Prokuratura skierowała do sądu akt oskarżenia przeciwko Adrianowi M, który w grudniu śmiertelnie potrącił 16-latkę na Targówku i uciekł z miejsca zdarzenia. Mężczyzna usłyszał dwa zarzuty.
Adrianowi M. przedstawiono między innymi zarzut spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym, a także prowadzenia pojazdu pod wpływem środka odurzającego.
- Wczoraj Prokuratura Rejonowa Warszawa Praga skierowała akt oskarżenia przeciwko Adrianowi M. Zarzuca się mu popełnienie dwóch przestępstw. Pierwsze to spowodowanie w dniu 28 grudnia 2015 roku wypadku ze skutkiem śmiertelnym. Drugie to prowadzenie w dniu 18 stycznia 2016 roku pojazdu pod wpływem środka odurzającego. W tym przypadku to była kokaina - poinformował rzecznik prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga, Łukasz Łapczyński.
Grozi mu 14 lat więzienia
Materiał dowodowy pozwolił na postawienia Adriana M. przed sądem. Prokuratura dysponuje między innymi historią logowania telefonu oskarżonego, a także zeznaniami świadków, którzy mieli z nim kontakt bezpośrednio po wypadku. Przeprowadzono badania DNA, które potwierdziło zgodność materiału biologicznego pobranego od ofiary, z tym na samochodzie Adriana M.
- Przyczyną wypadku było niezachowanie prędkości umożliwiającej bezpieczne panowanie nad pojazdem. Ustalono, że poruszał się z prędkością większą niż 90 km/h, w miejscu gdzie było dozwolone 50 km/h- powiedział Łapczyński.
- Biegły z zakresu rekonstrukcji wypadków drogowych ustalił, że do zdarzenia drogowego przyczyniła się zarówno piesza, która przechodziła przez jezdnię poza wyznaczonym miejscem do przejścia, oraz kierujący pojazdem, który ją potrącił. Biegły stwierdził, że decydującą winę za wypadek ponosi oskarżony - dodał prokurator.
Adrianowi M. łącznie grozi 14 lat więzienia. 12 lat za spowodowanie śmiertelnego wypadku i ucieczkę, dwa lata za kierowanie pod wpływem narkotyków.
Potrącił 16-latkę i uciekł
16-letnia Magda zginęła 28 grudnia ubiegłego roku pod kołami pędzącego samochodu, gdy próbowała przedostać się przez jezdnię. Nie było tam oznakowanego przejścia, ale dziewczyna miała prawo przechodzić w tym miejscu, bo do najbliższych pasów było ponad sto metrów. Na jednym pasie był korek samochodów, sąsiednim - jak zeznali świadkowie - pędził ciemny samochód. Uderzył pieszą z impetem i odjechał nie udzielając pomocy.
O wypadku było głośno. Policja, za pośrednictwem mediów, poszukiwała samochodu i kierowcy. Porzucony, poobijany czarny mercedes został po kilku dniach odnaleziony w lesie pod Warszawą. Adrian M. po 11 dniach zgłosił się w końcu na policję, ale z komisariatu wrócił do domu. Wtedy policja nie miała jeszcze dowodów, że to on siedział za kierownicą samochodu, którym śmiertelnie potrącił Magdę.
Po kolejnych kilku dniach Adrian M. znów trafił na policję. Został przyłapany, jak bez prawa jazdy i pod wpływem narkotyków jechał samochodem.
md/sk