Narażają życie, ignorują znaki ostrzegawcze i w dodatku słono płacą za kilka chwil spędzonych w pobliżu aktywnego wulkanu. Na Kamczatce uaktywnił się Płoski Tołbaczyk, ściągający setki Rosjan, którzy marzą o zdjęciu na tle płynącej lawy.
Płoski Tołbaczyk uśpiony był przez blisko 40 lat. Od kilku dni wyrzuca w powietrze kłęby pyłu, gorące kamienie i lawę.
Aktywność Tołbaczyka różni się od typowych wulkanów. Lawa i inne wulkaniczne wyziewy nie wydostają się z wnętrza krateru, a z jego zboczy, co czyni je łatwo dostępnym dla gapiów. A tych z każdym dniem przybywa. Żądni wrażeń turyści są w stanie zapłacić słone kwoty i znieść trudy jazdy jeepem, żeby znaleźć się w bezpośredniej bliskości gorącej lawy i wulkanicznych wyziewów. Niezbędne z takiej podróży jest oczywiście zdjęcie.
Wulkaniczny biznes
Wybuch wulkanu na Kamczatce to temat, który od kilku dni nie znika z ekranów telewizorów. Coraz więcej Rosjan chce zobaczyć zjawisko na własne oczy. Korzystają z tego prywatne firmy turystyczne, które zaczęły organizować wyprawy do stóp Płoskiego Tołbaczyka. Taka wycieczka to koszt 650 dol. dla turysty z Kamczatki i 1.000 dol. dla turysty z bogatszej Moskwy.
- Warto było to zobaczyć. To jest cudowne i bardzo piękne. Nie można wyrazić słowami wszystkich rzeczy, które widziałam. Trzeba to po prostu zobaczyć, poczuć, dotknąć własnymi rękami. To jest po prostu wspaniałe - mówi rozentuzjazmowana turystka, Maria Sokolova.
Autor: mm/mj / Źródło: Reuters TV