Organy ścigania i wymiar sprawiedliwości borykały się z tą historią przez ponad 19 lat. W czwartek prokuratura wyszła z tej sprawy z sądu na tarczy. Triumfowała obrona.
Zastrzelony w szpitalu
Andrzej Cz. ps. Kikir był przywódcą gangu z podwarszawskich Marek. Komuś jednak zaczął przeszkadzać. W nocy z 23 na 24 września bmw, którym wracał z żoną do domu krajową ósemką, zostało ostrzelane. "Kikir" został poważnie ranny, ale przeżył. Nie na długo.
Niespełna miesiąc później został zastrzelony w szpitalu wojskowym przy Szaserów, gdzie trafił po pierwszym postrzeleniu.
O udział w zamachu na mareckiego gangstera prokuratura oskarżyła ludzi, którzy według policji wcześniej byli podwładnymi "Kikira", a potem trzonem tak zwanego gangu Mutantów. Na ławie oskarżonych zasiadło sześć osób: Jerzy B. ps. Jurij vel Mutant, Wojciecha Ć. ps. Ćwiara, Marek K. ps. Muł, Krzysztof B. ps. Kozioł, Adam S. oraz Rafał T. ps. Tołdi.
Według prokuratury Adam S. kierował samochodem, z którego strzelano do "Kikira" na trasie Wyszków-Warszawa. Za spust mieli wówczas pociągać Jerzy B. oraz Albert P. ps. Alik. Ten ostatni zginął pół roku później. Też został zastrzelony.
Ale to ważna postać w tej historii, bo to właśnie "Alik", namówiony przez "Jurija", "Ćwiarę", "Muła" i jeszcze dwóch innych nieżyjących już gangsterów, miał pójść do szpitala i zastrzelić "Kikira". Tak przynajmniej twierdziła prokuratura.
Taką tezę śledczy postawili na podstawie wyjaśnień "Tołdiego", który poszedł na współpracę oraz świadka koronnego Mirosława K. ps. Miron.
"Nie rozumiem, co kierowało prokuraturą"
Jednak Sąd Okręgowy Warszawa-Praga, czyli sąd pierwszej instancji kierowany przez doświadczonego sędziego Piotra Janiszewskiego, uznał, że "Tołdi" i "Miron" są niewiarygodni. I uniewinnił wszystkich oskarżonych.
Zgodził się tym samym z obrońcami oskarżonych. Zwracali oni uwagę, że opowieści "Mirona" i "Tołdiego" są nieprawdziwe, zmanipulowane i wyuczone. W swoich wystąpieniach końcowych adwokaci podkreślali, że wersje wydarzeń przedstawione przez obu skruszonych pełne były sprzeczności i że często je zmieniali.
Okazało się też, że obaj, już po objęciu ochroną przez policję, nadal popełniali przestępstwa.
- To, co kierowało świadkiem K. ("Mironem" - red.) i oskarżonym T. ("Tołdim"), jestem w stanie zrozumieć, ponieważ po prostu chcieli opuścić areszt i dokonywać dalej przestępstw. Natomiast nie rozumiem, co kierowało prokuraturą w trakcie śledztwa, że ich wyjaśnienia i zeznania nie były weryfikowane - stwierdził na koniec pierwszego procesu "Ćwiara".
Prawomocne uniewinnienie
Wyrok sądu pierwszej instancji podtrzymał w czwartek Sąd Apelacyjny w Warszawie. Skład kierowany przez sędzię Dorotę Tyrałę uznał, że ocena materiału dowodowego, której dokonał Sąd Okręgowy Warszawa-Praga była prawidłowa.
Uniewinnienie sześciu oskarżonych jest od teraz prawomocne.
To oznacza, że ponad 19 lat od zabójstwa w szpitalu przy Szaserów, po dziewięciu latach śledztwa i dziesięciu latach procesu, wciąż nie wiadomo, kto próbował zabić, a następnie zabił Andrzej Cz. ps. Kikir.
O ZABÓJSTWIE "KIKIRA" PISALIŚMY W MAGAZYNIE TVN24 >>>
Autorka/Autor: pm/ran
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Archiwum TVN