Zbyt intensywna zabudowa, brak miejsc parkingowych czy zero zieleni - to tylko kilka z bolączek mieszkańców Odolan. Społecznicy i mieszkańcy zorganizowali spacer po nowych osiedlach i wypunktowali "deweloperskie cuda".
Spacer jest inicjatywą lokalnego stowarzyszenia Wola Mieszkańców, na czele którego stoi dzielnicowa radna Aneta Skubida. Jego celem było nagłośnienie problemu intensywnej rozbudowy Odolan. Nowe osiedla powstają tu jak grzyby po deszczu. Często chaotycznie, bez dbałości o wspólną przestrzeń, bez zieleni i miejsc parkingowych.
W spacerze wzięło udział około 30 mieszkańców. Pojawiła się też Marlena Happach - dyrektor miejskiego Biura Architektury oraz jej zastępca Wojciech Wagner. Spacerowicze odwiedzili dziewięć przystanków. Każdy z nich zwracał uwagę na inny problem i wskazywał sposoby, w jaki można spróbować go rozwiązać.
Zniszczone drogi dojazdowe
Pierwszą stację zorganizowano u zbiegu Wschowskiej i Warneńczyka. Tam aktywiści chcieli zwrócić uwagę na problem nieremontowanych dróg dojazdowych lub ich zupełny brak. Zgodnie z ustawą, remont takiej przeprawy powinien należeć do dewelopera. W tym celu urząd powinien z kolei zawierać z nim specjalne umowy.
- Niestety w przypadku odcinka ulicy Warneńczyka taka umowa nie została zawarta z żadnym z deweloperów, a urzędy twierdzą, że same nie mają środków na ten cel – punktowali aktywiści. - W konsekwencji drogi nie ma, a mieszkańcy dojeżdżający do swojego garażu albo zmagają się z błotem i kałużami, albo z tumanami kurzu - mówiła Roma Zawistowska, mieszkanka pobliskiego osiedla.
Według organizatorów spaceru, urzędnicy nie powinni wydawać pozwoleń na budowę bez podpisania umowy na budowę drogi. Z kolei nabywcy mieszkań zawsze powinni się u dewelopera o taką umowę dowiadywać.
Topola "Odolanka"
Drugi przystanek zorganizowano przy słynnej topoli "Odolance". Pokaźne drzewo stoi przy ul. Wschowskiej, ma około sześć metrów w obwodzie. Mieszkańcy obawiają się, że może nie przetrwać planowanej na pobliskiej działce budowy osiedla. Pojawiły się więc pomysły, aby uznać je za pomnik przyrody. Według aktywistów, urząd dzielnicy uznał, że drzewo spełnia ku temu warunki.
- Choć trudno w to uwierzyć, nie wystąpił z takim wnioskiem. Argumentując, że może zrobić to każdy, na przykład… inwestor, który ma tam budować - wskazywała Lucyna Gawuć z sąsiedniej wspólnoty. Ostatecznie wniosek o uznanie drzewa jako pomnik przyrody złożyli sami mieszkańcy i czekają na pozytywne rozstrzygnięcie.
Trzeci przystanek (przy Jana Kazimierza 9) miał zwrócić uwagę na problem nieuznawania mieszkańców za stronę w postępowaniach. - W ten sposób pozbawiani są wpływu na zmieniające się otoczenie ich osiedla, gdyż nie mogą wnieść uwag do nowej inwestycji - zauważał Piotr Zawistowski.
Plac zabaw dla wybrańców
Następne stacje były organizowane przy kolejnych blokach na ul. Jana Kazimierza. Społecznicy krytykowali deweloperów między innymi za brak zieleni czy placów zabaw.
"W inwestycjach obejmujących więcej niż jeden budynek wielorodzinny, deweloperzy mają obowiązek budowy placu zabaw i przestrzeni rekreacyjnych. Przepis ten można jednak ominąć poprzez zgłaszanie każdego budynku jako osobnej inwestycji" - podkreślali aktywiści.
Jak dodali, w jednej z inwestycji, deweloper zamiast wybudować plac zabaw dla mieszkańców, przypisał część działki do wyłącznego korzystania dla największego lokalu użytkowego, w którym ma powstać przedszkole. Co za tym idzie, z placyku będą mogli korzystać wyłącznie dzieci z tej właśnie placówki
- W ten sposób osiedlowy plac zabaw, zamiast standardu, staje się luksusem dla wybranych - skwitował Jacek Kisiel.
Eko-kratka zamiast zieleni
Podobny problem jest z miejscami parkingowymi. Deweloper ma obowiązek zapewnienia co najmniej tylu miejsc, ile jest mieszkań. "Aby uzyskać odpowiedni współczynnik w projekcie budowlanym widnieją miejsca postojowe na platformach. Zainstalowane platformy po odbiorze budynku są jednak zdemontowane" - skarżyli się mieszkańcy.
Kolejny problem to brak zieleni. - Deweloperzy wyjątkowo upodobali sobie eko-kratki. Według przepisów stanowią one powierzchnię biologicznie czynną, jednak w praktyce nie jest możliwe, aby na miejscu, gdzie parkują samochody, wyrosła jakakolwiek sensowna zieleń - podkreśliła Lucyna Gawuć, mieszkanka ulicy Ordona.
Tysiące mieszkań
Odolany to jedna z najintensywniej rozwijających się części Warszawy. Obecnie znajduje się tu około siedem tysięcy mieszkań. Według przewidywań deweloperów, w ciągu najbliższych trzech-czterech lat, liczba ta może zwiększyć się nawet dwukrotnie. Aktywiści podkreślali, że jeżeli urzędnicy i mieszkańcy nie podejmą wspólnych działań – chaos przestrzenny w tej okolic będzie wzrastał. Zwłaszcza, że teren nie jest objęty planem zagospodarowania przestrzennego.
Organizatorzy spaceru zamierzają też wydać specjalny poradnik dla mieszkańców i wspólnot, podpowiadający na co zwracać uwagę kupując mieszkanie albo gdy w okolicy powstaje nowa inwestycja.
kw/b