Sezon grzewczy w pełni. Strażnicy miejscy kontrolują za pomocą tak zwanych smogowozów i dronów jakość powietrza w stolicy. Jak wygląda ich praca?
Każdego dnia jakość powietrza w stolicy sprawdza kilka patroli. Wśród nich są funkcjonariusze poruszający się tak zwanymi smogowozami. To charakterystyczne samochody wyposażone w nowoczesny sprzęt pomiarowy, które w sezonie grzewczym są wykorzystywane przez funkcjonariuszy z referatu do spraw kontroli środowiska. Strażnicy mają pięć takich wozów.
Jak wyglądają smogowozy?
Pojazdy są wyposażone w aparaturę, która pozwala funkcjonariuszom zlokalizować miejsca zwiększonego zanieczyszczenia powietrza. Wystarczy, że wystawią przez okno sondę połączoną z analizatorem i zaczekają 10 minut. Potem wyniki porównuje się ze średnimi wynikami dobowymi stacjonarnych mierników rozmieszczonych w mieście.
Na dachach smogowozów zamontowane są wysuwane 3,5-metrowe maszty z kamerami. - Wysokiej jakości obraz wyświetlany jest na monitorach, które są w pojazdach - powiedział Marek Wąsowski z warszawskiej straży miejskiej.
Strażnik dodał, że kamera pozwala zajrzeć strażnikom za ogrodzenie posesji, by znaleźć dymiący komin i ocenić, czy spalane są tam przedmioty emitujące szkodliwe substancje. - Funkcjonariusze sterują nią z pomocą konsoli - wyjaśnił Marek Wąsowski.
Smogowóz jest też wyposażony w komputer połączony z siecią, zaawansowany sprzęt do pomiaru skażenia wody, analizator gazów i pyłomierz, tzw. dustrak.
Wilgotnościomierz jak pistolet, drony
Strażnicy korzystają także z podręcznych higrometrów, czyli wilgotnościomierzy. Wyglądają one jak niewielki "pistolet". Urządzenie to po przyłożeniu do powierzchni drewna, w ciągu kilku sekund wyświetla jego wilgotność - musi mieć poniżej 20 procent, żeby można było nim palić.
Jak mówią strażnicy, większość interwencji, na które jeżdżą, to zgłoszenia od mieszkańców. - Do straży miejskiej dzwonią ludzie. Zgłoszenie przyjmuje operator, który wysyła nas na miejsce- dodał Dariusz Sado.
Strażnik opowiada, że najczęściej zgłoszenia dotyczą dymów unoszących się z kominów. - Najwięcej zgłoszeń mamy oczywiście w sezonie jesienno-zimowym. Dziennie dostajemy ich nawet kilkanaście. Jedziemy na posesję i przeprowadzamy jej kontrolę. Sprawdzamy, czym właściciel pali w piecu, gdzie trzyma opał czy ma porządek na posesji - powiedział Dariusz Sado.
Do walki z tak zwanymi kopciuchami straż miejska używa też dwóch specjalistycznych dronów, które monitorują budynki. Jedno z urządzeń wyposażone jest w dwie kamery - tradycyjną, rejestrującą obraz w rozdzielczości full HD oraz tę działającą na podczerwień, wysokiej czułości kamerę termowizyjną, która z łatwością zlokalizuje miejsce wylewania nieczystości ciekłych do wód. Drugi z dronów, ma specjalny wysięgnik z czujnikiem, którzy mierzy poziom zanieczyszczenia pyłami PM25, i PM10. Wykrywa również związki chemiczne, które powstają podczas spalania odpadów.
Pracy nie brakuje
Przykład z ostatnich dni. Na Pradze Południe strażnicy postanowili skontrolować warsztat samochodowy. Funkcjonariusze poprosili pracowników o przedstawienie sposobu ogrzewania warsztatu. Jeden z nich zaprowadził strażników do pieca gazowego i poinformował, że to właśnie wskazany sprzęt odpowiada za ogrzewanie pomieszczeń.
"Po dokładnych oględzinach pieca funkcjonariusz poinformował mechanika, że aby piec gazowy mógł grzać musi być do niego przyłączony dopływ gazu. W odpowiedzi pracownik stwierdził, że w takim razie on nie wie, jak są ogrzewane pomieszczenia. Stan pieca wskazywał, że nie jest używany od co najmniej kilku miesięcy, poza tym wszystkie zawory były pozamykane. Co ciekawe - temperatura w warsztacie mimo niedziałającego pieca gazowego wynosiła około 20 stopni" - opisuje straż miejska.
Wreszcie w jednym z pomieszczeń strażnicy zauważyli piec olejowy.
"Niestety w zbiornikach strażnicy wykryli przepracowany olej silnikowy. Specjalny system przekazywał olej z hali warsztatowej do zbiornika, a ze zbiornika - do pieca. W związku z tym, że w trakcie kontroli nie było osoby odpowiedzialnej za warsztat, ustalono termin spotkania z właścicielem, który nie uniknął odpowiedzialności. Warsztat pozostanie pod stałą kontrolą funkcjonariuszy Oddziału Ochrony Środowiska" - dodali w komunikacie funkcjonariusze.
Czym można palić w piecach?
Właściciele domów nie mogą palić mułami i flotokoncentratami węglowych oraz mieszankami produkowanymi z ich wykorzystaniem, węglem kamiennym w postaci sypkiej o uziarnieniu poniżej 0-3 mm, węglem brunatnym oraz paliwami stałymi produkowanymi z wykorzystaniem tego węgla czy paliwami zawierającymi biomasę o wilgotności powyżej 20 proc., np. mokrym drewnem.
W domowych piecach nie wolno też spalać odpadów takich jak: foliowe torby, plastikowe pojemniki, zużyte opony, przedmioty z tworzyw sztucznych, elementy drewniane pokryte lakierem lub farbą, sztuczna skóra, opakowania po rozpuszczalnikach i środkach ochrony roślin, opakowania po farbach, lakierach.
Jeżeli strażnicy zauważą, że właściciele posesji łamią zakazy, grozi im mandat do 500 zł. Strażnicy mogą też pobrać próbkę popiołu z pieca i wysłać ją do laboratorium na specjalistyczne badania, za które też zapłaci właściciel. Kosztują one od 400 zł do nawet 5 tys. zł.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 | tvn24