Protest rozpoczął się przed południem przed Muzeum Techniki w Pałacu Kultury i Nauki. Związkowcy przeszli: Al. Jerozolimskimi, Nowym Światem, pl. Trzech Krzyży, Al. Ujazdowskimi przed Kancelarię Premiera.
Mieli trąbki i transparenty. Pochód był głośny, ale przebiegał spokojnie.
Walczą o bezpieczeństwo
Protest odbywał się równo miesiąc po katastrofie kolejowej pod Szczekocinami, w której zginęło 16 osób, a ponad 50 zostało rannych. Związkowcy mieli ze sobą znicze, by upamiętnić zabitych.
Zdaniem kolejarzy bezpieczeństwo musi być priorytetem rządu, a nie tylko szeregowych kolejarzy. Domagają się również zwiększenia wydatków na modernizację infrastruktury.
Jak uważa szef kolejarskiej "Solidarności" Henryk Grymer, w ciągu ostatnich kilku lat zarządzający kolejami podjęli wiele złych decyzji. Jedna z nich dotyczyła oświetlenia lokomotywy jadącej po tak zwanym torze niewłaściwym, co doprowadziło do katastrofy pod Szczekocinami. Według związkowców, gdyby ten przepis obowiązywał, skutki marcowego wypadku byłyby mniej tragiczne.
Ruszyli przed południem z Centrum
Kolejarze idą do premiera
Kolejarze domagają się również, by Urząd Transportu Kolejowego w pełni odpowiadał za bezpieczeństwo na polskich torach. Chcą też stworzenia spójnych przepisów, dotyczących procedur i szkoleń dla osób odpowiedzialnych za bezpieczeństwo ruchu kolejowego. Związkowcy alarmują, że w ramach oszczędności redukuje się czas szkoleń dla maszynistów i zawiadowców ruchu, jak również obsadę na posterunkach dróżniczych. Ich zdaniem jest to niedopuszczalne.
tvn24.pl//dp//kdj