W okolicach parlamentu odbyła się demonstracja "w obronie sądów". Straż marszałkowska wyprowadziła z Senatu aktywistki, które rozwinęły banery z napisami "Wolne sądy", "Wolne wybory", "Wolna Polska". Policja poinformowała, że jeden z jej funkcjonariuszy został ranny w nogę.
We wtorek wieczorem Senat prowadził debatę ws. ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa. Tymczasem od godziny 15 w okolicach Wiejskiej i Górnośląskiej trwał protest. Około godz. 22 protestujących zaczęło ubywać. O północy podali przez megafon, że na dziś to koniec i wrócą w środę.
"Zgromadzenie rozwiązane przez organizatorkę"
Około godziny 20 Sylwester Marczak, rzecznik Komendy Stołecznej poinformował nas, że zgromadzenie zostało oficjalnie rozwiązane przez organizatorkę. - Jednak protest trwa - zastrzegł Marczak.
Jak dodał w rozmowie z PAP, policja podjęła interwencję w związku z łamaniem prawa. Chodziło między innymi o tamowanie ruchu na Górnośląskiej (od strony Senatu).
Część demonstrantów próbowała sforsować barierki. Policja przez megafony poinformowała demonstrujących, że zgromadzenie zostało rozwiązane. Funkcjonariusze regularnie wzywali do opuszczenia miejsc w pobliżu barierek pod groźbą "użycia środków przymusu bezpośredniego".
Jak relacjonowała reporterka TVN24 Agnieszka Veljković, według szacunków policji, w okolicy Senatu zgromadziło się około 300-350 osób. Zgromadzeni krzyczeli: "nie pomogą wam kordony, gdy suweren jest wkurzony!" i "przegłosujecie, to nie wyjdziecie!".
Około godziny 23 Veljković przekazała, że manifestujących jest coraz mniej. - Część z nich przeniosła się na drugą stronę ulicy Górnośląskiej, na skarpę, tam też policja ich pilnuje - powiedziała.
Jak podała na Twitterze policja, podczas zabezpieczenia zgromadzenia jeden z policjantów doznał urazu nogi. Do zdarzenia miało dojść, gdy tłum napierał na barierki. "Policjant został zabrany do szpitala. Trwają badania" - poinformowała Komeda Stołeczna Policji. W kolejnym wpisie dodała, że policjant "doznał on urazu kolana, łąkotki".
Podczas zabezpieczenia jeden z policjantów doznał urazu nogi. Do zdarzenia doszło gdy tłum napierał na opłatowanie. Policjant został zabrany do szpitala. Trwają badania. Wszelkie przejawy łamania prawa są rejestrowane, będą stanowił dowód w przyszłych postępowaniach.— Policja Warszawa (@Policja_KSP) 12 grudnia 2017
Wcześniej do protestujących wyszedł senator Tomasz Grodzki (PO), a z okna przemówił wicemarszałek Senatu Bogdan Borusewicz (PO). - Będziemy was wspierać, jak wy wspieracie nas - mówił Borusewicz do kilkuset demonstrantów.
Bębny, wuwuzele, okrzyki, transparenty
Manifestanci rozwinęli transparenty z hasłami: "Wolność to świadomość, że wolność jest zagrożona", "Prezydent, Sejm i Senat łamią prawo - Akcja Demokracja", "Hańba", "Studentki w obronie sądów". Mieli też flagi polskie, Unii Europejskiej, sztandary Komitetu Obrony Demokracji i Akcji Demokracja.Skandowali hasła: "Wolne sądy obronimy!", "Konstytucja!". Przynieśli bębny i wuwuzele.
"Sejm przegłosował ustawy kończące niezależność sądów i dające PiS całkowitą kontrolę nad zatwierdzeniem wyników wyborów przez SN (Sąd Najwyższy - red.). We wtorek niezgodne z Konstytucją ustawy trafią do Senatu. Dlatego będziemy właśnie tam - tak długo, jak będzie trzeba. Tam, gdzie będzie się działo, wtedy, kiedy będzie się działo" - zapowiadali na Facebooku organizatorzy wydarzenia.
Straż wyprowadziła aktywistki
Po godz. 19.00 pod salą obrad Senatu kilka aktywistek rozwinęło transparenty z tekstami: "Wolne sądy", "Wolne wybory", "Wolna Polska". Interweniowała straż marszałkowska, która odebrała im przepustki wystawione na gości parlamentu i próbowała odebrać banery. Kobiety zostały poproszone o opuszczenie gmachu wobec "braku przepustek".Po interwencji Bogdana Klicha (PO), który pytał o podstawę tych działań, straż chwilowo odstąpiła od interwencji, ale nie oddała przepustek i jednego z transparentów. Ostatecznie straż dostała polecenie wyprowadzenia kobiet. Nie doszło do incydentów, kobiety stawiały tylko bierny opór przy wyprowadzaniu.
PAP/kz/b