Blisko dobę czekali na wylot turyści, którzy od sobotniego poranka koczowali na Lotnisku Chopina. Ich lot na grecką wyspę Kos był przekładany kilka razy. Zdezorientowani pasażerowie narzekali przede wszystkim na brak informacji za strony biur podróży.
Informacja o godzinie wylotu była trzykrotnie przekładana. W nocy najpierw podano godzinę 2.00, potem godzinę 4.00 rano. Ostatecznie podróżni wylecieli z Warszawy ok. godziny 5.00. Jednak nie wszyscy - dla pięciu osób zabrakło miejsca w samolocie. Mają lecieć innym samolotem.
- Pan z recepcji dostał maila, że my i łącznie pięć osób zostaje w hotelu. Prawdopodobnie o godzinie 7.00 mamy mieć wylot jakimś samolotem - relacjonowała jedna z pasażerek.
- Mamy już potwierdzenie, że klienci zostali odebrani przez rezydenta z lotniska w Kos - poinformował w poniedziałek przed godz. 12 przedstawiciel biura. Jak poinformowały biura podróży, przyczyną opóźnienia w rejsach była awaria samolotu linii Small Planet.
Czekali na informacje
Z pasażerami podczas tylu godzin oczekiwania nie skontaktował się ani przewoźnik, ani przedstawiciele biur podróży Neckermann i Exim Tours. Wszystkie informacje przekazywali im pracownicy hotelu, w którym czekali na wylot.
W podobnej sytuacji byli turyści, którzy przebywali w Grecji. Mieli oni wrócić do kraju samolotem, który zabierze turystów z Warszawy. Przez opóźnienie w Polsce i oni musieli czekać. O ich sytuacji donosiły na Kontakt 24 rodziny. Ostatecznie wylądowali w Warszawie po godzinie 3.00 w nocy.
Od 4 rano na lotnisku
Turyści, którzy zamierzali lecieć na wyspę Kos w Grecji na lotnisku byli już wczoraj o 4 rano. Po godzinie 6 rano, czyli po planowanym terminie odlotu, turystów poinformowano, że ich lot się opóźni i kazano im czekać na kolejne sygnały. Przez kilka godzin na lotnisku otrzymywali - jak opowiadają - szczątkowe informacje o kolejnych opóźnieniach lotu. Nikomu natomiast nie udało się skontaktować z przewoźnikiem lub biurem podróży.
Artur Łoboda, jeden z turystów relacjonował na antenie TVN24, że jedyne informacje, które otrzymywali wcześniej były od pracowników lotniska. A i ci mieli niemałe problemy z komunikowaniem się z biurami podróży i przewoźnikiem.
Zobacz relacje pasażerów:
tvn24.pl/aj/iga