Celiński: kluczowa w kampanii będzie kwestia wolnego czasu

Celiński o podziałach na lewicy
Źródło: TVN24

- Obecne podziały na lewicy są spowodowane ambicjami. Jest mnóstwo generałów, bardzo mało starszych sierżantów i zero szeregowców - powiedział Andrzej Celiński, kandydat Sojuszu Lewicy Demokratycznej na prezydenta Warszawy, który był gościem Grzegorza Kajdanowicza w "Faktach po Faktach".

Celiński w czwartek został przedstawiony przez koalicję SLD-Lewica Razem jako oficjalny kandydat na prezydenta Warszawy. Tego samego dnia gościł w TVN24. Pytany, czy "jest czego gratulować" odpowiedział, że "zaufanie istotnego środowiska to zawsze sama przyjemność". Nie ukrywał jednak, że wolałby aby kampania (czy też prekampania) samorządowa wyglądała zupełnie inaczej.

"Potrzebny wspólny blok"

- To jest bardzo trudna sytuacja. Jeżeli poważnie się traktuje te zagrożenia dla polskiej demokracji, o których wielkie partie polityczne na co dzień opowiadają, to wobec kandydata Prawa i Sprawiedliwości w największych miastach polskich i w sejmikach powinien być wystawiony jeden wspólny blok demokratyczny - mówił. Dodał, że odpowiedzialna za jego założenie powinna być Platforma Obywatelska - jako najsilniejsza "finansowo, organizacyjnie i politycznie".Kiedy Grzegorz Kajdanowicz zwrócił uwagę, że do porozumienia nie są w stanie dojść nawet przedstawiciele lewicy, Celiński odparł, że jest to kwestia pokoleniowa i ambicjonalna. - Pokolenie, które dzisiaj tak przebiera nogami w kwestii odpowiedzialności za kraj, w elementarnych sprawach wykazuje infantylizm - stwierdził polityk. - Albo się mówi poważnie, że sytuacja jest nadzwyczajna i podejmuje środki adekwatne do tego, co się mówi, albo nic nie powinno się mówić. Obecne podziały na lewicy są powodowane ambicjami. Jest mnóstwo generałów, bardzo mało starszych sierżantów i zero szeregowców - ocenił.

Kampania: zbyt długa i niepoważna

O samej Warszawie kandydat nie mówił zbyt wiele. Pytany, co ze żłobkami, komunikacją, metrem czy cenami biletów powiedział, że "w kampanii będzie czas i na to". Dodał też, że cała kampania rozpoczęła się zdecydowanie zbyt wcześnie i przytoczył przykład Francji, gdzie - jak wskazał - kampania parlamentarna trwa ledwie trzy tygodnie. Przekonywał, że każda kampania powinna się odbyć, ale im jest krótsza tym lepiej. - Bo kampanie ze swojej natury dzielą społeczeństwo - powiedział Celiński. Uznał też, że to co do tej pory przedstawiają zadeklarowani kandydaci na fotel prezydenta nie jest poważne. - Jeśli występuje jeden kandydat i mówi "wybuduję dziesięć przedszkoli", jakby był murarzem albo nie wiadomo kim, a drugi następnego dnia odpowiada: "wybuduję 50", to czy w tym jest jakakolwiek poważna dyskusja? - zastanawiał się kandydat.

Więcej wolnego czasu

Na koniec dodał, że jego zdaniem jedną z fundamentalnych spraw w kampanii warszawskiej powinna być "kwestia wolnego czasu".- Warszawa jest miastem niesamowitym, jeśli chodzi o tradycję i miejsce w Polsce. To jedyne miasto, które rośnie i będzie rosnąć, a prognozy mówią, że do 2030 roku będzie liczyć od 2,8 do 3 milionów mieszkańców. Jest coraz więcej przyjezdnych, którzy mogą czuć się trochę obco - powiedział i podkreślił, że władze miasta powinny robić wszystko, by ułatwić im życie. Pytany, w czym upatruje swoje szanse na wejście do drugiej tury, Celiński odparł krótko: w obywatelach. - W ludziach, którzy czują się obywatelami, a nie chcą czuć się pionkami na wielkiej szachownicy gry partyjnej - podsumował.

Zobacz całe "Fakty po Faktach"

kw/pm

Czytaj także: