Ministerstwo Infrastruktury zażądało od ratusza przekazania placu Piłsudskiego wojewodzie. Resort twierdzi, że chodzi o ułatwienie organizacji uroczystości państwowych. Ratusz obawia się jednak, że powód jest inny - pomniki smoleńskie.
W ostatnim czasie plac Piłsudskiego stał się ważnym tematem na linii stołeczny ratusz - Ministerstwo Infrastruktury. Jak informuje reporterka TVN24 Olga Olesek, zaczęło się od pisma ministra Andrzeja Adamczyka, w którym zwraca się do miasta o przekazanie placu Piłsudskiego wojewodzie.
Powód? Liczne uroczystości, które odbywają się w tym miejscu: chociażby 15 sierpnia z okazji Święta Wojska Polskiego czy odzyskania niepodległości przez Polskę 11 listopada.
Minister: podpisałem decyzję administracyjną
- Wojewoda mazowiecki w czerwcu i w lipcu wystąpił o przekazanie w trwały zarząd placu Piłsudskiego, ja wstąpiłem do prezydent Warszawy o przekazanie dokumentów z tymże palcem. Mimo dwukrotnych wystąpień, nie otrzymaliśmy ich. W dniu wczorajszym podpisałem decyzję administracyjną o przekazanie w trwały zarząd placu - oświadczył na czwartkowej konferencji prasowej Andrzej Adamczyk.
- Wojewoda, występując z wnioskiem o trwały zarząd argumentował to przygotowywaniem do uroczystości państwowych, które leżą w jego gestii. Zasadą jest, że jeśli organ administracji rządowej występuje o przekazanie w trwały zarząd nieruchomości Skarbu Państwa, jeśli nie ma przeciwskazań formalno-prawnych, to wnioski są akceptowane - podsumował minister.
Według rzecznika ministerstwa, nawet fakt, że urzędnicy Hanny Gronkiewicz-Waltz nie przekazali dokumentów, o które wnioskował Adamczyk, nie stanowi przeszkody do zmiany.
- Ustanowienie trwałego zarządu nie wymaga przekazania dokumentacji nieruchomości (nie wymagają tego żadne przepisy). A w tej szczególnej sytuacji placu w zabudowie śródmiejskiej, ograniczonego ulicami nie jest konieczne nawet przekazanie map określających granice tej nieruchomości, ponieważ wynikają one z dostępnych już map - wyjaśniał w odpowiedzi na nasze pytania Szymon Huptyś.
W biurze prasowym resortu słyszymy, że od decyzji przysługuje prawo do odwołania do ministra, a także skarga do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Natomiast zaskarżenie decyzji nie wstrzymuje jej wykonania. A zatem obowiązuje.
Ratusz: Uroczystości? Ten argument się nie broni
Miasto wydaje się nie być przekonane co do konieczności natychmiastowego wydania placu. - Hanna Gronkiewicz-Waltz odpowiedziała ministrowi, że nie ma na to szans, trzeba by zmienić zasady zagospodarowania terenu, trzeba by wyznaczyć odrębną działkę, która faktycznie mogłaby służyć wojewodzie na miejsce uroczystości - relacjonuje Olga Olesek z TVN24
W ratuszu nie kryją zdziwienia argumentacją ministerstwa i dowodzą, że dotychczas wydarzenia na placu odbywały się bez przeszkód. Rzecznik urzędu miasta spekulował, że w rzeczywistości może chodzić budowę pomników.
- W piśmie pana ministra wskazane jest, że wojewoda potrzebuje mieć ten plac po to, aby móc organizować uroczystości państwowe. Teraz są organizowane, współpraca była bardzo dobra, nigdy nie było problemu z tym. Ten argument po prostu się nie broni - twierdzi Bartosz Milczarczyk. Stąd pomysł, że w rzeczywistości powód może być inny. - Może chodzić o to, aby tak zmienić reguły, by spróbować ominąć radę miasta w sprawie lokalizacji pomników smoleńskich w Warszawie - tłumaczy Milczarczyk.
Wojewoda: gdzieś te pomniki muszą się znaleźć
O sprawę zapytał wprost reporter Faktów TVN. - W tym okresie napięć ta sprawa jest trudna. Są pewne rzeczy, których nie można odkładać na przyszłość. Oczywiście w tej przestrzeni będą powstawać pomniki. W których miejscach? Nie wiem. Ale na pewno będą. W tej przestrzeni gdzieś te pomniki muszą się znaleźć - odpowiedział wojewoda mazowiecki Zdzisław Sipiera.
Oficjalnie monument poświęcony ofiarom katastrofy smoleńskiej zaplanowano w północnej części skweru imienia księdza Jana Twardowskiego, przy Karowej. A pomnik Lecha Kaczyńskiego miałby powstać na wylocie ulicy Tokarzewskiego-Karaszewicza, tuż przy Krakowskim Przedmieściu.
Główne zdjęcie: Shutterstock
ran/b