Premier Donald Tusk namawia warszawiaków, aby nie szli na referendum ws. odwołania prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz. Może to dziwić, bo dotąd Donald Tusk gorąco zachęcał do udziału w wyborach i podkreślał zalety wysokiej frekwencji.
We wtorek Tusk powiedział na konferencji prasowej: - Liczę na to, że warszawiacy w swojej przewadze wyrażą wotum zaufania dla prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz, odmawiając udziału w referendum ws. jej odwołania - ocenił.
I zastrzegł: - Niepójście na referendum jest też aktem decyzji. Nie jest ucieczką od odpowiedzialności, bo to nie jest głosowanie w wyborach. Nieuczestniczenie w referendum jest aktem akceptacji, tolerancji czy sympatii z aktualnie rządzącym prezydentem, czy burmistrzem, czy wójtem - mówił premier. Powiedział, że liczy na to, iż "warszawiacy w swojej przewadze wyrażą takie wotum zaufania dla Hanny Gronkiewicz-Waltz, odmawiając udziału w tym referendum". - Ale oczywiście każdy, kto ma inne poglądy, ma prawo to zademonstrować - dodał premier.
Referendum w sprawie odwołania organu jednostki samorządu terytorialnego pochodzącego z wyborów bezpośrednich jest ważne w przypadku, gdy udział w nim wzięło nie mniej niż 3/5 liczby biorących udział w wyborze odwoływanego organu. W wyborach prezydenta Warszawy w 2010 r., w których zwyciężyła Gronkiewicz-Waltz, wzięło udział 649 049 osób. Oznacza to, że referendum w sprawie odwołania Gronkiewicz-Waltz będzie ważne, jeśli weźmie w nim udział co najmniej 389 430 osób.
Warto głosować
Wybory parlamentarne 2011 roku. Ostatnia prosta. Wrzesień, Ogólnopolska Konwencja Programowa Stowarzyszenia "Młodzi Demokraci", czyli młodzieżówki PO. Premier zachęca do głosowania, nawet na swoich politycznych przeciwników: - Jeśli macie poczucie, że te cztery lata pod rządami PO były nie do zniesienia, jeśli macie poczucie, że nasi konkurenci mogą to lepiej zrobić, to idźcie i głosujcie na nich - mówił Donald Tusk.
Dodał, że polityka to nie jest "abstrakcyjna zabawa w telewizji". - To nie są tylko puste słowa (...), to jest codzienne życie, od rana do wieczora, nawet jeśli tego nie zauważamy. Nasze wybory mają swoje konsekwencje - zaznaczył Tusk.
Październik. Do wyborów coraz bliżej. W powietrzu unosi się atmosfera demonstracji przed Pałacem Prezydenckim. Platforma wypuszcza słynny spot wyborczy pt. "Oni pójdą na wybory. A ty?" i pokazuje agresywny tłum "obrońców krzyża" i dewastujących stadion kiboli.
Premier tłumaczy, że spot "nie ma straszyć, tylko motywować osoby niezdecydowane do pójścia na wybory". - Najlepiej mobilizują się ci, którzy są albo wściekli, albo mają jakąś negatywną emocję. Bardzo byśmy chcieli, żeby ludzie, którzy mają w sobie poczucie spokoju, ładu, bezpieczeństwa i nie są zmotywowani do pójścia na wybory, żeby uświadomili sobie, że niektórzy pójdą na sto procent - mówi Donald Tusk.
Polska szansa
Wybory do parlamentu europejskiego 2009 roku. Czerwiec. Premier jeździ po kraju i przekonuje do kandydatów PO. Jest na Uniwersytecie Śląskim i tak mówi do studentów: - Jeśli ktoś po siedemdziesiątce może przejść kilkaset metrów do lokalu wyborczego - jemu jest ciężej niż komuś, kto ma 25 lat. Konkretna rada - w niedzielę lepiej umówcie się na piwo po głosowaniu niż przed, bo jak się przed głosowaniem umówicie, to wam się odechce - podkreśla Donald Tusk.
A w innym miejscu w rozmowie z dziennikarzami stwierdza: - Zawsze to powtarzamy, że lepsza większa frekwencja niż mniejsza. Tutaj do tego dochodzi takie sportowe współzawodnictwo między krajami i narodami. Dobrze byłoby, żeby Polska nie była na końcu tabeli w tym współzawodnictwie jeśli chodzi o frekwencję - ocenia.
I jeszcze kwiecień, tego samego roku. Konferencja prasowa. - Niezależnie od tego, kto na kogo będzie głosował, wysoka frekwencja też daje efekty, argumenty w rozmowach w Europie - powiedział Tusk.
Dodał, że ewentualny dobry wynik PO i PSL w wyborach europejskich będzie miał "bardzo silne przełożenie" na pozycję Polski we frakcji, która właśnie zakończyła swój kongres w Warszawie, czyli Europejskiej Partii Ludowej.
Autor: mn/zp / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24, PAP