Matka i dwoje dzieci trafili do szpitala po wybuchu w mieszkaniu przy Kłobuckiej. Jak podaje straż pożarna, przyczyny tego zdarzenia nie są jeszcze znane. Dwa lokale zostały na najbliższe dni wyłączone z użytkowania. Pierwszą informację otrzymaliśmy na Kontakt 24.
Około godziny 8.15 służby zostały wezwane do bloku komunalnego przy ulicy Kłobuckiej 18 - W mieszkaniu na drugim piętrze, z niewyjaśnionych przyczyn doszło do eksplozji. Wewnątrz były trzy osoby: jedna dorosła i dwoje dzieci. W dobrym stanie zostali oni przewiezieni do szpitala - poinformował Jarosław Dobrzewiński z Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej. I dodał, że w mieszkaniu były też zwierzęta, pies i kot.
Na miejscu pracowała straż pożarna, policja i pogotowie ratunkowe. Wezwano też inspektora nadzoru budowlanego. Sytuacji na miejscu przyglądali się też urzędnicy z Biura Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego urzędu miasta oraz przedstawiciele władz Ursynowa.
Jak opisywał Dobrzewiński, w mieszkaniu doszło do pożaru, ale najwięcej zniszczeń wywołał sam wybuch. Jedno z okien zostało wyrwane. - W momencie naszego dojazdu na miejsce zdarzenia zastaliśmy nieduże zarzewia ognia. Nasze działania polegały głównie na otwarciu mieszkania, ewakuowaniu jego mieszkańców oraz oddymianiu - zaznacza.
"Budynek nie jest podłączony do instalacji gazowej"
Strażak przekazał też, że lokatorzy okolicznych mieszkań sami opuścili je przed dotarciem służb. - Budynek jest ogrodzony policyjną taśmą. Mieszkańcy nie mogą jeszcze wrócić do swoich mieszkań - ustalił Artur Węgrzynowicz, reporter tvnwarszawa.pl.
- Budynek nie jest podłączony do instalacji gazowej. Przyczyny wybuchu będą wyjaśniane - mówił Rafał Rutkowski z Komendy Stołecznej Policji.
Nasz reporter rozmawiał na ten temat z mieszkańcami budynku. - Oni sugerują, że mogło dojść do awarii, któregoś z urządzeń elektrycznych. Pojawia się wśród rozmów hipoteza, że mogła to być bateria elektrycznej hulajnogi. Poczekajmy jednak na komunikaty służb i podejdźmy do tej informacji z dystansem - zastrzega Węgrzynowicz.
"Potężny huk usłyszałam"
Jednym ze świadków porannego zdarzenia była pani Katarzyna Bąk, która wraz z mężem i niepełnosprawnym synem mieszka pod lokalem, w którym doszło do eksplozji. - Przed godziną ósmą potężny huk usłyszałam. U mnie trochę tynku się posypało. Wybiegłam szybko na klatkę, żeby zorientować się, w którym mieszkaniu do tego doszło. Pobiegłam na górę. Słyszałam tam krzyki, próbowałam otworzyć drzwi, ale zablokowały się - opisuje kobieta. I dodaje, że w tym czasie jej mąż, podobnie jak inni sąsiedzi, dzwonił na numer alarmowy. - Szybko przyjechała straż, pogotowie i pomoc. Drzwi trzeba było wyważać - zaznaczyła.
Wiceburmistrz Ursynowa Jakub Berent poinformował, że dwa mieszkania - to w którym doszło do wybuchu i lokal poniżej - zostały wyłączone z użytkowania. - Naszym zmartwieniem w tym momencie jest zapewnienie tym osobom noclegu - mówił Berent. Ewakuowane osoby trafią na noc do ośrodka na terenie Ursynowa, który jest przystosowany do zapewnienia odpowiednich warunków rodzinie z niepełnosprawnym dzieckiem.
- Z pozostałej części budynku można korzystać. Jedyną uciążliwością jest to, że ze względu na akcję gaśniczą przez najbliższe dwa, trzy dni nie będzie energii elektrycznej - dodał.
Z informacji przekazanych nam przez policję wynika, że w mieszkaniu przebywała rano matka i dwoje jej dzieci. Wiceburmistrz odniósł się do stanu poszkodowanej rodziny. - Z naszych informacji wynika, że na szczęście nic poważnego im się nie stało. W tym momencie przebywają na obserwacji - zaznaczył.
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Artur Węgrzynowicz / tvnwarszawa.pl