Śmiertelne ciosy siekierą. Zaczęło się od długu w wysokości 15 złotych

Matka Damiana żądała dożywocia dla zabójcy jej syna
Serce mi pękło, że sąd nie wymierzył najsurowszej z możliwych kar - powiedziała matka zamordowanego Dawida.
Źródło: tvn24.pl

Przed Sądem Apelacyjnym w Warszawie odbyła się rozprawa odwoławcza po śmierci 31-letniego Damiana Biskupskiego, który w kwietniu 2022 roku został kilkukrotnie raniony siekierą w głowę. W pierwszej instancji na 25 lat więzienia został skazany 46-letni dziś Rajmund M. Za niepoinformowanie organów ścigania wyrok usłyszało też dwóch jego kolegów.

Kluczowe fakty:
  • Do zbrodni doszło 26 kwietnia 2022 roku w wynajmowanym przez skazanego mieszkaniu przy ulicy Narutowicza w Ząbkach pod Warszawą. 
  • 31-letni Damian Biskupski przyszedł do lokalu wynajmowanego przez Rajmunda M., który niedługo potem zadał mu kilka ciosów siekierą w głowę, a w ustach ciężko rannego mężczyzny umieścił skarpetkę. Po wszystkim wyszedł z lokalu.
  • Rajmund M. w czasie śledztwa mówił, że Biskupski przyszedł do niego, "żeby ściągnąć z niego dług" w wysokości 15 złotych. Napastnik tłumaczył, że musiał się bronić i dlatego sięgnął po siekierę.
  • Wyrok trzech lat więzienia w sprawie usłyszeli też 42-letni Kamil Ch. oraz 32-letni Rafał Ż, znajomi skazanego za zabójstwo. Prokuratura oskarżyła ich o to, że nie zaalarmowali służb o zabójstwie Damiana Biskupskiego.
  • W środę Sąd Apelacyjny wysłuchał apelacji stron i poinformował, że prawomocny wyrok zapadnie w przyszłym tygodniu.

O nieprawomocnym wyroku wydanego w ubiegłym roku przez Sąd Okręgowy dla Warszawy-Pragi obszernie informowaliśmy na tvnwarszawa.pl. Do sądu odwoławczego trafiło siedem apelacji. Prokuratura stwierdziła, że wyrok dla Rajmunda M. był niewspółmierny i "rażąco niski". Oskarżyciel publiczny zawnioskował, żeby zabójcę Damiana Biskupskiego skazać na dożywocie i zwiększyć dziesięciokrotnie - do 200 tysięcy złotych - nawiązkę na rzecz matki zabitego 31-latka.

Takie same wnioski zawarte zostały w apelacji przygotowanej przez pełnomocniczkę rodziny Damiana Biskupskiego, mecenas Ewelinę Zawiślak. Różnica polegała na tym, że zawnioskowała o uchylenie wyroków dla 32-letniego Kamila Ch. i 32-letniego Rafała Ż. - kolegów skazanego Rajmunda M. Dlaczego? Pełnomocniczka wskazała, że - jej zdaniem - sąd nie wziął pod uwagę dowodów, które wskazują, że mężczyźni nie tylko nie zaalarmowali służb, ale też mogli brać czynny udział w zbrodni. Drugi z pełnomocników rodziny, mecenas Marek Garwarski zaznaczył, że jeżeli M. nie zostanie skazany na dożywocie, to sąd powinien chociaż wprowadzić ograniczenie, na bazie którego skazany mógłby ubiegać się o warunkowe zwolnienie dopiero po 20 latach po zbrodni.

Reprezentująca skazanego Rajmunda M. mecenas Agnieszka Grzywka-Kulas zaznaczała, że sąd pierwszej instancji, orzekając karę dla jej klienta nie wziął pod uwagę wcześniejszego zachowania Damiana Biskupskiego, który miał mu grozić. W apelacji uzasadniała, że M. działał z zamiarem ewentualnym, a nie bezpośrednim (czyli nie tyle chciał zabić, co godził się z tym, że zdanie ciosów siekierą może doprowadzić do śmierci). Prawniczka zawnioskowała o zmniejszenie wyroku, który nazwała "niewspółmiernym".

Obrońcy Kamila Ch. oraz Rafał Ż. wskazywali z kolei, że ich klienci zostali skazani na maksymalnie wysoką karę za niepowiadomienie o zbrodni, co ich zdaniem jest niesprawiedliwe. W związku z tym żądali dla nich łagodniejszej kary.

