Paweł Adamowicz zmarł 14 stycznia 2019 roku. Dzień wcześniej został zaatakowany nożem na scenie 27. Finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Prezydent Gdańska na miejscu był reanimowany, potem w ciężkim stanie został przewieziony do Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego. Operacja trwała pięć godzin.
13 stycznia 2019 roku, niedzielny wieczór, godzina 20. Paweł Adamowicz właśnie podziękował gdańszczanom za udział w 27. Finale Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.
Gdy skończył mówić, rozpoczęło się odliczanie przed tradycyjnym "Światełkiem do Nieba".
Śmiertelne ciosy na scenie
Uczestnicy finałowego koncertu WOŚP odliczali od 10 do 1. - Jeden - krzyczy tłum. Wystrzeliwują iskry. Prezydent Adamowicz stoi z boku, po lewej stronie sceny.
Napastnik wchodzi z prawej. Bierze rozbieg i z impetem wbiega w prezydenta, zadając mu kilka ciosów nożem. Od razu po dźgnięciu podbiega na przód sceny, unosi ręce w geście triumfu i chodzi w koło. W prawej dłoni wciąż trzyma nóż.
Paweł Adamowicz po ataku zgina się w pół, osłabiony, osuwa się na fragment konstrukcji sceny. Osoby znajdujące się wokół niego nie reagują od razu na zdarzenie. Są zszokowane. Prezydent jest przytomny. Cały czas ściska okolice miejsca, gdzie został dźgnięty. Pokazuje gesty, które wyglądają na uspokajające.
Po 25 sekundach od ataku napastnik bierze do ręki mikrofon. - Halo! Halo! Nazywam się Stefan [tu padło nazwisko - red.], siedziałem niewinny w więzieniu, siedziałem niewinny w więzieniu! Platforma Obywatelska mnie torturowała, dlatego właśnie zginął Adamowicz - krzyczy.
Po 37 sekundach od pierwszego ciosu nożem, zaraz po tym, jak skończył mówić, napastnik zostaje powalony przez pracownika obsługi technicznej. Nie stawia oporu, klęka, po czym kładzie się na ziemi. Mężczyzna dociska Stefana W. do ziemi kolanem.
Zaraz później, po 58 sekundach od ataku na Adamowicza, po schodach wbiegają dwaj ochroniarze i przejmują napastnika.
Po minucie i 17 sekundach na scenę dociera pierwszy ratownik medyczny, słychać sygnały karetki. Rozpoczyna się walka o życie prezydenta Gdańska.
Napastnik jest wyprowadzany ze sceny półtorej minuty po ataku. Jednocześnie wchodzi tam kolejny ratownik. Medycy podejmują próbę reanimacji prezydenta. Potem Adamowicz trafia na noszach do karetki i jest odwożony do szpitala, gdzie przechodzi operację.
Prezydent Gdańska w ciężkim stanie
Paweł Adamowicz w ciężkim stanie został przewieziony do Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego w Gdańsku, gdzie był operowany. Około godziny 2.25 przed szpitalem zorganizowany został briefing prasowy. Do dziennikarzy wyszedł doktor Tomasz Stefaniak, dyrektor do spraw lecznictwa UCK.
- Pacjent żyje - przekazał doktor Stefaniak. Wśród zgromadzonych rozległy się oklaski.
Lekarz poinformował, że operacja Adamowicza trwała pięć godzin. Lekarze przetoczyli prezydentowi Gdańska 41 jednostek krwi. Jedna jednostka krwi to - w zależności od jej składników - około 500 mililitrów. Oznacza to, że prezydentowi Gdańska lekarze przetoczyli około 20 litrów krwi.
Doktor Stefaniak podkreślał, że obrażenia, jakie odniósł prezydent Gdańska, były bardzo ciężkie. - Poważna rana serca, rana przepony, rany narządów wewnątrz jamy brzusznej - wymieniał.
"Przegraliśmy walkę o życie pana prezydenta"
- Z najgłębszym żalem musimy poinformować państwa, że przegraliśmy walkę o życie pana prezydenta. Pan prezydent Adamowicz zmarł. Cześć jego pamięci. Nastąpiło to bardzo niedawno. Mimo wszelkich starań nie udało się go uratować - powiedział dr Tomasz Stefaniak, dyrektor ds. lecznictwa Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego w Gdańsku.
- Nie udało się wygrać z tym wszystkim, co go dotknęło. Wieczny odpoczynek racz mu dać panie - mówił minister zdrowia Łukasz Szumowski.
