Środa, 15 kwietnia Zbigniew Ziobro umywa ręce od słabych ostatnio notowań Prawa i Sprawiedliwości. - Trudno mi mówić o strategii medialnej partii. Ja nie miałem wpływu na politykę związaną z wizerunkiem. Ale jej skuteczność zweryfikują wybory - dodaje.
Były minister sprawiedliwości podkreśla, że "nie zajmuje się PR-em". - Moja wysoka ocena w opinii publicznej przychodzi sama z siebie. To efekt moich działań, skutecznego ścigania przestępców, a nie zabiegów specjalistów od wizerunku - tłumaczy.
Ziobro odniósł się tym samym do ostatnich pozytywnych dla niego wyników sondaży. Według jednego z nich, zamieszczonego przed dwoma tygodniami w "Gazecie Wyborczej" wynikało, że gdyby zastąpił Jarosława Kaczyńskiego na na czele Prawa i Sprawiedliwości, poparcie dla partii znacząco by wzrosło.
Ziobro na każdym kroku podkreśla swoją lojalność wobec lidera partii. - Wierzę, że Jarosław Kaczyński będzie ponownie premierem. Moją rolą w tej chwili jest dostanie się i praca w Parlamencie Europejskim. A takie sondaże mają jedynie na celu sianie fermentu - przekonywał. Kandydat na europosła zapewnił, że przed PiS-em pod wodzą Jarosława Kaczyńskiego jest jeszcze wiele sukcesów.
Stara się też bagatelizować wewnątrzpartyjne spory wokół list wyborczych. - Istotą demokracji jest konflikt i spór. Tak funkcjonuje każda partia. Z jakichś względów konflikty w PiS przyciągają uwagę bardziej niż te w PO - skarżył się na dziennikarzy Ziobro. Były minister sprawiedliwości przypomniał, że Donald Tusk "bezwzględnie rozstawał się z takimi tuzami PO jak Olechowski, Płażyński, Gilowska czy Rokita. - Ani PO ani Tuskowi to jakoś nie zaszkodziło - dodał.
jaś ram