Przez większość meczu Pogoń mogła się podobać. Dyktowała warunki, miała sporo sytuacji. Coś złego zaczęło się z nią dziać przez ostatnie minuty pierwszej części, a potem drugiej. Wtedy traciła bramki. Łatwo i po prostych błędach.
Legia przetrwała
Nie wiadomo jak ułożyłoby się to spotkanie, gdyby na początku meczu świetną okazję wykorzystał Kamil Drygas. Pomocnik gospodarzy główkował z kilku metrów. Wielu widziało już piłkę w siatce, ale nie bramkarz gości Arkadiusz Malarz, którego skuteczna interwencja Legię uratowała.
Goście przetrwali napór i jeszcze w pierwszej połowie to oni cieszyli się z gola. Tuż przed przerwą z karnego skutecznie uderzył Łukasz Broź. Goście gratulowali strzelcowi, ale równie dobrze mogli dziękować obrońcy Laszy Dvaliemu, który wcześniej bezmyślnie powalił w polu karnym Michała Kucharczyka.
W drugiej połowie w Pogoń znów zaczęła dobrze grać. Drygas ponownie przegrał pojedynek z Malarzem, ale za trzecim - gdy także strzelał głową - już był górą. Na tym wszystko co dobre dla Pogoni się skończyło.
Kilkanaście minut przed końcem pięknym strzałem z dystansu popisał się Thibaut Moulin. Za chwilę kolejną bramkę gościom sprezentował Dvali, tym razem sam posyłając piłkę do swojej bramki. Legia mogła wygrać wyżej. W poprzeczkę zdążył huknąć jeszcze Broź. Portowców uratował Jarosław Fojut, wybijając piłkę z linii bramkowej po strzale Kucharczyka.
To czwarte ligowe zwycięstwo Legii. Po piętnastu kolejkach mistrzowie Polski są wiceliderem. Wyprzedza ich tylko Górnik Zabrze.
Pogoń Szczecin - Legia Warszawa 1:3 (0:1)Bramki: 0:1 Łukasz Broź (45+2-karny), 1:1 Kamil Drygas (62-głową), 1:2 Thibault Moulin (76), 1:3 Lasza Dwali (83-samobójcza)
TG