Kamienica w pobliżu skrzyżowania al. Solidarności z Żelazną, po przekątnej dzielnicowego ratusza. To właśnie dzielnica Wola podjęła decyzję o jej rozbiórce, która zaczęła się w tym tygodniu.
- Rozbiórka tej kamienicy, uporządkowanie tego miejsca, a następnie sprzedaż gruntu były dosłownie naszym marzeniem. Burmistrz Kierzkowska, która widzi tę ruinę z okna swojego gabinetu, postawiła sobie za punkt honoru, że przed końcem jej kadencji to miejsce zostanie uporządkowane - mówi Monika Beuth-Lutyk, rzecznik dzielnicy.
Stary, ale nie zabytkowy
Budynek, choć pochodzi z początku XX wieku, nie był wpisany do rejestru zabytków. - Mamy pozwolenie na rozbiórkę, wykonawca został już wprowadzony na teren, po dokonaniu niezbędnych uzgodnień, m.in. z ZDM, przystąpi do prac, które mają się zakończyć w wakacje - zapowiada rzecznik.
I zapewnia, że budynek nie nadawał się do remontu, ponieważ jest w stanie śmierci technicznej. - Estetyka to jedna rzecz, a druga to bezpieczeństwo. On po prostu stanowi zagrożenie - tłumaczy Beuth-Lutyk.
Po rozbiórce działka ma zostać sprzedana. By w ogóle mogła zostać zabudowa, musi jednak zostać przekształcona - dziś formalnie nie ma dostępu do drogi publicznej. Nie wiadomo jeszcze, czy wjazd na posesję będzie przygotowany od strony Żelaznej, przez sąsiednią, narożną działkę, czy od al. Solidarności.
To drugie rozwiązanie nie jest zbyt bezpieczne - tak wjeżdża się do garażu sąsiedniego, nowego budynku mieszkalnego i bardzo często jest to przyczyną niebezpiecznych sytuacji na trzypasmowej arterii. Jeszcze większym problemem są samochody wyjeżdżające tyłem z ukośnych miejsc parkingowych prosto na buspas.
Eleganten w oficynie
Kamienica została wybudowana na początku XX wieku. Nosiła wówczas adres Leszno 81. Należała do Hermana Sieraczka, który w oficynie miał manufakturę kapeluszy Eleganto. Przetrwała wojnę i dwa powstania (była w granicach getta), i uchowała się, gdy ulicę Leszno zamieniano w znacznie szerszą aleję Generała Świerczewskiego.
Wbrew dostępnym w internecie informacjom, budynek nie jest objęty roszczeniami. Te mogą się oczywiście dopiero ujawnić, ale w tej chwili dzielnica dysponuje dokumentem, który potwierdza, że roszczeń brak.
Sama kamienica od wielu lat nie była zamieszkana. Ostatnie wyprowadziły się z niej sklepy w parterze, m.in. kwiaciarnia. Potem służyła już tylko za noclegownię dla bezdomnych. Po jednym z pożarów, który najprawdopodobniej właśnie oni wywołali, okna i drzwi zamurowano.
W ostatnich latach sypiący się budynek służył już tylko za wieszak na gigantyczne reklamy.
Kamienica do rozbiórki
roody