Kwadrans po godzinie 8 rano w niedzielę, 10 grudnia, strażnicy miejscy z VI Oddziału Terenowego otrzymali zgłoszenie o dziwnie zachowującym się mężczyźnie w parku Praskim. Patrol podjął interwencję.
- Mężczyzna został kilkanaście minut później odnaleziony na tyłach nieczynnego wybiegu niedźwiedzi, gdzie klęczał na ziemi z głową w śniegu. Mogło to wskazywać, że jest nietrzeźwy, ale okazało się, że mężczyzna nie był pod wpływem alkoholu, a stracił przytomność. Był bardzo wychłodzony, trząsł się z zimna, a jego wypowiedzi były niespójne - przekazała straż miejska w komunikacie. Jak dodano, mężczyzna nie umiał powiedzieć, co się stało ani jak się znalazł w tym miejscu.
Mężczyzna trafił do szpitala
Strażnicy miejscy umieścili mężczyznę w radiowozie, gdzie został okryty kocem termicznym, do rąk podano mu chemiczny ogrzewacz oraz kubek ciepłego napoju. Funkcjonariusze wezwali pogotowie ratunkowe.
Jak przekazali w komunikacie, około godziny 9.30 mężczyzna został przekazany ratownikom, którzy potwierdzili, że wychłodzenie zagrażało jego życiu. Trafił do szpitala.
Strażnicy podkreślają, że gdyby nie reakcja mieszkanki stolicy, która zadzwoniła pod alarmowy numer 986, mogłoby dojść do tragedii. - Zima dopiero się zaczyna, nie bądźmy obojętni na los innych ludzi - zaapelowali.
Autorka/Autor: mg
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Straż Miejska Warszawa