ja" - głosił jeden z nich trzymany przez protestującą kobietę. "Nie będziemy rodzić, żeby chrzcić i grzebać" - napisano na innym.
"Doktorze, nie bój się władzy, ratuj nas" na gdańskiej manifestacji
W Gdańsku protestujący spotkali się na Targu Drzewnym, przed biurami członków Prawa i Sprawiedliwości. Stamtąd ruszyli przed budynek prokuratury na Wałach Jagiellońskich. Na trzymanych przez ludzi tablicach było widać takie hasła jak: "Obojętność to współudział w zbrodni" oraz "Doktorze, nie bój się władzy, ratuj nas".
Smierć 30-letniej Izabeli w Pszczynie
W miniony weekend media obiegła historia 30-letniej kobiety, która trafiła do szpitala w Pszczynie, będąc w 22. tygodniu ciąży, kiedy odeszły jej wody płodowe. U płodu już wcześniej stwierdzono wady rozwojowe. Kobieta zmarła w wyniku wstrząsu septycznego. Rodzina zmarłej stoi na stanowisku, że lekarze zbyt długo zwlekali z zakończeniem ciąży, co przyczyniło się do zgonu.
Wyrok Trybunały Konstytucyjnego Julii Przyłębskiej
Przepisy prawa dotyczącego aborcji zostały zmienione na skutek wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 22 października ubiegłego roku. Wcześniej obowiązująca od 1993 r. ustawa o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży, zwana tzw. kompromisem aborcyjnym, zezwalała na dokonanie aborcji w trzech przypadkach: w sytuacji, gdy ciąża stanowi zagrożenie dla życia lub zdrowia kobiety, gdy ciąża powstała w wyniku czynu zabronionego (gwałt, kazirodztwo) oraz w przypadku ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu.
Ta ostatnia przesłanka została uznana przez TK za niekonstytucyjną - przepisy nadal dopuszczają możliwość przerywania ciąży w przypadku, gdy stanowi ona zagrożenie dla życia i zdrowia kobiety, a także gdy zachodzi uzasadnione podejrzenie, że ciąża jest skutkiem czynu zabronionego m.in. gwałtu.
Wyrok z 22 października wywołał falę protestów w całym kraju. Opublikowano go 27 stycznia tego roku.
Źródło: PAP, TVN24, tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24