Koniec akcji, ale nie koniec problemów. Na Wiśle w okolicach Warszawy dobiegła końca akcja ratowania dwóch mężczyzn, którzy wypłynęli łódką na rzekę i utknęli na krze na jednej z wysp. - Wszyscy są bezpieczni. Dwaj rozbitkowie i policjant, który został zrzucony z helikoptera - poinformował Marcin Szyndler z Komendy Głównej Policji. Teraz dwaj nieodpowiedzialni wędkarze zapłacą za akcję ratunkową.
Do incydentu doszło około południa na Wiśle na wysokości Łomianek (woj. mazowieckie). Ze względu na piętrzącą się wokół krę, dostęp do wyspy był utrudniony. Na miejsce dotarł - zrzucony z helikoptera - Paweł Brzeziński z komisariatu rzecznej policji, który dostarczył mężczyznom koce, ciepłe ubrania i gorące napoje. Policjant przyznał na antenie TVN24, że po raz pierwszy od 15 lat służby widzi taki przypadek, by kra uniemożliwiła rybakom wypłynięcie na brzeg.
Trudny dostęp
- Jedyny dostęp do tych mężczyzn jest z powietrza - relacjonował akcję ratowniczą Mariusz Szyndler z KGP. Według policjanta, wędkarze podjęli ogromne ryzyko wypływając w momencie, kiedy na Wiśle płynie kra.
Szyndler poinformował, że udało się już szczęśliwie wydostać całą trójkę (dwóch wędkarzy i policjanta) na brzeg. - Czują się dobrze, nie potrzebują opieki medycznej - poinformował policjant. Według świadków, cała akcja
Zapłacą za akcję
Według świadków, cała akcja "odbicia" wędkarzy trwała 20 minut i trwała bardzo sprawnie oraz spektakularnie. – Policja jednak jest sprytna w takich akcjach – przyznał mężczyzna przyglądający się akcji.
"Nie przypuszczali, że będą problemy"
Już po wyjściu na brzeg dwaj mężczyźni tłumaczyli się, że "nie przypuszczali, że będą mieli takie problemy z powrotem". Za taką nieodpowiedzialność jednak będą musieli słono zapłacić. Policja właśnie szacuje cenę akcji i z pewnością w niedługim czasie przedstawi pechowych wędkarzom odpowiedni rachunek.
A będzie za co płacić, bo w akcji brały udział dwa helikoptery - jeden zwiadowczy, drugi towarowy.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Zdjęcia z "Błękitnego 24" / TVN24