Prokuratura postawiła zarzuty mężczyźnie, który - według śledczych - jest sprawcą tragicznego wypadku na Grochowskiej. Zginęła w nim siedząca z tyłu 19-latka.
- 25-latek usłyszał zarzut spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym - informuje Marcin Saduś rzecznik Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga.
Jak dodaje, mężczyzna nie przyznał się do winy. Nie złożył też wyjaśnień.
Wjechał na torowisko
Do tragicznego wypadku doszło w przedświąteczny piątek - 21 grudnia - na Kamionku. Kierowca jechał ulicą Grochowską w kierunku centrum.
Na wysokości przystanku "Bliska" uderzył w zaparkowane samochody. Potem wpadł na torowisko. Policjanci sprawdzali też, czy wcześniej auto nie uderzyło w słup.
Siła zderzenia była bowiem tak duża, że z samochodu wypadł silnik. Policjanci znaleźli go kilkadziesiąt metrów od samochodu.
Na miejscu zginęła 19-latka, która siedziała z tyłu. Do szpitala trafiła też 17-latka oraz 25-letni kierowca. Pasażer, który siedział na fotelu pasażera z przodu oddalił się. Później okazało się, że był poszukiwany przed sąd do odbycia kary.
Przysłał usprawiedliwienie
Dlaczego prokuratura na postawienie zarzutów czekała ponad dwa miesiące?
Jak tłumaczy rzecznik, mężczyzna nie stawił się na zaplanowane w styczniu przesłuchanie z powodu obrażeń jakich sam doznał. Przysłał usprawiedliwienie.
- Stawił się 1 marca i wtedy też usłyszał zarzuty - tłumaczy Marcin Saduś.
25-latek w chwili wypadku był trzeźwy. Grozi mu do ośmiu lat więzienia.
O tym tragicznym wypadku informowaliśmy na tvnwarszawa.pl tuż po zdarzeniu:
Wypadek na Kamionku
Wypadek na Kamionku
Wypadek na Kamionku
kz/pm
Źródło zdjęcia głównego: Artur Węgrzynowicz / tvnwarszawa.pl