Kolejna odsłona konfliktu między kupcami a zarządcą hali przy Modlińskiej 6D. Do budynku, przy asyście policji, wszedł w środę komornik. Chodziło o przejęcie jako formy zabezpieczenia jednego z boksów. Na miejsce już wcześnie rano przyjechały duże siły policji. Do budynku targowego, który wraz z początkiem maja został zamknięty dla handlujących, weszła też ochrona.
- W środę na terenie hali targowej przy ulicy Modlińskiej 6D pojawiło się około 10 radiowozów policji. Funkcjonariusze asystowali komornikowi, który przeprowadzał egzekucję komorniczą wobec właściciela jednego z boksów. Policjanci byli tam, by zapobiec eskalacji trwającego konfliktu pomiędzy zarządcą obiektu i kupcami. Niektórzy handlujący weszli do hali, licząc że będą mogli tam pozostać i prowadzić swoje biznesy, choć zarządca zamknął obiekt z początkiem maja.
- Decyzję o zamknięciu hali firma Mirtan tłumaczyła zaleceniami straży pożarnej i nadzoru budowlanego, według których dalsze prowadzenie działalności groziłoby katastrofą. Kupcy nie przyjęli tego do wiadomości. Wciąż protestują przeciwko zamknięciu budynku.
- Handlarze twierdzą, że pod koniec kwietnia dostali pisemne potwierdzenie Wydziału Gospodarczego Sądu Rejonowego w Warszawie, które umożliwiało kontynuowanie działalności w obiekcie. Postanowieniem z 22 kwietnia sąd miał nakazać, by do czasu prawomocnego wyroku zarządca pozwolił im pracę i sprzedaż.
- Przedstawiciel zarządcy tłumaczył z kolei, że sytuacja to sprzeczność dwóch władz: administracyjnej, czyli urzędów, które pod groźbą kary nakazały wyłączyć halę z użytkowania i władzy sądowniczej, która wydała zabezpieczenia dla kupców. Zaznaczał też, że sąd wydał je tylko dla kilku kupców, nie dla wszystkich.
Nasi reporterzy Klemens Leczkowski z tvnwarszawa.pl i Joanna Rubin-Sobolewska z redakcji biznesowej tvn24.pl od rana byli przed halą.
Tuż po godzinie 7 zauważyli, że na miejscu pojawiła się grupa mężczyzn, którzy założyli kominiarki i weszli do budynku. To prawdopodobnie pracownicy ochrony zatrudnionej przez zarządcę. Zjawili się tam 15 minut przed dużymi siłami policji. - Ochrona pilnująca halę otworzyła bramę, a radiowozy wjechały na teren centrum handlowego - powiedział nasz reporter.
"Jesteśmy zdenerwowani". Czekali na komornika
- Na korytarzu przed wejściem na halę kupcy czekają na komornika, niektórzy tu spali. Na teren dostają się dziurą w płocie, bramy wjazdowe są dla nich zamknięte - relacjonował dalej Leczkowski.
Z kupcami rozmawiała na miejscu Joanna Rubin-Sobolewska - Powiedziano nam, że policjanci są w środku, by chronić nasze mienie. Trochę się zaniepokoiłam. Zobaczymy, co będzie - powiedziała jedna z kobiet. - Czuję się na razie bezpiecznie. Poczekamy do wejścia komornika - dodała.
- My wszyscy jesteśmy zdenerwowani - przyznała kolejna osoba.
Czego spodziewają się kupcy? - Że państwo polskie zadziała, po prostu - stwierdzili. Jak dodali, w boksach mają jeszcze swoje rzeczy, w tym kasy fiskalne, z których muszą się rozliczać. - Z dnia na dzień zostaliśmy stąd wyrzuceni - ubolewała jedna z kobiet.
Część kupców cały czas ma nadzieję na to, że będzie mogła wrócić na Modlińską i nadal tu handlować. - My jesteśmy z Marywilskiej, więc dużo klientów przyszło za nami. Podejrzewam, że to taki układ, że pozwolono nam tutaj być, bo nie wiedzieli, że tutaj może się coś rozkręcić. Tutaj od pandemii nic się nie działo, było pusto - tłumaczyła jedna z handlujących.
O to, co dzieje się przy Modlińskiej, zapytaliśmy policję na warszawskiej Białołęce. - Dzisiaj wchodzi tam komornik w związku z egzekucją komorniczą jednego wierzyciela - przekazała nam rano rzeczniczka tamtejszej komendy, komisarz Paulina Onyszko. Jak dodała, policyjne siły pojawiły się w celu zabezpieczenia każdej ze stron. - Chcemy zabezpieczyć wszystkich uczestników postępowania, żeby nie dochodziło do żadnych agresywnych zachowań - podkreśliła rzeczniczka.
Po godzinie 9 Leczkowski poinformował, że na miejscu pojawił się też zespół ratownictwa medycznego. - Policja wyprowadza niektórych zamaskowanych ochroniarzy do radiowozów. Kupcy biją brawa - podał.
Po godzinie 10.40 na miejscu pojawił się komornik. Leczkowski poinformował, że nie wszedł jeszcze do budynku. Trwały dyskusje pomiędzy nim a kupcami, którzy chcieli wejść do środka. Rozmowy zaczęli prowadzić: policjanci, prawnicy i komornik.
Prawnik ze strony zarządcy obiektu prosił komornika o odroczenie czynności. To się jednak nie udało. Ostatecznie około godziny 11.40 komornik w towarzystwie około 30 osób wszedł do środka hali. - Chodzi o jeden konkretny boks, którego dotyczy ta egzekucja - zaznaczył Klemens Leczkowski z tvnwarszawa.pl
Komornik sądowy przy Sądzie Rejonowym dla Warszawy Pragi Północ w Warszawie Michał Leszczyński wskazał, że zgodnie z decyzją sądu chodzi o "przywrócenie uprawnionemu posiadania lokalu wraz z infrastrukturą oraz dostępu do części wspólnych". Razem z nim na teren wszedł właściciel lokalu. Komornik wskazał też, że czynność rozpoczęto o godzinie 10.30. Później zaznaczył, że egzekucja przebiegła bez przeszkód.
Około godziny 12.40 komornik opuścił halę. Podobnie jak większość policjantów. Radiowozy zaczęły wyjeżdżać przez bramę. W boksie zajętym przez komornika zostało kilka osób. Wśród nich był też działacz Piotr Ikonowicz, przewodniczący Ruchu Sprawiedliwości Społecznej.
Tuż po godzinie 13 kupcy opuścili boks.
"Hala musi być wyłączona z użytkowania"
Na miejscu od godzin rannych był też Tomasz Butkiewicz, przedstawiciel firmy Mirtan zarządzającej obiektem. Powiedział, że zarządca obiektu ma decyzję, która mówi o tym, że hala musi być wyłączona z użytkowania.
- To jest sprzeczność dwóch władz: administracyjnej, czyli urzędów, które pod groźbą kary nakazują nam wyłączyć (halę) i władzy sądowniczej, która wydała zabezpieczenia dla kilku kupców, dosłownie kilku. To nie jest tak, że wszyscy będą mogli wejść - tłumaczył dziennikarce Joannie Rubin-Sobolewskiej. Butkiewicz przypomniał, że straż pożarna i nadzór budowlany twierdzą, że jeżeli zarządca nie wykona ich zaleceń, może dojść do katastrofy. - Znacznie bardziej bierzemy pod uwagę zalecenia nadzoru budowlanego i straży pożarnej - wyjaśnił.
Skomentował też obecność policji, zaznaczając, że kupcy nie mają żadnego tytułu prawnego do handlowania na hali od stycznia tego roku. - Oni po prostu ją okupują zwyczajnie i nie płacą czynszu - stwierdził.
"Policjanci nie mają za zadanie chronienia tego obiektu"
- Policjanci nie mają za zadanie chronienia tego obiektu. Nasza obecność była związana z asystą komorniczą - powiedziała w środę po południu reporterce TVN24 podkomisarz Onyszko. Jak dodała, egzekucja przebiegła bez zakłóceń. Jak dodała, w związku z tym, że u obu stron - czyli kupców i zarządcy obiektu - "pojawiły się duże emocje", policjanci postanowili pozostać na miejscu w tak zwanym "zabezpieczeniu prewencyjnym". - Policjanci mają przede wszystkim dbać o bezpieczeństwo i niezakłócanie ładu i porządku publicznego - zaznaczyła.
- Wiemy, że w obiekcie przebywają osoby, ale mają one prawo tam przebywać, skoro dopuścił do tego zarządca obiektu. My nie mamy prawa w to wnikać - zastrzegła. - Policjanci nie są uprawnieni do tego, aby otwierać drzwi i wpuszczać tam kogokolwiek - uzupełniła.
Policjantka wyjaśniła też, że jeśli - zdaniem kupców - zarządca nie zobowiązał się do wykonania poleceń wydanych przez komornika lub dopuścił się innych naruszeń postanowienia sądu, mogą oni wejść na drogę sądową.
Dlaczego zarządca zamknął halę?
Przypomnijmy: po majówce zarządca Centrum Handlowego Modlińska 6D poinformował o zamknięciu hali targowej na podstawie decyzji Mazowieckiego Wojewódzkiego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego z 16 kwietnia 2025 roku, utrzymującej w mocy wcześniejszą, zaskarżoną decyzję Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego. Tym samym decyzja stała się ostateczna i podlega natychmiastowej wykonalności. Na bramie pojawił się łańcuch, a kupcy nie mogą już tam handlować.
Zarządca obiektu - firma Mirtan - podawała, że decyzję poprzedziły liczne kontrole, a straż pożarna, która również punktowała uchybienia, groziła wysokimi grzywnami. "Stało się tak z powodu różnych działań kupców, które ściągały zagrożenie bezpieczeństwa dla obiektu i odwiedzających go gości takich jak: organizowanie stoisk handlowych w sposób uniemożliwiający dostęp do hydrantów, znoszenie wielkich butli gazowych i budowanie improwizowanych instalacji gazowo-elektrycznych, zamykanie i blokowanie wyjść ewakuacyjnych" - wyliczał wówczas zarządca.
Z dnia na dzień zostali bez pracy
Decyzja wywołała protest i oburzenie kupców, którzy z dnia na dzień stracili możliwość zarobkowania. Doszło do konfrontacji z ochroniarzami, którzy pilnują obiektu. Policja podawała nam, że przyjęła kilka zgłoszeń zarówno ze strony przedstawiciela kupców, jak i od zarządcy. Ten drugi skarżył się, że część obiektu została zdewastowana. Straty wyliczył na pół miliona złotych.
Kupcy się nie poddają i koczują przed halą. Twierdzą, że mają prawo handlować w budynku i powołują się na wyrok Wydziału Gospodarczego Sądu Rejonowego w Warszawie z 22 kwietnia tego roku, w którym sąd nakazał, by zarządca umożliwił handlarzom pracę i sprzedaż, a także usunął łańcuchy czy banery informujące o zamknięciu budynku.
"Po pierwsze nieprawdą jest, że kupcy mają takie zabezpieczenie. W rzeczywistości takie zabezpieczenie uzyskał wyłącznie jeden najemca, z jednego boksu. Jednakże kilka dni wcześniej wydana została z natychmiastową wykonalnością decyzja Wojewódzkiego Inspektora Nadzoru Budowlanego. Zachodzi więc oczywisty konflikt przepisów, bo trudno dawać zabezpieczenie do obiektu, który wcześniej państwowy organ wyłączył z użytkowania. Został zatem złożony wniosek o uchylenie tego jednego zabezpieczenia. Sądy jak dotychczas nie wydają już kolejnym kupcom takich zabezpieczeń" - twierdził z kolei zarządca.
Trafili tu, gdy spłonęła hala przy Marywilskiej
Konflikt pomiędzy kupcami a zarządcą obiektu trwa od kilku miesięcy. Większość handlujących to osoby, które straciły swój dobytek w pożarze hali przy Marywilskiej. Swoje miejsce znaleźli na Modlińskiej, ale wkrótce zaczęły się pierwsze problemy. Poszło o wysokość czynszów. Zarządca hali wynajął firmę ochroniarską, która uprzykrzała życie handlującym.
DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ:
Autorka/Autor: katke/kl/jr/kk/ec/b
Źródło: TVN24+
Źródło zdjęcia głównego: TVN24