W związku z przebudową ważnego skrzyżowania w centrum Pruszkowa wycięto kilkanaście dorodnych lip. Jak twierdzi przedstawicielka drogowców, przesadzenie ich w inne miejsce nie było możliwe.
Znajdująca się w centrum Pruszkowa aleja Wojska Polskiego była porośnięta zasadzonymi jeszcze w latach 70. ubiegłego wieku dorodnymi lipami. W połowie stycznia w pobliżu skrzyżowania z ulicą Niepodległości pojawił się ciężki sprzęt. W zaledwie kilka dni 50-letnie drzewa zniknęły z krajobrazu miasta. Mieszkańcy i aktywiści nie kryją oburzenia.
Ogromna rzeź drzew w centrum Pruszkowa by poszerzyć drogę 🤬
— Miasto Jest Nasze 🌳🚊♻️ (@MiastoJestNasze) January 17, 2024
Mieszkańcy byli przeciw, samorząd był przeciw, konserwator był przeciw, ale mimo to drogowcy z MZDW wycięli kilkudziesięcioletnią aleję drzew‼️https://t.co/1SVjuiG9vv pic.twitter.com/rWiKnq4kbn
"Powód wycinki był wielokrotnie tłumaczony"
Wycinka to efekt decyzji o przebudowie ulicy, która znajduje się w zarządzie Mazowieckiego Zarządu Dróg Wojewódzkich. Jak podaje lokalny portal zpruszkowa.pl, przebudowa skrzyżowania Wojska Polskiego z Niepodległości rozpoczęła się na wniosek prezydenta miasta Pawła Makucha. W 2020 roku wstępny projekt trafił pod obrady Komisji Gospodarki Komunalnej i Ochrony Środowiska. Radni złożyli wówczas kilka uwag, ale żadna z nich nie dotyczyła wycinki drzew.
- Koncepcję zaprezentował na komisji zastępca prezydenta Konrad Sipiera. Pokazana radnym mapa była słabej jakości i nie można było na niej dostrzec, że te drzewa są przeznaczone do wycięcia. O tym w ogóle nie było wtedy mowy. Sądziłem, że drzewa zostaną zachowane. Byliśmy zresztą zapewniani, że jest to dopiero koncepcja. Plany przebudowy skrzyżowania miały wrócić do nas już w formie projektu do zaopiniowania - powiedział "Gazecie Stołecznej" radny z Pruszkowa Piotr Bąk.
Projekt trafił na biurko prezydenta Pruszkowa, który zaopiniował go pozytywnie. Został zaakceptowany również przez władze województwa mazowieckiego oraz powiatu pruszkowskiego. Dalszych konsultacji z radnymi ani mieszkańcami nie było. O przebudowie i planowanej w związku z nią wycince zrobiło się głośno dopiero, gdy inwestycja weszła w fazę przetargową.
- Powód wycinki drzew na pewnym odcinku był wielokrotnie tłumaczony. Przyjeżdżał w tej sprawie do Pruszkowa dyrektor MZDW, spotykał się z radnymi i mieszkańcami. Wyjaśniał wszystko pod kątem technicznym - wyjaśniał "Stołecznej" Konrad Sipiera, wiceprezydent Pruszkowa.
"Nie ma możliwości przesadzenia drzew"
O wycinkę zapytaliśmy w Mazowieckim Zarządzie Dróg Wojewódzki. Rzeczniczka prasowa instytucji Monika Burdon podkreśliła, że skrzyżowanie Niepodległości z Wojska Polskiego w Pruszkowie należy do najniebezpieczniejszych w mieście.
"Z informacji policji wynikało, że dochodziło tam do kilku zdarzeń w miesiącu. Koniecznym była więc przebudowa tego skrzyżowania. Aby usprawnić i upłynnić ruch skrzyżowanie musiało zostać poszerzone o dwa lewoskręty. Należy pamiętać, że średni dobowy ruch na tym skrzyżowaniu to ponad 20 tysięcy pojazdów na dobę" - wskazała Burdon.
Jak wyjaśniła, tego typu przebudowa, w obszarze mocno zurbanizowanym "wiąże się z wycinką kolidującej zieleni bądź wyburzeniem nieruchomości w pasie drogowym". "Wystąpiliśmy o ocenę dendrologiczną drzew kolidujących z inwestycją, z zapytaniem o możliwość przesadzenia. Z opinii wynika, że przy zastosowaniu dostępnych technik nie ma możliwości ich przesadzania z jednoczesnym zachowaniem żywotności oraz dalszego rozwoju w stopniu akceptowalnym" - podsumowała Burdon.
Zapytaliśmy też o to, czy w związku z wycinką planowane są nasadzenia kompensacyjne w innym miejscu. Na to pytanie nie otrzymaliśmy odpowiedzi.
Źródło: tvnwarszawa.pl, zpruszkowa.pl, "Gazeta Stołeczna"
Źródło zdjęcia głównego: Artur Węgrzynowicz/tvnwarszawa.pl