Zachodniopomorski Wałcz organizuje drugi największy obóz piłkarski w Europie. Przez całe lato przyjedzie tam 1,5 tys. młodych adeptów futbolu. Czy są wśród nich przyszli reprezentanci?
Na obozie w Wałczu jednym z trenerów jest Hiszpan Enrique Falcon z Realu Saragosa. Jego ojczyzna jest piłkarskim mistrzem świata i właśnie obroniła mistrzostwo Europy. Jak to się robi u nich?
- W Hiszpanii od lat budujemy bazę trenerów i specjalistów. Dzięki temu, jestem przekonany, w przyszłości będzie tak samo dobrze, albo nawet lepiej - mówi.
Ale szkolenie w Polsce nie jest łatwe, jak tłumaczy Andrzej Kretek, b. szkoleniowiec m.in. łódzkiego Widzewa.
Wyłuskać najzdolniejszych
- Trenerzy nie są najlepiej opłacaną grupą. Zwłaszcza ci trenerzy szkolący młodzież, z reguły jest tak, że trener ma kilka prac i z jednej biegnie do drugiej i na głowie ma wiele różnych rzeczy i nie jest w stanie sie skoncentrowac na jednej, dwóch grupach - mówi Kretek.
To możliwe na takich obozach - ale one nie są ani częste, ani darmowe - na bezpłatną naukę mogą liczyć tylko najlepsi. W większości szkółek i klubów nie ma warunków, aby wyłuskiwać tych najzdolniejszych. - Cała drużyna na pewno nie będzie grała profesjonalnie w piłkę, będą grały tylko jednostki. I na tych jednostkach trzeba się skupić i je trzeba rozwijać - tłumaczy Maciej Szymański trenujący młodych piłkarzy.
Uważni i zdyscplinowani
Ponadto nie ma jednej, kompleksowej filozofii futbolu - co o tyle istotne, że inni ją mają. Więc nieważne, z jakiego klubu trafi się choćby do kadry hiszpańskiej, to wiadomo, jakim systemem w niej grać. - Młodzy Polacy chcą się uczyć. Naprawdę. Słuchają trenerów, wykonują polecenia, są uważni i zdyscyplinowani - komplementuje Falcon. Radzi, by uzbroić się w cierpliwość i czekać na efekty.
Autor: kcz/fac/k / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24