Dodatkowa zieleń, nowy plac zabaw, ścieżka rowerowa czy zakup książek do dzielnicowej biblioteki - w propozycjach do budżetu partycypacyjnego dominują głównie proste pomysły, które mają poprawić komfort codziennego życia mieszkańców. Ale pośród tegorocznych koncepcji na wydanie 51 milionów złotych pojawiły się także takie o większym ciężarze gatunkowym np. dotyczące obronności.
Obrońcy Pragi Południe
Marek Borkowski (radny Pragi Południe z PiS) zaproponował powołanie oddziału obrony terytorialnej. Stworzyłoby go 30 przeszkolonych i wyposażonych mieszkańców Pragi Południe (kobiet i mężczyzn). Odział miałby prowadzić działania obronne i ratownicze, w szczególności w przypadku klęsk żywiołowych i konfliktu zbrojnego. Dlatego przewiduje szkolenia z udzielania pierwszej pomocy i zajęcia na strzelnicy.
"Obrona Terytorialna Województwa Praga Południe ma mieć charakter paramilitarny, na wzór amerykańskiej Gwardii Narodowej - oddziałów będących w dyspozycji władz stanowych, a więc lokalnych" – czytamy we wniosku.
- Punktem odniesienia była także Szwajcaria, gdzie każdy obywatel raz do roku odbywa szkolenie, wielu ma w domu broń. Chodzi o to, żeby ludność była gotowa zareagować sprawnie nie tylko na wypadek konfliktu zbrojnego, ale także klęski żywiołowej. Zwracam uwagę, że moja dzielnica znajduje się nad Wisłą i przebiega przez nią strategiczna linia kolejowa Moskwa-Berlin – klaruje Borkowski.
Jak przyznaje, bezpośrednim impulsem to złożenia wniosku była niestabilna sytuacja międzynarodowa, konflikt na Ukrainie i zagrożenie terroryzmem. Koszt projektu oszacowano na 84 tysiące złotych.
Strzelcy z Mokotowa
Cywilną obronę terytorialną na Mokotowie chciałby stworzyć także Wojciech Kuźma, fotograf i działacz partii KORWiN.
- Były trzy podstawowe motywy tej propozycji. Po pierwsze kiepski stan naszej armii, w której dominują posady biurokratyczne. Po drugie, coraz bardziej niepokojąca sytuacji międzynarodowa, przede wszystkim wojna na Ukrainie. Trzecia sprawa to niski stan wiedzy w społeczeństwie na temat obronności – tłumaczy nam Kuźma.
W ramach comiesięcznych spotkań uczestnicy programu dowiedzieliby się, jak postępować w sytuacji konfliktu zbrojnego czy jak zachować się w przypadku katastrofy biologicznej. Przeszliby kurs pierwszej pomocy, nauczyli posługiwać mapą i kompasem. Przewidziano także podstawy samoobrony i walki wręcz oraz zajęcia na strzelnicy.
- Chcemy promować postawy patriotyczne oraz ideę dostępu do broni palnej, pokazać, że w rękach rozsądnego człowieka nie jest groźna – podsumowuje nasz rozmówca.
Realizacja projektu kosztowałaby dzielnicę 62 400 złotych.
Polko krytyczny
Co na takie pomysły wojsko? - Każdy inicjatywa, która zapoznaje obywateli z tematyką proobronną obronności i przyczynia się do wzrostu poczucia bezpieczeństwa jest cenna dla społeczeństwa - komentuje ppłk Artur Goławski, rzecznik Dowództwa Generalnego Rodzajów Sił Zbrojonych.
Zastrzega przy tym, że skuteczność działań jest zależna od ich koordynacji z wojskiem i ministerstwem. - Dla skuteczności oddolnych inicjatyw proobronnych ważne jest, aby podejmowane działania wpisywały się w systemowe rozwiązania, nad którymi właśnie pracuje zespół doradcy ministra obrony, gen. Bogusława Packa - zastrzega
Sceptyczny wobec tych pomysłów jest natomiast gen. Roman Polko, były dowódca GROM-u. – To jest pomyłka, nieporozumienie, w ten sposób nie buduje się zdolności obronnej. Uważam, że budżet partycypacyjny powinien być przeznaczony na inwestycje nie na takie rzeczy. To marnowanie pieniędzy podatników – komentuje Polko.
51 mln zł do podziału
Do budżetu partycypacyjnego zgłoszono w tym roku 2326 projektów. Do podziału jest 51 milionów złotych. Po preselekcji, pomysły trafią pod głosowanie mieszkańców, które odbędzie się w drugiej połowie czerwca. Najpopularniejsze propozycje zostaną zrealizowane w 2016 roku.
Tak żołnierze GROM ćwiczyli na Wiśle w ubiegłym roku:
Manewry na Wiśle
Piotr Bakalarski
Źródło zdjęcia głównego: freeimages.com