Pojawienie się prezydenta Andrzeja Dudy na uroczystej inauguracji roku akademickiego na Uniwersytecie Warszawskim wywołało protest studentów. Przed gmachem Auditorium Maximum zebrały się osoby oskarżające głowę państwa o homofobiczne wypowiedzi.
Przed godziną 14 na terenie głównego kampusu Uniwersytetu Warszawskiego zebrała się grupa protestujących. Jak dowiedział się reporter TVN24 Paweł Łukasik, ich wystąpienie jest spontaniczną reakcją na zapowiedź pojawienia się na uroczystej inauguracji roku akademickiego prezydenta Andrzeja Dudy.
- Prezydenta na razie tu nie ma, ale jest grupa kilkudziesięciu, może stu osób z dużą kolorową flagą – opisywał Łukasik. Pytał też uczestników o powód ich protestu. - Jesteśmy tutaj dlatego, że nie zgadzamy się, żeby pan Andrzej Duda wchodził na nasz Uniwersytet Warszawski, kiedy wypowiada się, że nie jesteśmy normalnymi ludźmi - powiedziała jedna ze studentek.
Podobną odpowiedź reporter TVN24 usłyszał od innej osoby biorącej udział w akcji. - Protestujemy przeciwko wypowiedziom i działaniom (prezydenta - red.) - powiedział jeden z uczestników protestu. I dodał, że prezydent wypowiada się przeciwko prawom mniejszości.
Manifestujący zostali otoczeni na chodniku przez straż uniwersytecką. Gdy przed gmachem pojawił się pochód władz uczelni oraz przedstawicieli samorządu studenckiego, słychać było hasła "wolność, równość, akceptacja", "homofobia to zabijak". Duże emocje wzbudziło pojawienie się prezydenta. Protestujący gwizdali i wykrzykiwali różne hasła. Skandowali między innymi "dzieciaki przez ciebie umierają".
- Nie było bezpośredniej interakcji. Prezydent odwrócił się w pewnym momencie, uśmiechnął się, pomachał. Z drugiej strony cały czas słychać było okrzyki zarzucające prezydentowi homofobię - zaznaczył Łukasik. Jak dodał, cała ta sytuacja trwała kilkadziesiąt sekund. Później protestujący przeszli przed bramę UW, gdzie zostawili tęczową flagę. Około godziny 15 protest zakończył się.
Prezydent zabrał głos podczas inauguracji roku akademickiego, jednak nie odniósł się bezpośrednio do incydentu sprzed Auditorium Maximum. - Mówił tylko o wolności politycznej na uniwersytetach. O tym, jak jest ona ważna i jak bardzo powinna być przestrzegana, dodając, że zdarzały się w naszym kraju przypadki, że tak nie było - relacjonował Łukasik.
Źródło: tvnwarszawa.pl