Sierant: jeśli nie będzie zdecydowanych ruchów Zachodu, to spodziewajmy się kolejnej fali uchodźcówTVN24
Jakie konsekwencje dla Ukrainców mają ostrzały infrastruktury cywilnej? O tym w "Faktach po Faktach" rozmawiali eksperci. - Jeśli nie będzie zdecydowanych ruchów Zachodu, to spodziewajmy się kolejnej fali uchodźców. Przyjadą tu wszyscy. Jeśli będzie zimno, chłodno i będą leciały bomby, to zostawanie na Ukrainie nie ma sensu - zwracał uwagę Marek Sierant, wieloletni korespondent polskich mediów w Ukrainie. Generał Tomasz Drewniak ocenił, że armia Władimira Putina "powoli dochodzi do ściany", "w zasadzie błagała Iran" o drony, a ceny, jaką za to zapłaciła, jeszcze nie znamy.
Armia rosyjska przeprowadziła w sobotę rano zmasowany atak rakietowy na wiele obwodów ukraińskich, w tym na kijowski. Niektóre ataki były wymierzone w krytyczną infrastrukturę cywilną. Doradca prezydenta Ukrainy Mychajło Podolak tego dnia ocenił, że Rosja poprzez takie ataki "chce sprowokować nowe fale uchodźców do Europy".
Wątek ten komentowali w sobotnim wydaniu "Faktów po Faktach" w TVN24 goście: generał Tomasz Drewniak, były inspektor sił powietrznych, ekspert fundacji "Stratpoints" oraz Marek Sierant, wieloletni korespondent polskich mediów w Ukrainie, rzecznik Ukraińskiego Domu w Warszawie.
"Ukraińcy mówią: albo przeżyjemy tę zimę, albo wrócimy do Związku Radzieckiego"
Marek Sierant pytany był, na jakim etapie według niego znajduje się aktualnie wojna w Ukrainie. - To etap na wyżywanie się. Powiedzmy to sobie krótko i bez ogródek. To wyżywanie - odpowiedział.
- Ukraińcy nazywają to w ten sposób: albo przeżyjemy tę zimę, albo wrócimy do Związku Radzieckiego, koniec kropka. Tu wszystko jest postawione na jedną szalę. Co więcej, Ukraińcy mówią nawet, że "może jednak ta zima ma być ciężka, ale w wolnej Ukrainie, to lepiej niż ciepła zima i kolejne ciepłe zimy w odbudowanym przez Putina Związku Radzieckim" - opisywał.
Sierant tłumaczył, że "jeśli nie będzie zdecydowanych ruchów Zachodu, to spodziewajmy się kolejnej fali uchodźców". Przyznał przy tym, że nie nazwałby tego - podobnie jak Podolak - "tsunami" uchodźców.
- To już nie będą tylko osoby, które po prostu tu przyjadą. Przyjadą tu wszyscy: ludzie onkologicznie chorzy, wymagający specjalnej opieki, starsi, kobiety z niemowlętami, w ciąży - wymieniał. - Ja nie wiem, jak sobie nasz kraj poradzi w takiej sytuacji - dodał.
Dopytywany, czy fala uchodźców może być większa niż ta z pierwszych miesięcy wojny, Sierant przytaknął. - Jeśli będzie zimno, chłodno i będą leciały bomby, to zostawanie na Ukrainie nie ma sensu - powiedział.
W tej sytuacji - jak sugerował - powinno się usiąść do wspólnego stołu z organizacjami pozarządowymi i - jak mówił - "wypracować wspólne, systemowe działania, popatrzeć, jak to robią państwa zachodnie, nie prowadzić działań ad hoc i przede wszystkim prowadzić już rozmowy z instytucjami międzynarodowymi, jak one mogą się włączyć do tej pomocy".
"Tam na pewno był duży targ polityczny"
Generał Tomasz Drewniak mówił z kolei o wykorzystywaniu irańskich dronów przez Rosjan. Pytany był, czy może to wskazywać na niewydolność ich systemu zbrojeniowego. - Ależ oczywiście. To obnażyło, na ile Rosja była przygotowana, na ile miała zapasów, na ile planowała tę kampanię - odparł.
- Pamiętajmy, że kupując drony od Iranu, coś temu Iranowi obiecano. Przecież to nie jest tak, że Iran bardzo chętnie sprzedał to Rosji. Tam na pewno był duży targ polityczny, nie wiemy jeszcze jaki, może się dowiemy. Rosja w zasadzie błagała Iran o dostarczenie tych dronów i Iran to zrobił. Cena na pewno jest wysoka i to nie tylko w dolarach czy rublach - zwracał uwagę.
Według generała "świadczy to o tym, że Rosja powoli dochodzi do ściany". - I należy się z tego powodu cieszyć - zaznaczył.
- Oczywiście, zima na Ukrainie może być bardzo ciężka, ale może okazać się, że wiosna będzie dużo lepsza dla Ukraińców, bo Rosjanie wystrzelają już wszystko, co mogą wystrzelać i nikt, mam nadzieję, już im niczego nie sprzeda. I tak to się zakończy - powiedział.