Zbigniew Ziobro przeprosi dr Mirosława G. - jak tylko zapozna się z uzasadnieniem decyzji Sądu Najwyższego. Były minister zapewnił, że wyrok wykona, choć uważa go za ograniczenie wolności słowa. Ogłoszenia w kilku telewizjach mogą go kosztować nawet kilkaset tysięcy.
W czwartek Sąd Najwyższy odmówił przyjęcia kasacji, którą Ziobro złożył w procesie wytoczonym mu przez kardiochirurga. Tym samym ostateczny stał się sądowy nakaz przeprosin przez b. ministra sprawiedliwości za słowa: "Już nikt nigdy przez tego pana życia pozbawiony nie będzie". Ziobro zamierza się jeszcze odwoływać do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu. To nie wstrzymuje jednak wykonania wyroku i przeprosin dr. G. w kilku telewizjach, co może kosztować nawet kilkaset tysięcy zł.
- Ten wyrok jest bez precedensu, bo oznacza, że jeśli człowiek przekroczy granice wolności słowa, co może się zdarzyć np.: w emocjach, to skazuje się go de facto na konfiskatę majątku - mówił były minister. - Będę respektował wyroki sądów, a decyzję podejmę, gdy zapoznam się z pisemnym uzasadnieniem - dodał. Uzasadnienie SN nie jest jeszcze znane.
"Już nikt, nigdy przez tego pana życia pozbawiony nie będzie"
Gdy w lutym 2007 r. CBA zatrzymało ordynatora kardiochirurgii ze szpitala MSWiA w Warszawie, a dwa dni później sąd go aresztował, informację i film z zatrzymania ujawniono na wspólnej konferencji Ziobry i szefa CBA Mariusza Kamińskiego. Lekarzowi zarzucono m.in. korupcję i zabójstwo pacjenta. Mówiąc o aresztowaniu Ziobro oświadczył, że "już nikt, nigdy przez tego pana życia pozbawiony nie będzie".
Lekarz spędził w areszcie trzy miesiące, po których sąd apelacyjny nakazał zwolnienie go, uznając zarzut zabójstwa za mocno wątpliwy. Śledztwo w tej sprawie jest prawomocnie umorzone - sąd stwierdził, że kardiochirurg nie chciał zabijać, lecz ratował pacjentów (RPO złożył jeszcze w tej sprawie kasację do SN). Proces lekarza, oskarżonego m.in. o korupcję, mobbing i molestowanie seksualne trwa przed warszawskim sądem. Ma w sumie 42 zarzuty.
"Pozbawić życia nie znaczy zamordować"
Za słowa ministra dr G. wytoczył mu cywilny proces o ochronę dóbr osobistych. Wygrał go w obu instancjach - w grudniu 2008 r. Sąd Apelacyjny w Krakowie nakazał Ziobrze przeprosić kardiochirurga w trzech stacjach telewizyjnych i zapłacić mu 30 tys. zł zadośćuczynienia. Ziobro nie zgadzał się z wyrokiem; jego prawnicy sporządzili skargę kasacyjną. SN ją odrzucił.
Ziobro mówił, że z posiadanych przez niego ekspertyz wynika, że "pozbawić życia" nie oznacza "zamordować". - Nieuprawnione jest więc twierdzenie, że moja wypowiedź przesądzała, czy to jest zabójstwo, czy morderstwo. Ona jedynie wskazywała na pozbawienie życia, które nie zawiera w sobie przesądzenia o morderstwie i zabójstwie - podkreślał.
Mieszkanie chce kupić Palikot
W styczniu br. Ziobro wpłacił 30 tys. zł zadośćuczynienia za przegrany proces. B. minister mówił, że szczególnie dotkliwy jest dla niego koszt wykupienia czasu antenowego w telewizjach (może to być nawet 300 tys. zł), które miałyby wyemitować planszę z tekstem przeprosin. - To w istocie konfiskata majątku i zabranie dorobku całego życia - mówił dodając, że prawdopodobnie będzie musiał sprzedać mieszkanie w Krakowie.
W obronę Ziobrę brali publicyści różnych mediów, stawiając nawet sądom zarzut ograniczania wolności debaty publicznej za pomocą tak surowej sankcji. Ofertę odkupienia od Ziobry mieszkania składał Janusz Palikot (PO) deklarując, że urządzi w nim "muzeum IV RP".
kaw/tr
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Jacek Turczyk