- Dlaczego on zamordował mojego syna? On mu pomagał – mówiła przez łzy matka Zbigniewa D. Za zabójstwo jego i trzech inny osób sąd właśnie skazał Mariusza B. na dożywocie.
Mariusz B. usłyszał wyrok poczwórnego dożywocia, a łącznie dożywotniego więzienia z zastrzeżeniem, że może się ubiegać o warunkowe zwolnienie po 40 latach kary.
Jedną z ofiar B. był Zbigniew D. i jego córka Ola. W piątek na sali sadowej była obecna matka i babcia tych ofiar. Nie mogła pojąć, dlaczego jej syn i wnuczka zginęli.
- Dlaczego on zamordował mojego syna? Za tyle dobra co on mu dał? Mój syn go ubierał i karmił. Pomagał we wszystkim. Mój syn mu mieszkanie załatwił i pracę – mówiła łamiącym głosem kobieta.
Jak mówi, chciała go również zapytać, dlaczego zabił Olę. – Chciałam go zapytać, gdzie zakopał Olę. Policja nie pozwoliła mi – mówiła starsza kobieta. CZYTAJ WIĘCEJ NA TEN TEMAT
Cztery ofiary
Mariusz B. w latach 90-tych poznał księdza jednej z warszawskich parafii. Duchowny zaopiekował się nastoletnim chłopcem pochodzącym z rozbitej rodziny. W kościele B. poznał 40-letniego Zbigniewa D., a później także jego żonę Małgorzatę. B. zamieszkał z parą oraz ich córką, Olą. Oskarżony bardzo zbliżył się do Małgorzaty. Niedługo po tym urodziła im się córka.
Śledczy ustalili, że w 2006 roku, Mariusz B. miał uprowadzić Zbigniewa D. i zmusić go do podpisania polisy ubezpieczeniowej na rzecz żony. Chodziło o 2 miliony złotych. Kilka dni później B. miał ponownie uprowadzić D. i jego 18-letnią córkę oraz udusić ich w okolicach Pułtuska.
Po roku B. miał uprowadzić 55-letniego Henryka S., z którym Małgorzata D. tańczyła tango w klubie tańca. Zazdrość oraz sprawy finansowe były, według prokuratury, powodem zbrodni. Mariusz B. chciał go zmusić do podania numerów PIN kart bankomatowych i wyłudzić od jego rodziny 50 tys. zł.
Ostatnią ofiarą B. miał być ksiądz zamordowany w 2008 r. w okolicach Pułtuska. B. miał być molestowany przez księdza. Po duchownym znaleziono po nim tylko pusty samochód, ciała nie.
bf/ran