Kondolencje rodzinie Pawła Adamowicza przekazał polski prezydent. "Pan Prezydent Paweł Adamowicz odszedł. Łączę się w żalu i modlitwie z Jego Najbliższymi, Przyjaciółmi i wszystkimi Ludźmi dobrej woli. Proszę Pana Boga o wsparcie dla Rodziny Zmarłego" - napisał Andrzej Duda. "Wrogość i przemoc przyniosła najtragiczniejszy skutek i ból. Nie wolno nam się z tym pogodzić" - podkreślił.
Słowa wsparcia dla najbliższych prezydenta Gdańska i gdańszczan przyszły z wielu krajów świata. Swojego "przyjaciela" pożegnał przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk, przewodniczący Rady Europy, Komisja Europejska, burmistrzowie wielu miast, prezydenci Niemiec i Ukrainy, przedstawicielstwa wielu państw w Polsce oraz urząd Wysokiego Komisarza ONZ ds. Uchodźców.
W poniedziałkowy wieczór w wielu polskich miastach na ulice wyszły tysiące ludzi. W milczeniu upamiętniły śmierć Pawła Adamowicza, wyrażając w ten sposób sprzeciw wobec nienawiści i przemocy. Polacy zapalili świeczki i światła m.in. w Gdańsku, Warszawie, Poznaniu, Wrocławiu, Katowicach, Białymstoku, Rzeszowie, Kielcach.
Napastnik był już karany, teraz trafił do aresztu
Jak przekazała rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Policji w Gdańsku Karina Kamińska, napastnikiem, który ugodził Pawła Adamowicza, jest 27-letni mieszkaniec Gdańska, w przeszłości karany za przestępstwa przeciwko zdrowiu i życiu.
Sprawca ataku został zatrzymany. Usłyszał zarzut zabójstwa. Sąd postanowił o tymczasowym areszcie.
Pogrzeb prezydenta Adamowicza
Uroczystości pogrzebowe prezydenta Adamowicza rozpoczęły się w czwartek, 17 stycznia 2019, o godzinie 15 uroczystą sesją Rady Miasta Gdańska w Dworze Artusa. Zaproszeni zostali radni wszystkich kadencji od 1990 roku.
W czwartek po południu trumna z ciałem prezydenta Pawła Adamowicza została wprowadzona do Europejskiego Centrum Solidarności, gdzie była wystawiona przez dobę.
18 stycznia późnym popołudniem została przewieziona karawanem do Bazyliki Mariackiej. W kondukcie tuż za trumną szła najbliższa rodzina prezydenta, w tym żona Magdalena oraz córki Antonina i Teresa a także brat - Piotr. Byli także m.in. szef Rady Europejskiej Donald Tusk oraz wicemarszałek Senatu Bogdan Borusewicz.
Trasa konduktu wiodła obok miejsc istotnych dla samorządowca, w tym jego rodzinnego domu i szkół, w których się uczył. Prezydentowi towarzyszyło tysiące gdańszczan. W świątyni została odprawiona msza.
ZOBACZ > Pożegnanie Pawła Adamowicza
Msza pogrzebowa 18 stycznia 2019
Pawła Adamowicza pożegnała najbliższa rodzina, w tym rodzice, żona Magdalena, córki Antonina i Teresa oraz brat Piotr. W pogrzebie uczestniczyli też m.in. szef Rady Europejskiej Donald Tusk, premier Mateusz Morawiecki i prezydent Andrzej Duda.
Tłumy zapełniły sąsiadujące z Bazyliką ulice. Z danych policji wynika, że w pożegnaniu Adamowicza wzięło udział 45 tysięcy osób. Zgromadzeni oglądali transmisję z uroczystości na ośmiu telebimach, które ustawiono w czterech punktach w historycznym centrum Gdańska. Transmisja z mszy pokazywana była też w innych miastach w Polsce.
Po zakończeniu mszy głos zabrała rodzina i przyjaciele zamordowanego prezydenta. Przemawiała żona i córka Adamowicza, jego brat Piotr, opozycjonista z czasów PRL Aleksander Hall, dominikanin ojciec Ludwik Wiśniewski, prezydent Sopotu Jacek Karnowski i Aleksandra Dulkiewicz, pełniąca obowiązki prezydent Gdańska.
Pod koniec nabożeństwa urnę z prochami prezydenta przeniesiono w asyście żołnierzy Marynarki Wojennej i najbliższych Pawła Adamowicza sprzed ołtarza do kaplicy świętego Marcina, gdzie została umieszczona w ściennej niszy. To czwarty pochówek w tej bazylice po 1945 roku.
Źródło zdjęcia głównego: tvn24