"Wierzę, że dobro zwycięży"

W środę na sali rozpraw głos zabrała też matka Damiana Biskupskiego, Małgorzata.

- Mój syn dostał pięć potężnych ciosów siekierą, obuchem siekiery w głowę i szósty cios w łopatki. Był podduszany. Kiedy umierał, oprawca wsadził mu w usta skarpetę, wymył się, spakował plecak i poszedł do lasu, a później - jak gdyby nigdy nic - do pracy. Człowiek, który z największym okrucieństwem zabrał mi dziecko potem uśmiechał się patrząc mi w oczy na sali rozpraw. Ba, w pewnym momencie pokazał mi środkowy palec. Trudno mi uwierzyć, że nie otrzymał maksymalnej możliwej kary. Wierzę, że sąd apelacyjny zmieni ten wyrok, jeszcze wierzę, że dobro zwycięży - mówiła drążącym głosem.

Przez całą rozprawę kobieta trzymała w rękach czarno-białe zdjęcie syna. Zaznaczyła, że jej zdaniem okoliczności zabójstwa nie zostały wyjaśnione do końca. - Tam jest zmowa milczenia. Pozostali oskarżeni, według mnie, co najmniej pomagali uniknąć mordercy odpowiedzialności. Być może nigdy nie dowiem się prawdą, ale wiem, że zabójca powinien być skazany na dożywocie. Nie wyobrażam sobie, żeby było inaczej - zaznaczyła.

Po jej wystąpieniu sąd zamknął rozprawę i poinformował, że prawomocny wyrok zostanie ogłoszony 21 maja.

Damian Biskupski miał 31 lat
Damian Biskupski miał 31 lat
Źródło: tvn24.pl

Wyłączył światło i sobie poszedł

Skazany Rajmund M. został zatrzymany niedługo po zbrodni. Do akt sprawy prokuratura dołączyła nagranie z wizji lokalnej przeprowadzonej przez prokuratora prowadzącego śledztwo w lokalu, w którym zginął Damian Biskupski. Rajmund M. opowiadał, jak doszło do koszmaru. Twierdził, że późnym wieczorem z wynajmowanego mieszkania wyszedł od niego kolega Rafał Ż., który rzekomo miał żądać od niego pieniędzy. Dług miał wynosić… 15 złotych. 

- On poszedł, usłyszałem, jak zamyka furtkę. A po chwili ktoś zapukał do drzwi. I to był ten chłopak (późniejsza ofiara zabójstwa - red.) - mówił M. podczas wizji lokalnej. Dalej - zdaniem skazanego nieprawomocnie na zabójstwo - było tak: Damian Biskupski miał mu powiedzieć, że przyszedł ściągnąć dług dla Rafała Ż. - Chciał wziąć mi telefon, mówił, żebym dał mu fanty. Wziął do ręki kurtkę, a tam był mój nóż, on mi go dołożył do szyi - relacjonował podczas wizji lokalnej Rajmund M. 

Kiedy to się działo, skazany siedział już na łóżku, a Damian Biskupski - według niego - stał nad nim z nożem. - Powiedziałem, już ci daję. No i wziąłem siekierę. Uderzyłem raz, a potem jeszcze dwa razy go dobiłem. Włożyłem mu skarpetkę w usta, bo charczał. Wyłączyłem światło, zostawiłem włączony telewizor i sobie poszedłem - mówił na wizji skazany za zabójstwo.

Matka Damiana żądała dożywocia dla zabójcy jej syna
Matka Damiana żądała dożywocia dla zabójcy jej syna
Źródło: tvn24.pl

Znaleźli ciało, nie zadzwonili na służby

Po wyjściu z wynajętego mieszkania przeczekał noc w lesie, a potem poszedł do pracy. W międzyczasie wydzwaniał do niego Paweł Ż., który wieczór wcześniej był u niego. Ponieważ Rajmund M. nie odbierał, Ż. poprosił Kamila Ch., żeby sprawdził, co się dzieje. Ch. przybył na miejsce 27 kwietnia około 19. W łóżku znalazł zakrwawione ciało mężczyzny. 

Ch. był przekonany, że w łóżku jest Rajmund M., o czym powiedział Pawłowi Ż. Niedługo potem i on pojawił się w lokalu. Drugi z mężczyzn stwierdził, że na łóżku leży Damian Biskupski. Zarówno Paweł Ż., jak i Kamil Ch. wyszli z mieszkania, nie dzwoniąc po służby.

TVN24
Dowiedz się więcej:

TVN24

Czytaj także: