Wniosek Guziała o referendum storpedowany przez ratusz

Piotr Guział chce odwołania Hanny Gronkiewicz-Waltz
Piotr Guział chce odwołania Hanny Gronkiewicz-Waltz
Źródło: tvnwarszawa.pl
- Biuro prawne Hanny Gronkiewicz-Waltz nie działa – uważa radny Piotr Guział, którego wniosek o przeprowadzenie referendum w sprawie odwołania prezydent miasta został odrzucony. Urzędnicy wypunktowali w nim elementarne braki.

Chodzi o wniosek, który były burmistrz Ursynowa złożył na wrześniowej sesji. Samo złożenie nie oznacza sukcesu - aby rada w ogóle mogła się nad tym dokumentem pochylić, Guział potrzebował poparcia jednej czwartej składu (uzyskał je dzięki Prawu i Sprawiedliwości) i pozytywnej opinii komisji rewizyjnej.

Wcześniej w sprawie wypowiedziało się jednak miejskie Biuro Prawne. - Kilka dni temu otrzymałem opinię, która nie pozostawiła na nas, jako wnioskodawcach, suchej nitki. Biuro wskazało, że nie dopełniliśmy podstawowych obowiązków, a nasz wniosek nie zawierał kluczowych elementów: terminu referendum, kalendarza czynności referendalnych i wzoru karty do głosowania – opisywał na czwartkowej konferencji prasowej Guział.

Urzędnicy nie dopełnili obowiązków

Szybko dodał jednak, że z opinią urzędników się kompletnie nie zgadza. - Mam wrażenie, że Biuro Prawne zaopiniowało nie tą uchwałę, którą składałem – powiedział.

Dlaczego? Były burmistrz tłumaczy, że przepisy dotyczące referendum w sprawie odwołania prezydenta, a referendów lokalnych zorganizowanych w innych sprawach (np. budowy mostu czy parku) są różne. W tym pierwszym przypadku powinno się odwoływać do ustawy o samorządzie gminnym, w drugim – do ustawy o referendum lokalnym.

- W moim wniosku nie potrzebowałem ani wzoru karty, ani tym bardziej terminu referendum. Przecież o tym decyduje komisarz wyborczy – przekonywał na konferencji. - Aby mieć pewność, poprosiłem o opinię prawną adwokata mec. Jarosława Kaczyńskiego. Jest jasna i potwierdza, że urzędnicy nie dopełnili swoich obowiązków i nie doczytali ustawy – punktował Guział.

- To pokazuje z kolei, że miasto nie działa w żadnej sprawie. Biuro Prawne miało być lekiem na całe zło, a myli się w najprostszej kwestii - dodał.

Liczy na przeprosiny

Na koniec przyznał, że oczekuje przeprosin od miejskich prawników. Natomiast od rady miasta domaga się ponownego przyjrzenia się sprawie. Już wiadomo jednak, że bez skutku.

- Wiemy przecież, że radny Guział zaczął zbieranie podpisów i podjął próbę przeprowadzenia referendum na drodze społecznej. Zatem Rada Warszawy powinna się zająć jego wnioskiem dopiero wtedy, kiedy ta oddolna inicjatywa będzie rozstrzygnięta. Póki co uważam, że Guział próbuje po prostu pójść na skróty – skomentował Jarosław Szostakowski, przewodniczący klubu PO.

Referendum na dwa sposoby

Przypomnijmy, Piotr Guział podjął próbę przeprowadzenia referendum na rzecz odwołania Hanny Gronkiewicz-Waltz na dwa sposoby.

Pierwszy – składając formalny wniosek na Radzie Warszawy. Dziś wiemy już, że został on przez miejskich prawników odrzucony. Lecz jeśli udałoby się go przegłosować – radny nie musiałby organizować zbiórki podpisów wśród mieszkańców.

Drugi – społeczny. Gdzie pod swoim wnioskiem potrzebuje poparcia minimum 130 tys. mieszkańców Warszawy. Zbiórka wciąż trwa. - Idzie gorzej, niż trzy lata temu. Jest gorzej niż trzy lata temu. Powód jest prosty: zła pogoda – przyznał na konferencji były burmistrz Ursynowa.

- Jeśli przez trzy czwarte czasu pada deszcz, to trudno zachęcić warszawiaków, by się zatrzymali. Mamy około 80 tys. podpisów. Potrzebujemy co najmniej 135 tys. Mamy czas do 5 grudnia – podsumował.

Piotr Guział i Jarosław Szostakowki byli gośćmi programu "Tak Jest":

Piotr Guział i Jarosław Szostakowski w "Tak Jest"

kw/r

Czytaj także: