Nad wschodnie wybrzeże Stanów Zjednoczonych nadciąga silny front atmosferyczny, który ma przynieść gwałtowne burze, silny wiatr oraz opady deszczu, a nawet śniegu. Służby meteorologiczne ogłosiły alarm pogodowy.
Ulewne deszcze i śnieżyce w niedzielę dały się we znaki na Florydzie. Teraz front związany z ośrodkiem niskiego ciśnienia zmierza wzdłuż wybrzeża na północ, w stronę Waszyngotnu, Filadelfii i Nowego Jorku.
Lotniska w Nowym Jorku, Bostonie i Filadelfii zanotowały kilkudziesięciominutowe opóźnienia niektórych lotów.
Ulewy, wichury i śnieg
Synoptycy ostrzegają, że związane z frontem zjawiska atmosferyczne mogą być bardzo gwałtowne. Ostrzegają przed możliwymi lokalnymi podtopieniami, intensywnymi śnieżycami i porywistym wiatrem, który może doprowadzić do przerw w dostawach prądu.
Lokalnie przewiduje się opady sięgające nawet 100 litrów wody na metr kwadratowy. Może także spaść do 30 centymetrów śniegu. Podczas burz prędkość wiatru może przekraczać 80 km/h co miejscami wywoła zawieje i zamiecie śnieżne.
Starcie dwóch mas powietrza
Załamanie pogody związane jest ze zderzeniem się dwóch mas powietrza: arktycznego z północy i wilgotnego znad Atlantyku. Silna zatoka niżowa wcina się w strefę wschodniego wybrzeża Stanów Zjednoczonych.
Na tym obszarze występuje duża różnica temperatur, która doprowadzi do gwałtownych i silnych burz połączonych z obfitymi opadami deszczu, śniegu, a nawet gradu.
Floryda nie ucierpiała
Na Florydzie odwołano wydane w piątek ostrzeżenie przed zalaniami i podtopieniami. Lokalne media podają, że burze nie przyniosły takiej ilości deszczu jakiej się spodziewano. Zanotowano za to bardzo silne porywy wiatru dochodzące do 100 km/h. Agencja Reutersa podaje, że burze miały potencjał tornada.
W miarę upływu czasu front atmosferyczny będzie tracił na aktywności, przynosząc jedynie opady deszczu.
Autor: ls/mj / Źródło: Reuters