Ruszyło prokuratorskie śledztwo w sprawie tegorocznych matur. Służby powiadomiła Centralna Komisja Egzaminacyjna, która otrzymała informację o możliwości wycieku treści egzaminu z języka polskiego i matematyki w różnych regionach Polski.
- Prokuratura wszczęła postępowanie w sprawie ujawnienia osobom nieuprawnionym treści arkuszy egzaminacyjnych przeznaczonych do przeprowadzenia egzaminu maturalnego – poinformowała nas Mirosława Chyr, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
Jak dodała, chodzi o egzaminy z języka polskiego, który odbył się 8 czerwca oraz z matematyki, do którego uczniowie podeszli dzień później. - Jest to czyn kwalifikowany z artykułu 266 paragraf jeden Kodeksu karnego – sprecyzowała prokurator.
Jeżeli w sprawie ktoś usłyszy zarzuty, będzie mu groziło do dwóch lat więzienia.
Zawiadomienie złożyła CKE
Zawiadomienie w sprawie złożyła Centralna Komisja Egzaminacyjna w związku z otrzymaniem kilkunastu zgłoszeń z całej Polski, również z Warszawy, o możliwości ujawnienia arkuszy egzaminacyjnych.
Przypomnijmy, w poniedziałek 8 czerwca rano, jeszcze przed rozpoczęciem egzaminu pisemnego z języka polskiego, na Podlasiu odnotowano nagły wzrost wyszukiwań haseł związanych z "Weselem" Stanisława Wyspiańskiego. Kilka godzin później okazało się, że ta lektura była jednym z dwóch tekstów do wyboru na egzaminie dojrzałości.
Wykres obrazujący wzrost zainteresowania tematem rozpoczął dyskusję na temat tego, czy doszło do przecieku maturalnego. Dyskusja była gorąca, bo przed poniedziałkowym rankiem właściwie nie wyszukiwano frazy "wesele elementy fantastyczne" . Nagłą popularność hasło zyskało około godziny 7 rano.
Nieczęsto dochodzi do przecieków
Odkąd 18 lat temu na dużą skalę w Polsce wprowadzono egzaminy zewnętrzne (w 2002 roku przeprowadzono egzamin gimnazjalny), udowodnione wycieki pytań egzaminacyjnych były rzadkie. Udokumentowano trzy takie przypadki.
W 2002 roku była pracownica toruńskiego zakładu, w którym drukowano testy dla szkół w całej Polsce, od marca spisywała treść pytań testu matematyczno-przyrodniczego, a następnie sama je rozwiązała i przekazała synowi, który zdawał egzamin w gimnazjum w Lubiczu. Chłopak podzielił się odpowiedziami z dwiema koleżankami.
Z kolei wiosną 2009 roku doszło o przecieku w jednym z warszawskich gimnazjów niepublicznych. Kilka godzin po egzaminie humanistycznym ówczesny dyrektor CKE Krzysztof Konarzewski dostał maila dotyczącego strony internetowej, na której znalazły się rozwiązania zadań. Plik został zamieszczony dzień przed egzaminem. Tego samego wieczora zatrzymano 18-latka, który przyznał, że test dostał od woźnej. Okazało się, że dyrektorka szkoły otworzyła treść egzaminów dzień przed terminem. I choć CKE nie mogła ustalić, ilu uczniów widziało zadania, egzamin musiała powtarzać cała szkoła.
W 2018 roku doszło do wycieku zadań z języka polskiego - również na egzaminie gimnazjalnym. Wtedy temat wypracowania uczniowie opublikowali na Twitterze na 20 minut przed rozpoczęciem egzaminu.
Czy egzamin zostanie unieważniony?
Maturzyści obawiają się, że ewentualny wyciek może być powodem do unieważnienia egzaminu dojrzałości. Jednak dyrektor CKE w rozmowie z tvn24.pl uspokajał. - Na pewno nie dojdzie do unieważnienia matury w całej Polsce – zapewnił Marcin Smolik. - Jeśli jednak potwierdzi się, że w jakiejś szkole czy grupie uczniów był wcześniej dostęp do pytań, tam unieważnienie matury jest możliwe - zastrzegł.
Źródło: tvnwarszawa.pl, tvn24.pl