Prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz upomniała komendanta straży miejskiej Zbigniewa Leszczyńskiego, który dziennikarzowi podszywającemu się pod radnego PO, tłumaczył się z wypisywania mandatów przez strażników miejskich.
Dziennikarz portalu niezależna.pl., podając się za jednego z mokotowskich radnych PO, zadzwonił do komendanta warszawskiej straży miejskiej. Według portalu z rozmowy z komendantem wynika, że ratusz naciskał, by straż miejska do czasu warszawskiego referendum ograniczyła liczbę mandatów.
Nie ujawnili całości?
Prezydent Warszawy zaznaczyła, że we wtorek komendant straży miejskiej złożył na jej ręce pisemne wyjaśnienia dotyczące tej prowokacji dziennikarskiej. Z wyjaśnień tych wynika, że portal nie ujawnił całości nagrania. Z relacji, jaką przedstawił mi komendant straży miejskiej wynika, że upublicznienie całości rozmowy w znacznym stopniu wpłynęłoby na zmianę oceny sposobu prowadzenia przez niego rozmowy z dziennikarzem portalu - zaznaczyła Gronkiewicz-Waltz. Podkreśliła, że komendant raz jeszcze zapewnił, że nikt nigdy nie wpływał na prowadzoną przez niego politykę mandatową, co potwierdzają przedstawione przez niego, także publicznie, statystyki.
Pisemne upomnienie
- Niezależnie od tego, jako niewłaściwe oceniam zachowanie, w którym komendant straży miejskiej wdaje się w tego typu rozmowę z jakimkolwiek politykiem próbującym wpłynąć na sposób wykonywania przez niego zadań - zaznaczyła prezydent Warszawy. Powiedziała, że straż miejska ma za zadanie służyć mieszkańcom i tłumaczyć się ze swoich działań tylko i wyłącznie przed nimi, a nie przed politykami. Gronkiewicz-Waltz podkreśliła, że właśnie dlatego zdecydowała się pisemnie upomnieć komendanta straży miejskiej.
PAP/ran
Źródło zdjęcia głównego: archiwum TVN