W ciągu jednej doby życie kilku blisko związanych ze sobą osób ulega całkowitemu rozpadowi. Działają te same odwieczne siły targające ludzkim losem - miłość, zazdrość, uzależnienie od drugiej osoby, niemożność znalezienia wspólnego języka. Krystyna Janda w spektaklu "Przygoda" tworzy poruszającą historię życia ludzi, którzy tracą grunt pod nogami i sens życia.
Ciekawostką związaną ze spektaklem jest decyzja Krystyny Jandy co do obsady. Reżyserka zdecydowała się na powierzenie głównej roli w sztuce węgierskiego pisarza Sandora Maraiego "Przygoda", Janowi Englertowi, który tę samą postać doktora Kadara grał u Andrzeja Wajdy w filmie "Tatarak". W filmie jednak reżyser wykorzystał jedynie fragmenty tekstu dramatu. Janda postanowiła jednak zaryzykować jeszcze bardziej i w roli żony doktora obsadziła Beatę Ścibakównę, prywatnie żonę Englerta. Zabiegi tego rodzaju rzeczywiście mogą być ryzykowne, jednak para radzi sobie doskonale z ciężarem przedsięwzięcia.
Spektakl pozbawiony jest jakichkolwiek odniesień historycznych. Staje się uniwersalną przypowieścią, a warto wspomnieć, że węgierski pisarz ukończył tekst w 1940 roku i wyrasta on z XIX-wiecznej wręcz ibsenowskiej szkoły realistycznego dramatu. Dramat Maraiego jednak nie starzeje się i ciągle z powodzeniem może być grany przed współczesną publicznością. Janda również nie określa przedziału czasowego. Jedynymi znakami tego, że akcję przedstawienia można umiejscowić w nie do końca określonej przeszłości, jest maszyna do pisania oraz stary aparat telefoniczny. Wskazuje to na erę przedkomputerową, lecz użycie tych anachronicznych narzędzi może być po prostu oznaką "teatralnego czaru", jaki za sobą niosą tego rodzaju rekwizyty. Sama obecność starej maszyny do pisania i charakterystyczny dźwięk podczas pracy na niej to temat na oddzielne studium.
W gabinecie lekarskim kipi od niedomówień
Przestrzeń przedstawienia ogranicza się do jednego gabinetu w domu poważanego doktora Kadara. Nadchodzi dzień jego życiowego sukcesu. Obejmuje klinikę, tryumfuje. W jego domu dochodzi do tragicznych w konsekwencji zdarzeń, które dojrzewały w cieniu jego kariery. O wiele młodsza żona pragnie uciec z młodym asystentem doktora Kadara, doktorem Zoltanem. Ten z kolei opuszcza inną kobietę, również lekarkę pracującą dla doktora Kadara. W gabinecie pojawia się przyjaciel z czasów studiów, z którym kiedyś doktor prowadził badania, a który zarzuca mu, że porzucił życie naukowca na rzecz luksusowego życia i kobiety.
Splot wydarzeń jest spiętrzony, a relacje tak ścisłe, że poruszona jedna dźwignia uruchamia wszystkie pozostałe. Pełne sukcesów życie doktora Kadara w ciągu chwili legnie w gruzach. W punkcie kulminacyjnym sztuki bada on własną własną żonę, z którą stracił bliski kontakt kilka lat wcześniej, pochłonięty pracą zawodową. Badanie połączone z pierwszą od lat szczerą rozmową ma fatalny finał. Doktor dowiaduje się o nowotworze żony, o którym jej nie mówi. Wiedząc, że żona i asystent planują ucieczkę, postanawia jednak do końca kierować biegiem rzeczy. Nakazuje asystentowi-zdrajcy udać się do dyskretnego sanatorium pod Paryżem, gdzie żona w niewiedzy o własnej chorobie będzie mogła poczuć wolność, o której marzyła. A zostało jej niewiele miesięcy życia.
Uniwersalna przypowieść o rozpadzie
W zagęszczonej atmosferze jednego gabinetu, w którym na jaw wychodzą wszystkie niedomówienia i napięcie narastające latami, następuje erupcja emocji i uczuć. Postaci doktora Kadara i jego żony, asystenta (Mariusz Zaniewski), współpracowniczki (Edyta Olszówka), dawnego kolegi ze studiów (Wiesław Komasa) są zbiorem "Jedermannów" targanych tym samym odwiecznym zestawem doświadczeń, które w tak zwanym dorosłym życiu, skutkują czasem postawieniem sobie ostatecznych pytań. Czasem na takie refleksje jest za późno.
Doktor Kadar uważa się w wyniku swojej "przygody" za przegranego i przyjmuje rolę obserwatora, co dla niego jest już doświadczeniem starzejącego się mężczyzny, nawet ważniejszym niż śmierć, z którą, pracując przez lata jako lekarz, oswoił się.
Janda minimalnymi środkami teatralnymi i z gwiazdorską obsadą tworzy interesującą historię rozpadu z pozoru uporządkowanego życia dorosłych, odnoszących sukcesy ludzi. Ważne w odkrywaniu sensu sztuki jest nie jakiekolwiek moralizatorstwo, ale uświadomienie konieczności stawiania sobie pytań, od których całe życie się ucieka, a które są w stanie "każdego" uratować przed utratą sensu swojej egzystencji.
"Przygoda", premiera 9 lipca, kolejne spektakle 14, 15, 16, 17, 18 lipca Reżyseria: Krystyna Janda, scenografia: Janusz Sosnowski, obsada: Jan Englert, Edyta Olszówka, Beata Ścibakówna, Zofia Zborowska, Wiesław Komasa, Maciej Marczewski, Mariusz Zaniewski Spektakl w sali klimatyzowanej
Marek Władyka
Źródło zdjęcia głównego: | tvn24.pl. wprost.pl, PAP