Wszystko wskazuje na podpalenie. Jak ustaliliśmy, samochody, które w nocy spłonęły w Wilanowie, należały do jednej firmy. Śledztwo w tej sprawie będzie prowadzić Komenda Stołeczna Policji.
Pojazdy zaparkowane były przy ulicy Chorągwi Pancernej. Samochody stały przed prywatnymi domami po obu stronach ulicy, obok siebie - dwa po prawej, dwa po lewej stronie.
Strażacy dowiedzieli się o pożarze o godzinie 23.40. Na miejscu pojawiły się trzy zastępy. - Spaliły się: mercedes vito, skoda octavia, peugeot 407 i ford focus. Nasze działania polegały na ugaszeniu pożaru - poinformował Piotr Gąska ze stołecznej straży pożarnej.
Wszystkie pojazdy mają spalone komory silnikowe oraz wnętrze. Jak zauważył nasz reporter, samochody nie mają tablic rejestracyjnych. - Jedynym pojazdem z tablicami jest mercedes. Rejestracja jest niemiecka - zauważył Tomasz Zieliński.
Ten sam właściciel
Policja w obecności biegłych z zakresu pożarnictwa wyjaśnia przyczyny pożaru. - Na razie nie wiemy jak do tego doszło. W tej sprawie prowadzimy czynności - wyjaśnił Robert Koniuszy z mokotowskiej policji.
Kiedy nasz reporter był w środę na miejscu, nie zastał służb które prowadziłyby swoje działania. Jak udało nam się ustalić, cztery spalone samochody należały do tego samego właściciela.
Policja traktuje sprawę bardzo poważnie. - To nie przypadek - mówi oficer stołecznej komendy. - Cztery samochody nie zapaliły się same. Wszystko wskazuje na podpalenie - dodaje.
Dlatego, jak dowiedział się portal tvnwarszawa.pl zapadła już decyzja, że sprawa z lokalnego komisariatu zostanie przejęta do prowadzenia przez wydział do walki z terrorem kryminalnym i zabójstw Komendy Stołecznej Policji.
md/pm