Mylił się ten, kto sądził, że po Euro 2012 Stadion Narodowy będzie świecił pustkami a następnych sportowców zobaczymy tam dopiero wtedy, gdy do gry wrócą piłkarze. A tymczasem zobaczymy ich na żywo już w niedzielę. Będzie piłka, będą biegający za nią faceci i będzie futbol. Tyle, że amerykański.
Prawie dwa tysiące osób należy do czterech polskich lig futbolu amerykańskiego. W niedzielę na Stadionie Narodowym odbędzie się finał tej najwyższej. Futbol amerykański to sport wymagający siły, szybkości i intelektu. Wygrywają ci, którzy mają lepszą taktykę, a ta wymaga zapamiętania sporej liczby zagrań. - To jest osiemdziesiąt zagrywek w ciągu meczu - tłumaczy Krzysztof Zawadzki, zawodnik Warsaw Spartans.
Dobra pamięc i inteligencja
Ale dobra pamięć i intelekt to nie wszystko. Trzeba mieć, "końskie zdrowie", żeby wytrzymać cały sezon ligowy. Bo jak obrazowo tłumaczy prezes Polskiej Ligi Futbolu Amerykańskiego Jędrzej Staszewski, o kontuzje w trakcie meczu bardzo łatwo. - Można sobie wyobrazić dwa pędzące na siebie z pełną prędkością samochody, podobnie pędzą na siebie zawodnik ataku i obrony, gdyby nie mieli ochroniaczy, to byłaby pewnie mokra plama na murawie - mówi Staszewski.
20 tysięcy na finale?
W niedzielę na Stadionie Narodowym spotkają się drużyny Warsaw Eagles i Seahawks Gdynia. Co ciekawe, na ten mecz sprzedano już 15 tys biletów, choć organizatorzy liczą, że uda się sprzedać jeszcze kilka tysięcy i mecz obejrzy 20 tys widzów.
tvn24.pl/ran/b
Źródło zdjęcia głównego: Michał Wagner /NCS