Nie tylko Polska miała ciężką, burzową noc. Również Czechy nawiedził silny front atmosferyczny. Efekt to połamane drzewa, podtopione domy, zablokowane drogi i brak prądu na wielu osiedlach. Ewakuowano dwa dziecięce letnie obozy.
- W ciągu kilku godzin przyrządy rejestrowały 40 tysięcy wyładowań atmosferycznych. W czasie największej aktywności zanotowano 315 uderzeń piorunów na minutę - poinformował Petr Dvorzak, rzeczniki Czeskiego Instytutu Hydrometeorologicznego.
Strażacy w całym kraju interweniowali kilkaset razy. Usuwanie skutków nawałnic potrwa najprawdopodobniej cały dzień.
Ponad 5 tys. ludzi bez prądu
Najgorzej było na południu Czech. W okolicach Prachatic wiatr połamał na odcinku 90 km kilkadziesiąt drzew, a mieszkańcy miasta przez kilka godzin pozbawieni byli energii elektrycznej. Bez prądu wciąż jest co najmniej pięć tysięcy gospodarstw.
Pod Piskiem strażacy ewakuowali dwa obozy, w których dzieci spędzały wakacje. Łamiące się konary przewracały namioty i domki kempingowe.
Zalane drogi, tory kolejowe i domy
Zablokowana jest też linia kolejowa z Czeskich Budziejowic w kierunku Tabora i dalej do Pragi. Pod Czeskim Krumlovem na szosę przewrócił się słup wysokiego napięcia.
Na Szumawie woda zalała niżej położone miejsca, w tym domy i piwnice. W miejscowości Lomec z brzegów wystąpił staw. Również w Pradze silne burze spowodowały szereg utrudnień: woda zalała piwnice, połamane gałęzie zablokowały ulice miasta.
Chłodny front atmosferyczny, który przyniósł burze, przesunął się na północny-wschód, w kierunku Polski. Meteorologowie wciąż jednak ostrzegają przed nowymi nawałnicami.
Autor: usa//ŁUD / Źródło: PAP