Związkowcy z "Solidarności" przeprowadzili się ze swoim miasteczkiem przed Sejm. Mają ze sobą trumnę, która ma symbolizować pracę do śmierci, a także kukły Donalda Tuska i Jacka Rostowskiego z napisami: "Zdradziłem i okłamałem naród" oraz "Byłem oszustem i kłamcą".
Do środy związkowcy rezydowali w namiotowym miasteczku pod kancelarią premiera. Po godzinie 8.30 w środę przenieśli się pod Sejm, gdzie znów rozstawią namioty. W pochodzie uczestniczyło kilkadziesiąt osób. Część z nich śpiewała, część wznosiła okrzyki. Działacze używali też gwizdków i trąbek. Na ramionach nieśli trumnę symbolizującą "pracę do śmierci" oraz kukły polityków - Donalda Tuska i Jacka Rostowskiego. Kukły mają przyczepione szyjach kartki: "Donald Tusk" ma napis "Zdradziłem i okłamałem naród", a kukła Jacka Rostowskiego "Byłem oszustem i kłamcą".
Protest do piątku Pod Sejmem działacze zostaną do piątku, kiedy posłowie mają zająć się wnioskiem "S" o rozpisanie referendum dot. wieku emerytalnego. Na ten dzień zapowiadają też wielką manifestację przeciwko wydłużeniu i zrównaniu wieku emerytalnego, w której ma wziąć udział nawet kilkanaście tysięcy ludzi. Jeśli posłowie odrzucą wniosek o referendum, związkowcy wrócą pod Sejm po Wielkanocy, by protestować dalej.
Piotr Duda, przewodniczący "Solidarności", tłumaczył w poniedziałek, gdy miasteczko powstawało, że związkowcy tworzą je, bo chcą przypilnować, by w Sejmie doszło w piątek do debaty i głosowania nad ich wnioskiem. NSZZ Solidarność zebrała blisko 2 miliony podpisów w tej sprawie. W piątkowej pikiecie, którą już teraz zapowiadają protestujący, może wziąć udział nawet kilkanaście tysięcy ludzi.
Trumna z Pinokiem Trumnę z podobizną premiera z dorysowanym nosem Pinokia do miasteczka przetransportowano we wtorek. Pod drzwiami kancelarii ustawili ją - szef NSZZ Solidarność Piotr Duda i związkowcy "S" ze Śląska i Zagłębia, którzy we wtorek pojawili się w Warszawie, by "zmienić" kolegów z Pomorza. Na trumnie ustawiono także znicze. Po przeniesieniu trumny związkowcy wrócili na swoje miejsca i tam - zgodnie z tym, co zapowiedzieli wcześniej - o pełnej godzinie przez pięć minut uderzali kaskami o chodnik, grając na bębnach, trąbach, odpalając petardy i świece dymne.
tvn24.pl//adso, jk/tr/k