Dzielnica Targówek zrobiła samorządowcom "prezent" za około 40 tysięcy złotych. Dla radnych zakupiono tablety. Zdaniem burmistrza miało to usprawnić ich pracę. Samorządowcy nie chcą jednak korzystać z urządzeń, a opozycja pyta o sens tego wydatku.
Rada dzielnicy podejmuje uchwały w sprawach lokalnych. Ostatecznie o wszystkim decyduje jednak rada miasta. Teraz radni głosują przez podniesienie ręki, a dokumenty drukują. Miało się to jednak zmienić.
Urząd dzielnicy zamówił 30 tabletów dla lokalnych radnych, za pieniądze pochodzące z oszczędności przy zakupie energii. Miały wejść do użytku jeszcze w lutym.
Na nagraniu sesji z 13 lutego słychać, jak burmistrz przekonuje radnych, że urządzenia będą doskonałym wsparciem obrad i posiedzeń komisji, będą na nie wgrywane przydatne dokumenty.
- Nie będziemy tracili 15 ryz papieru na każde posiedzenie rady - mówił Sławomir Antonik, burmistrz Targówka.
Jego wypowiedzi zostały zarejestrowane, bo sesje są nagrywane. Nagrania znajdują się na stronie urzędu, a ich fragmenty dotyczące urządzeń umieszczamy w tym tekście.
- To jest wydatek rzędu 30-40 tysięcy złotych na wszystko, wraz z oprogramowaniem i tymi tabletami – wyjaśniał radnym Antonik.
Zaznaczył, że ok. 20 tys. zł to koszt samych tabletów.
Samorządowcy zaczęli krytykować zakup.
- Dokupowaliśmy sprzęt do urzędu. Jeżeli system się państwu nie spodoba, to tablety i tak będą używane do pracy urzędniczej - zapowiedział wówczas burmistrz.
Kontrowersyjny "prezent"
Sprawa nadal wywołuje oburzenie opozycji. Radni zastanawiają się teraz, co stanie się z tabletami oraz oprogramowaniem do głosowania, którego nie chcą używać.
Jeden z naszych rozmówców, który zastrzega sobie anonimowość, twierdzi, że "prezent" nie był przemyślany.
- Jest wielu starszych radnych, którzy mieliby trudność w obsługiwaniu urządzeń - mówi.
Zwraca też uwagę, że burmistrz zachwalał oszczędności papieru dzięki tabletom.
- Jakie oszczędności, skoro urządzenia miały by zostać udostępnione radnym tylko na sesje, a projekty uchwał i tak trzeba by drukować - krytykuje.
Podkreśla, że dzielnica ma pilniejsze wydatki.
"Radni nie chcieliby korzystać z tego typu dobrodziejstwa"
Rzecznik dzielnicy przed kamerą tvnwarszawa.pl przyznał w poniedziałek, że tablety zostały zakupione decyzją burmistrza.
- Były tu także głosy ze strony rady, aby uruchomić system do głosowania oparty właśnie na tabletach - stwierdził Rafał Lasota. - Początkowo rozważana była kwestia wykorzystania tych tabletów w systemie do głosowania, jednak mamy informacje, że niektórzy radni nie chcieliby korzystać z tego typu dobrodziejstwa i zdobyczy techniki - dodał.
Rzecznik: Myśleliśmy o szkole
Burmistrz na sesji 13 lutego przekazał, że będą z nich w razie czego korzystać urzędnicy. Rzecznik burmistrza teraz przekonuje, że tablety zostaną przekazane do szkoły i taki scenariusz był od początku rozważany, dlatego kupiono 30 tabletów, a nie 25 (tylu jest radnych - red.).
- Mamy klasy, które idą systemem informatycznym z programami autorskimi i tam będą one wykorzystane - zapewnia Lasota. Dodał też, że urzędnikom tablety nie są potrzebne.
Rzecznik stwierdził, że urządzenia nie mają wgranego oprogramowania.
Czy dzielnica straci pieniądze za oprogramowanie, jak sugerują radni? Do jakiej szkoły trafi sprzęt?
Na te odpowiedzi czekamy. Do sprawy będziemy wracać.
bf/ij/ec/mz