Sąd Apelacyjny uchylił w piątek wyrok warszawskiego sądu okręgowego, który w sierpniu 2014 r., po zaledwie jednej rozprawie, oddalił roszczenia sierżanta Franciszka Jurgielewicza. - Przed nami długa droga, kwota odszkodowania zostanie ostatecznie ustalona w trakcie postępowania dowodowego - skomentował tę decyzję radca prawny Piotr Sławek, reprezentujący żołnierza.
Sąd Apelacyjny uzasadnił swoją decyzję m.in. tym, że sąd niższej instancji nie rozpoznał istoty sprawy, zaniechał prowadzenia postępowania dowodowego, ograniczając się tylko do okoliczności, które nie były sporne.
Warszawski sąd w sierpniu 2014 r. oddalił roszczenia sierżanta Franciszka Jurgielewicza. Uzasadnił to m.in. tym, że do Jurgielewicza, który jako żołnierz był na misji, nie odnosi się zasada słuszności – umożliwiająca uzyskanie roszczenia mimo braku podstaw do dochodzenia go na zasadach ogólnych. Warunkiem w takich sytuacjach jest istnienie „istotnych powodów”.
"Niewystarczająca rekompensata"
Sąd Apelacyjny uznał w piątek, że biorąc pod uwagę nadzwyczajną sytuację, jaką była misja w Afganistanie, „nie można było przyjąć, żeby względy słuszności nie mogły mieć w tym przypadku zastosowania”.
Sędzia Marzanna Góral podkreśliła, że również biorąc pod uwagę odszkodowanie, rentę – czyli pomoc państwa, którą sierżant już otrzymał, nie można uznać, że jest to wystarczająca rekompensata. Powiedziała, że wynika to choćby z zestawiania liczb: dotychczasowej pomocy państwa – według MON pół miliona zł, i kwoty, której domaga się weteran – ponad 2 mln zł.
"Do końca życia będzie na utrzymaniu państwa"
Komandor Janusz Walczak z Centrum Operacyjnego ministra obrony narodowej powiedział, że Jurgielewicz otrzymał już od MON około pół miliona złotych. - Do końca życia będzie na utrzymaniu państwa, będziemy się nim opiekowali, będzie otrzymywał rentę. Trudno jest to wyliczyć. Jego koledzy z jednostki będą z nim przez kolejne lata. Renta to sporo ponad 4 tys. zł - wyliczał przedstawiciel MON.
- W dzisiejszym orzeczeniu sąd przyznał, że żołnierzowi przysługują takie same prawa, jak każdemu obywatelowi do sprawiedliwego, rzetelnego procesu, w którym zostaną sprawdzone wszelkie przesłanki odpowiedzialności Skarbu Państwa za powstały uszczerbek - powiedział po rozprawie radca prawny Piotr Sławek.
"Nie może być tak, że weterana nie stać na protezę"
- Nie może być tak, że weterana nie stać na to, by kupić z własnych środków część do protezy. Może uzyskać zapomogę, ale procedura biurokratyczna trwa nawet osiem miesięcy - podkreślił Piotr Sławek, który reprezentuje żołnierza.
Sierżant Jurgielewicz został ciężko ranny w maju 2010 r., podczas patrolu w Afganistanie. Talibowie zaatakowali polski transporter pociskami z ręcznych granatników przeciwpancernych, przebiły one pancerz rosomaka i wybuchły w środku. Jurgielewicz stracił prawą nogę i częściowo wzrok. W 2013 r. MON odmówiło zawarcia z nim ugody i wypłaty zadośćuczynienia za utratę zdrowia.
"MON wypłacił wszystko, na co pozwala mu prawo"
- Przed nami długa droga, kwota odszkodowania zostanie ostatecznie ustalona w trakcie postępowania dowodowego. Sąd Apelacyjny wskazał, że konieczna będzie opinia biegłych, m.in. lekarzy. Z tego będą wynikały wnioski dotyczące potrzeb. Ale w tym postępowaniu dochodzimy także zadośćuczynienia, sąd będzie brał uwagę całokształt okoliczności - komentuje reprezentujący żołnierza radca prawny.
Weteran nie wyklucza możliwości ugody z ministerstwem obrony. - Moim zdaniem sytuacja dojrzała do tego, aby rozpocząć rozmowy - powiedział radca prawny.
Komandor Janusz Walczak reprezentujący ministerstwo obrony narodowej powiedział, że wojsko jest zainteresowane tym, "co wyniknie z ponownego postępowania w sądzie pierwszej instancji”. - To może służyć poprawie prawa, precyzowaniu prawa, doskonaleniu prawa, interpretacji prawa - powiedział. Dodał, że szef MON w sprawie sierżanta Jurgielewicza, "wypłacił wszystko, na co pozwala mu prawo”.
- MON dalej będzie robiło wszystko co możliwe dla weteranów - zapewnił komandor Janusz Walczak. Jednocześnie podkreślił, że Jurgielewicz otrzymał już od MON około pół miliona złotych.
To nie pierwsza tego typu sprawa przed polskimi sądami. Kancelaria, która zajmuje się sprawą Jurgielewicza, prowadzi też sprawę st. plut. Mariusza Saczka i dwóch innych weteranów. Saczek domaga się od MON 3 mln zł. Jego proces trwa.
Materiał "Czarno na Białym" z 20.01.2014 r. o plutonowym Mariuszu Saczku - pierwszym żołnierzu, który zdecydował się walczyć z ministerstwem obrony
Autor: PM//rzw / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24