We wtorek po południu przewróciła się i już nie wstała mimo usilnych starań weterynarzy i strażaków. Poznańskie zoo jest w żałobie po śmierci 35-letniej słonicy Lindy. W środę zakończyła się sekcja 3,5-tonowego zwierzęcia.
Wstępne wyniki sekcji przeprowadzonej przez niemieckich weterynarzy z Instytutu Leibniza nie dały odpowiedzi na najważniejsze pytanie – co było przyczyną śmierci słonicy.
- Na pełne wyniki musimy poczekać, zapewne potrwa to kilka tygodni. Instytut weterynarii z Berlina jest bardzo skrupulatny – także pod tym względem – powiedziała Małgorzata Chodyła, rzeczniczka poznańskiego zoo.
Trąbę i język przebadają w Poznaniu
W trakcie sekcji, która zakończyła się w środę po południu, zostały pobrane do badań próbki organów i tkanek. Jak podała Chodyła, odciętą trąbę, język i wargi będą badać naukowcy z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu. Ciosy zwierzęcia prawdopodobnie zostaną spalone. Wypreparowana czaszka trafi do tworzonego muzeum historii poznańskiego zoo. Rzeczniczka wyjaśniła, że czaszka zostanie zapewne uzupełniona kopiami ciosów wykonanymi na drukarce 3D.
Linda padła w nocy z wtorku na środę. - Zostaliśmy zaalarmowani przez opiekunów słoni, że słonica Linda bardzo źle się czuje. Nagle miała biegunkę, była odwodniona i sygnalizowała straszliwy ból. Nie chciała jeść, tylko piła – mówi Chodyła.
Z godziny na godzinę jej stan się pogarszał. Po godzinie 14 przewróciła się w swoim boksie. - Gdy słoń leży, wszystkie organy wewnętrzne gorzej pracują, jest gorsze krążenie krwi – wyjaśniała Chodyła.
Wzywano nawet dźwig
Wszelkie działania farmakologiczne nie dawały rezultatu. - Chcieliśmy spróbować wszystkiego, więc poprosiliśmy o pomoc straż pożarną – tłumaczy rzeczniczka zoo.
22 strażaków przez kilka godzin próbowało postawić słonicę na nogi. - Przyjechała nawet drużyna ratownictwa technicznego z wielkim dźwigiem do podnoszenia ciężarów, głównie w wypadkach komunikacyjnych, jednak nie zmieścił się w słoniarni. Strażacy przynieśli poduszki powietrzne, które pozwalają udźwignąć nawet 50 ton. Z jednej strony podkładaliśmy poduszki powietrzne, które były pompowane, z drugiej strażacy skonstruowali z wykorzystaniem naszych bram i krat różnego rodzaju wyciągarki na linach pasach – opisuje Chodyła.
Ale te działania okazały się bezskutecznie. Około północy Linda padła. - Zrobiliśmy wszystko, żeby spróbować ją ratować. Niestety, się nie udało i to jest wielka strata dla nas, dla całej naszej załogi, dla opiekunów słoni i przede wszystkim dla naszego stada – kończy Chodyła.
"Linda była charakterną dziewczyną ze słoniowego sierocińca. W Poznaniu znalazła dom i spełniła się jako ciotka młodego słonia, Yzika. Uwielbiała zabawki i droczenie się z opiekunami" – czytamy na profilu zoo w mediach społecznościowych.
Źródło: TVN 24 Poznań, PAP
Źródło zdjęcia głównego: FB- Zoo w Poznaniu