Policja podsumowała swoje działania podczas sobotniego "strajku przedsiębiorców". Bilans to siedem osób zatrzymanych, siedem mandatów, ponad 80 wniosków do sądu o ukaranie i 180 notatek, które trafią do inspekcji sanitarnej z wnioskiem o nałożenie kar administracyjnych. To jednak nie wszystko. Rzecznik Komendy Stołecznej Policji zapowiada postępowania związane z obrażaniem i zniewagą funkcjonariuszy w sieci.
Podczas konferencji prasowej podsumowującej przebieg sobotnich wydarzeń rzecznik KSP Sylwester Marczak poinformował, że najpoważniejsze sytuacje dotyczą naruszenie nietykalności cielesnej funkcjonariuszy. Jedną z zatrzymanych w związku z tym osób był inicjator protestu, kandydat w wyborach prezydenckich 10 maja Paweł Tanajno. Wcześniej w rozmowie z PAP Marczak sprecyzował, że Tanajno miał dopuścić się tego w dwóch różnych miejscach. Jak poinformował, naruszenie nietykalności polegało między innymi na szarpaniu i popychaniu policjantów.
Poza nim, za znieważenie policjanta, zatrzymano jeszcze jedną osobę. - Dwie kolejne to osoby, które były poszukiwane. Kolejne to osoby, które odmawiały podawania swoich danych. To automatycznie wydłuża czynności. W takich przypadkach działanie wygląda w bardzo prosty sposób. Osoba ma obowiązek podania swoich danych, my je musimy zweryfikować. Jeśli odmawia, to w takiej sytuacji zostaje zatrzymana i doprowadzona do najbliższej jednostki. Dalsze czynności mają na celu ustalenie tożsamości osoby - wyjaśnił Marczak. Dodał też, że po uzyskaniu danych osobowych zatrzymane osoby zostały zwolnione.
Wobec lidera sobotniego protestu policja prowadzi czynności w trybie przyspieszonym. - Obecnie przebywa on w pomieszczeniu dla zatrzymanych. Mamy 48 godzin od zatrzymania na wykonanie z nim czynności i przekazanie materiałów do sądu. Zgodnie z przepisami o zatrzymaniu została poinformowana prokuratura, poinformowano także adwokata na żądanie - poinformował Marczak. Jak dodał, Paweł Tanajno złożył zażalenie na zatrzymanie.
Odrzucone zażalenie
Jacek Wilk, pełnomocnik zatrzymanego poinformował na antenie TVN24, że zażalenie zostało odrzucone przez sąd. Przekazał również, że przeanalizował kilkadziesiąt nagrań z całego zdarzenia. Według niego, kiedy już wydarzenie dobiegło końca, Tanajno oraz kilku dziennikarzy zostali otoczeni przez policję i kilkukrotnie informowali, że chcą rozejść się do domów. Z relacji Wilka wynika, że Paweł Tanajno miał pytać, czy został zatrzymany, ale nie uzyskawszy żadnej odpowiedzi próbował przejść przez kordon.
- I w tym momencie został zatrzymany przez policjanta. To on fizycznie został przytrzymany, a nie odwrotnie. Nie ma żadnych uzasadnionych powodów, żeby stawiać mu zarzut naruszenia nietykalności. Taki zarzut można postawić osobie działającej z zamiarem umyślnym – powiedział Wilk.
Przekonywał też, że są nagrania, które to potwierdzają.
Jak przekazał, policja może teraz Pawła Tanajnę zwolnić, złożyć wniosek o tymczasowe aresztowanie albo właśnie wniosek o rozpatrzenie sprawy w trybie przyspieszonym.
Pełnomocnik Tanajny utrzymuje, że sobotnie wydarzenie nie było zgromadzeniem. – Paweł Tanajno składał wniosek o zgromadzenie i nie uzyskał decyzji odmownej. Nawet gdyby wczorajsze wydarzenie było zgromadzeniem, to wówczas byłoby legalne – podsumował Jacek Wilk.
Mandaty, wnioski do sądu i sanepidu
Policjanci nałożyli też siedem mandatów i skierowali do sądu ponad 80 wniosków o ukaranie. - Mandaty były nakładane w związku ze spożywaniem alkoholu i za przepisy związane z obostrzeniami, czyli zachowywanie odległości między innymi. To jest też 180 notatek skierowanych do sanepidu związanych z naruszeniem obostrzeń - powiedział Sylwester Marczak z komendy stołecznej.
- Nie są to końcowe liczby, bo również przyjęte mamy pierwsze zawiadomienia dotyczące hejtowania, znieważania i poniżania policjantów w sieci. Mówimy tutaj o trzech przypadkach. Wiem też, że kolejne materiały są już przesyłane do właściwej komendy, gdzie stwierdzono sytuację, gdy policjanci są wyzywani i obrażani - powiedział rzecznik KSP. - Z wieloma osobami, odważnymi internautami, spotkamy się jeszcze na salach sądowych - zapowiedział.
Próbowali przejść przed Pałac Prezydencki
Sobotnia demonstracja rozpoczęła się po południu na placu Defilad w Warszawie, gdzie uczestnicy protestu gromadzili się z biało-czerwonymi flagami i transparentami z logo strajku.
Na apel inicjatora protestu Pawła Tanajny ułożyli na schodach prowadzących do Pałacu Kultury krzyż ze zniczy i kwiatów. Tanajno wyjaśniał, że ma być to krzyż symbolizujący ciężary, jakie nałożył na przedsiębiorców rząd, ograniczając możliwości prowadzenia działalności gospodarczej. Następnie uczestniczący w proteście udali się pieszo chodnikami w kierunku Pałacu Prezydenckiego, a dalej - pod Sejm. W związku z ignorowaniem przez demonstrantów komunikatów policji z informacją, że w związku ze stanem epidemii grupowanie się jest zabronione, funkcjonariusze m.in. legitymowali i zatrzymywali uczestników protestu.
Źródło: tvnwarszawa.pl / PAP