Działania wobec prezesa NIK Mariana Banasia i jego syna Jakuba komentują politycy. Prokurator Generalny wystąpił w piątek do marszałek Sejmu Elżbiety Witek o zgodę na pociągnięcie do odpowiedzialności karnej prezesa Banasia, a jego syn został zatrzymany przez CBA. - Ta sprawa niewątpliwie wymaga wyjaśnienia - powiedział poseł KO Dariusz Joński.
Prokurator Generalny wystąpił do marszałek Sejmu Elżbiety Witek o zgodę na pociągnięcie do odpowiedzialności karnej prezesa Najwyższej Izby Kontroli Mariana Banasia - poinformowała Prokuratura Krajowa w piątek. Stało się to na wniosek Prokuratury Regionalnej w Białymstoku. "Prokuratura zamierza postawić prezesowi NIK kilkanaście zarzutów, w tym podania nieprawdy w oświadczeniach majątkowych i deklaracjach podatkowych" - czytamy w komunikacie.
Również w piątek agenci CBA zatrzymali syna prezesa Mariana Banasia. Jakub Banaś jest doradcą społecznym w NIK. Komunikat w tej sprawie opublikowało Centralne Biuro Antykorupcyjne.
Oba te zdarzenia komentują w piątek politycy.
Posłowie KO o sprawie Banasia
Poseł Koalicji Obywatelskiej Michał Szczerba stwierdził, że "to na pewno jest jakaś forma presji, swoisty efekt mrożący wobec organu konstytucyjnego, jakim jest NIK, i pewnie osobiście na prezesa Mariana Banasia". - To nie są standardy, do których byliśmy przyzwyczajeni - ocenił Szczerba. Działania te, jego zdaniem, nastąpiły "po krytycznych uwagach wczoraj na posiedzeniu Sejmu prezesa Banasia o kreatywnej księgowości tego rządu i de facto ukrywaniu zadłużenia".
Inny poseł KO Dariusz Joński stwierdził, że "ta sprawa niewątpliwie wymaga wyjaśnienia". - Chcielibyśmy usłyszeć, jakie zarzuty ma syn prezesa Najwyższej Izby Kontroli, który niewątpliwie dość krytycznie oceniał, między innymi wczoraj, ale nie tylko, rząd, co pewnie było nie pomyśli samego prezesa Prawa i Sprawiedliwości - powiedział. Stwierdził, że "w innym przypadku będą domniemania, że to jest jakaś próba presji, wpływu" na prezesa NIK. Dodał, że takiej sytuacji "jeszcze w Polsce nie było".
Kwiatkowski: koincydencja czasowa obu zdarzeń budzi ostre wątpliwości
- Zaskoczeniem jest na pewno to, że w tym samym momencie otrzymujemy informację o zatrzymaniu syna prezesa NIK i o wysłaniu dokumentów do Sejmu w zakresie uchylenia immunitetu prezesowi. Takie korelacje źle wyglądają i z góry sprawiają wrażenie o jakiejś dodatkowej formie nacisku - powiedział senator i były prezes NIK Krzysztof Kwiatkowski w piątek dziennikarzom.
Dodał, że "koincydencja czasowa obu zdarzeń budzi ostre wątpliwości". - I dlatego prokuratura powinna w tym zakresie precyzyjnie nas poinformować jako obywateli, czym się kierowała, prowadząc te czynności w tym samym czasie - powiedział senator.
Jak podkreślił, prezes NIK powinien oddzielić "sprawy prywatne" i obowiązki wynikające z pełnionej funkcji. Kwiatkowski stwierdził też, że stosunki między podmiotem kontrolującym a kontrolowanym "nigdy nie będą aksamitne". - Można nawet przewrotnie powiedzieć, że im relacje są bardziej szorstkie, to świadczy o tym, że kontrolujący dobrze wykonuje swoje obowiązki - powiedział były prezes NIK.
Budka komentuje sprawę Banasia na Twitterze
Do sprawy odniósł się na Twitterze szef klubu KO Borys Budka.
"Wczoraj Marian Banaś zarzuca Morawieckiemu kreatywną księgowość i ukrywanie poza budżetem 224 mld złotych deficytu, dziś służby zatrzymują syna 'kryształowego Mariana' a Zbigniew Ziobro wysyła do Sejmu wniosek o uchylenie immunitetu szefowi NIK. Kolejny odcinek porachunków w rodzinie PiS" - napisał polityk KO.
Jackowski: będzie to odbierane jako kolejny element rozgrywki politycznej
- Z tego co wiemy z oświadczenia adwokata pana Banasia, to faktycznie nie było tutaj wskazań do takiego drastycznego i widowiskowego zatrzymania - mówił senator klubu PiS Jan Maria Jackowski. - Przecież pan Banaś nie odmawiał absolutnie współpracy z prokuraturą, nie uchylał się, stawiał się na każde żądanie i realizował wszystkie zalecenia prokuratury w tej sprawie - dodał.
Zdaniem senatora "będzie to odbierane jako kolejny element rozgrywki politycznej między panem prezesem Banasiem ojcem a obozem rządzącym". - Jest to sprawa moim zdaniem bardzo bolesna - ocenił Jackowski.
Źródło: PAP, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24