Żołnierze zdemontowali most pontonowy na Wiśle po tym, jak wodociągowcy uruchomili przepływ ścieków nowym rurociągiem pod dnem rzeki. Wątpliwości co do takiego rozwiązania zgłosił prezes Wód Polskich Przemysław Daca. W liście do prezydenta Warszawy napisał, że rurociąg może uszkodzić wały przeciwpowodziowe.
Wojsko zdemontowało most pontonowy na Wiśle, na którym ułożone były dwie nitki rurociągu tymczasowego doprowadzającego ścieki z lewobrzeżnej Warszawy do oczyszczalni Czajka. Przeprawa jest już rozpięta. Jej elementy są wyciągane na brzeg Wisły. Dowódca batalionu pontonowego ppłk Piotr Kranz wyjaśnił, że przez kolejne dni sprzęt będzie transportowany do jednostki macierzystej, czyli 2. Pułku Inżynieryjnego z Inowrocławia. W operację zaangażowano nawet do 170 żołnierzy.
Postęp prac relacjonował na Twitterze rzecznik Miejskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji Marek Smółka.
Przypomnijmy, 9 września żołnierze z Inowrocławia przygotowali most do ułożenia na nim tymczasowych rurociągów. W połowie października musieli go zdemontować z powodu nadejścia fali wezbraniowej z południa. Poziom wody na Wiśle był o trzy metry wyżej niż obecnie. Po przejściu fali przeprawę zbudowano ponownie. Przez cały czas – dniem i nocą – przy utrzymaniu mostu pełniło służbę 20 żołnierzy.
W poniedziałek miasto poinformowało o przełączeniu przepływ ścieków z tymczasowego układu przesyłowego na moście pontonowym do nowego, wydrążonego pod Wisłą rurociągu.
Wątpliwości do wydajności i zakresu wydanych zgód
Wątpliwości co do wydrążonego pod Wisłą rurociągu wyraził jednak prezes Wód Polskich Przemysław Daca. - Nowy rurociąg odprowadzający ścieki z lewobrzeżnej Warszawy do oczyszczalni Czajka ułożony pod Wisłą może uszkodzić wały przeciwpowodziowe - obawia się prezes. W środę przesłał w tej sprawie list otwarty do prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego.
Wyraził obawy dotyczące bezpieczeństwa wałów przeciwpowodziowych prawobrzeżnej Warszawy. Według niego rurociąg wykonany metodą przewiertu może doprowadzić do "negatywnego wpływu instalacji na ich szczelność oraz stabilność".
Postawił też pod znakiem zapytania wydajność przesyłu nowego rurociągu. "Zastosowano stalowy kolektor o średnicy 1200 mm gwarantujący przepływ teoretycznie do 3,5 m/s. Jednak w związku z zawartością w ściekach znacznych ilości frakcji mineralnych oraz części stałych obliczeniowy parametr maksymalnej przepustowości 3,5 m/s jest według naszych doświadczeń, nieosiągalny" – napisał Daca.
Wskazał, że jedna nitka instalacji nie zapewni prawidłowego przesyłu całości ścieków. "Podczas pogody deszczowej lub podczas roztopów śniegu, jak również podczas godzin szczytowych, może dochodzić do zrzutów nieoczyszczonych ścieków kolektorem burzowym" do Wisły.
Prezes przypomniał również, że decyzja wydana przez Powiatowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego 7 września 2020 roku nie zwalniała MPWiK z uzyskania niezbędnych zezwoleń, pozwoleń wynikających z przepisów ustawy Prawo wodne, w szczególności gdy jej przedmiotem jest wykonanie nowego obiektu budowlanego.
W opinii Wód Polskich decyzja PINB upoważnia inwestora do prowadzenia prac w celu ratowania życia i zdrowia, ale nie ma ona zastosowania w przypadku rozwiązania trwałego, o charakterze wieloletniego użytkowania.
Miasto odpowiada: każdego obowiązuje prawo
Na zastrzeżenia Dacy odpowiedziała w środę po południu na Twitterze rzeczniczka stołecznego ratusza Karolina Gałecka. W swoim wpisie zwróciła się bezpośrednio do prezesa Wód Polskich. "MPWiK wykonuje prace zgodnie z nakazem PINB i sztuką prawa budowlanego. Każdego obowiązuje prawo i odpowiedzialność za słowa, nie kto inny jak Pan, urzędnik wysokiego szczebla, powinien o tym doskonale wiedzieć" - napisała Gałecka.
Do awarii układu przesyłowego transportującego ścieki z lewobrzeżnej Warszawy do położonej po prawej stronie Wisły oczyszczalni Czajka doszło 29 sierpnia. Od tego czasu do 27 października MPWiK zrzuciło do Wisły – według Wód Polskich – ponad 10 milionów metrów sześciennych nieoczyszczonych ścieków.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: mat. prasowe MPWiK Warszawa