Berlińska wystawa warszawskiego muzeum to rzadka okazja, by w renomowanej niemieckiej galerii zaprezentować prace artystów współpracujących z Muzeum Sztuki Nowoczesnej. - To chyba pierwszy taki przypadek, że muzeum, które praktycznie jeszcze nie istnieje, dostaje do swojej dyspozycji 2 tysiące metrów kwadratowych powierzchni w Kunst-Werke - podkreślał Tomasz Dąbrowski, dyrektor Instytutu Polskiego w Berlinie.
Muzeum obiecane
Wystawa jest pierwszym wydarzeniem w ramach wspólnego projektu Instytutu Polskiego i Instytutu Goethego. "Promised City" - "Obiecane miasto" to seria działań artystycznych w Berlinie, Warszawie, a także Bombaju i Bukareszcie. Miasto symbolizuje w nich nadzieję, wizję przyszłości i obietnicę - wszystko to, co powoduje, że ludzie ciągną do wielkich aglomeracji w poszukiwaniu szczęścia. Kuratorzy z warszawskiego muzeum podeszli do tematu w egocentryczny sposób: postanowili opowiedzieć o tym, jak kształtuje się samo muzeum.
- Spór o projekt budynku muzeum był bodaj najgorętszą od wielu lat debatą o sztuce współczesnej w Polsce. Pokazał, jak różne są oczekiwania artystów, kuratorów, krytyków i publiczności. Ujawnił konflikty, ale też pozwolił wyartykułować nadzieje i marzenia - tłumaczyła na konferencji prasowej dyrektor MSN Joanna Mytkowska.
Na początek: KDT
Już na samym początku publiczność Kunst-Werke wita zdjęcie hali Kupieckich Domów Towarowych, wystającej zza pryzmy brudnego śniegu. Jan Smaga zatytułował je "Tu powstanie", a niemieccy dziennikarze oprowadzani po wystawie przez kuratora Sebastiana Cichockiego nie mogli uwierzyć, gdy mówił, że właśnie w tym miejscu stanie Muzeum Sztuki Nowoczesnej.
Piętro wyżej hala KDT pojawia się po raz kolejny. Tym razem jako tło dramatycznej bitwy między handlarzami i policją. Dla Artura Żmijewskiego, który w swoich pracach wideo analizuje zachowania ludzi w sytuacjach konfliktowych, "bitwa o KDT" była naturalnym plenerem. Efektem jest dokumentalna relacja wydarzeń sprzed pół roku, które działy się w miejscu, gdzie stanąć ma gmach muzeum.
- Tworzymy w ten sposób nasz własny mit założycielski, który jest chwilami mroczny i dramatyczny - tłumaczył Cichocki.
Pamięć o warszawskich Żydach
Szczególne miejsce zajmuje na wystawie praca Yael Bartany - w ogromnej, zaciemnionej przestrzeni obejrzeć można film nakręcony w czasie budowy kibucu na warszawskim Muranowie. Kibuc stanął w ciągu jednego dnia, na placu przed pomnikiem Bohaterów Getta, w miejscu gdzie powstać ma z kolei Muzeum Historii Żydów Polskich. W czerwcu 2009 roku uczestnicy tego wydarzenia, pod flagami nieistniejącego w rzeczywistości ruchu na rzecz powrotu Żydów do Polski zbudowali kibuc, stosując taktykę "Mur i wieża" - w latach 30. Żydzi tak właśnie zajmowali ziemię pod swoje osady, wykorzystując fakt że prawo w Palestynie zabraniało niszczyć już postawione budowle. W filmie zobaczymy obraz wyidealizowany: przystojnych, silnych mężczyzn i piękne kobiety, którzy w zgodzie i z radością stawiają mury swojego kibucu.
Uzupełnieniem jest drugi film z "Polskiej trylogii" Bartany, pokazywany w małej salce obok - Sławomir Sierakowski z "Krytyki Politycznej" wciela się w nim w przerysowaną postać lewicowego aktywisty, który na pustym Stadionie X-lecia nawołuje Żydów do powrotu do Polski.
Muzeum o sobie
W dwóch pracach bohaterem jest samo muzeum. Joanna Rajkowska przygotowała "Wąwóz" - fotomontaż, na którym przestrzeń przed tymczasową siedzibą muzeum przy ulic Pańskiej zmienia się w gigantyczną rozpadlinę odcinającą instytucję od miasta. Na poddaszu Kunst-Werke wisi zaś zdjęty z elewacji neonowy napis Muzeum zaprojektowany przez Paulinę Ołowską, połączony z instalacją Anny Zaradny: z głośników dobiega głos sylabizujący słowo "muzeum", a pomieszczenie wypełnia sztuczny dym. "Muzeum" jest tu nieustannie rozdzielane na części i składane od nowa, jest nieustająco rekonstruowane.
- Debata wokół muzeum wciąż trwa. Konstruujemy tożsamości instytucji, a z nami szukają jej artyści. To niezwykły moment tworzenia, który pomogli nam udokumentować - tłumaczy założenia wystawy Joanna Mytkowska.
Berlińczycy polubili wystawę
Berlińska wystawa potrwa do 2 maja, a to oznacza że będzie ją można zwiedzać także w trakcie "Gallery Weekend Berlin" - weekendu, gdy czterdzieści galerii w całym mieście otwiera swoje podwoje przez trzy doby non-stop. Już teraz można jednak powiedzieć, że gościnny występ warszawskiego muzeum został w Berlinie zauważony. Ostatni raz w Kunst-Werke takie tłumy były w czasie biennale, w 2006 roku. - To duży sukces, bo Berlin jest bardzo egocentryczny i rzadko ogląda się na to, co powstaje poza nim, szczególnie na wschodzie.
Z Berlina do Warszawy
W ramach projektu "Promised City", 23 kwietnia w Muzeum Sztuki Nowoczesnej przy Pańskiej otwarta zostanie natomiast "Wystawa" przygotowana przez Susanne Pfeffer z Kunst-Werke.
Z Berlina Karol Kobos, tvnwarszawa.pl