Marek Suski jest "skrajnie lojalny" wobec Jarosława Kaczyńskiego i sądzenie, że zrobiłby coś takiego jak złożenie projektu nowelizacji ustawy medialnej "byłoby pewnego rodzaju brakiem szacunku w stosunku do pana Marka Suskiego" - mówił w "Rozmowie Piaseckiego" w TVN24 Zbigniew Girzyński. Były poseł PiS komentował projekt ustawy medialnej tego ugrupowania wymierzony w niezależność TVN.
Grupa posłów Prawa i Sprawiedliwości wniosła w środę późnym wieczorem do Sejmu projekt nowelizacji ustawy o radiofonii i telewizji. "Wolą ustawodawcy jest, by spółki z siedzibą w Polsce nie mogły być kontrolowane przez podmioty spoza Europejskiego Obszaru Gospodarczego" - czytamy w jego uzasadnieniu. W zgodnej opinii obserwatorów zmiany wymierzone są w niezależność TVN.
TVN24 wciąż czeka na przedłużenie koncesji przez Krajową Radę Radiofonii i Telewizji. KRRiT twierdzi, że problem leży w "sytuacji właścicielskiej" grupy TVN. Zarząd stacji w oświadczeniu napisał, że w 2015 r. Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji zaakceptowała wejście amerykańskiego kapitału do TVN i podkreślił, że "struktura własnościowa Spółki jest zgodna z przepisami ustawy o radiofonii i telewizji. Potwierdzają to niezależne ekspertyzy opracowane przez wybitnych polskich profesorów prawa". Dodano, że "do czasu ubiegania się o przedłużenie koncesji dla programu TVN24 struktura własnościowa TVN nie budziła żadnych wątpliwości".
"Wrzutka medialna"
Sprawę komentował w poniedziałek w "Rozmowie Piaseckiego" w TVN24 Zbigniew Girzyński, do niedawna poseł PiS, obecnie w kole Wybór Polska, które zostało utworzone pod koniec czerwca.
- Myślę, że w dużej mierze to przede wszystkim taka wrzutka medialna na potrzeby dwóch obszarów. Dla tej ustawy, to trzeba wyraźnie powiedzieć, nie ma większości w obrębie samego obozu Zjednoczonej Prawicy, a to oznacza, że ona po prostu nie wejdzie w życie - mówił.
Zdaniem Girzyńskiego, projekt ustawy "ma z jednej strony odwrócić uwagę od tego, że jest także spór o wiele ważniejszy w obrębie koalicji dotyczący Nowego Ładu". - Część środowiska, zwłaszcza zdaje się pan wicepremier Gowin, nie bardzo chce się zgodzić na niektóre przynajmniej podwyżki podatków, w związku z tym daje się mu pewną transakcję na tacy. To znaczy - my zgłaszamy także ustawę medialną, z którą się nie zgadzasz, żebyś mógł z honorem poprzeć coś, co też nie było do tej pory przez ciebie lubiane, ale dzięki temu pokażesz, że wygrałeś coś innego - wyjaśniał poseł.
Dodał, że "ta wrzutka ma także pokazać własnemu, twardemu elektoratowi: zobaczcie, naprawdę staramy się, walczymy, może się nie udaje, bo niestety ta większość jest taka jaka jest, ale nasze intencje są jasne, chcielibyśmy w tej sprawie, która jest dla nas i dla was ważna, zrobić porządek wedle naszego wspólnego wyobrażenia".
Girzyński: nie ma projektu ustawy, pod którym nie podpisywałby się swoją zgodą Kaczyński
Zapytany, czy dla projektu zielone światło dał prezes Jarosław Kaczyński, odpowiedział, że "nie ma żadnego projektu ustawy, który jest zgłaszany przez klub Prawa i Sprawiedliwości, zwłaszcza w tak ważnym i głośnym medialnie obszarze jak ten, pod którym nie podpisywałby się, jeżeli nie osobiście składając podpis (...), swoją zgodą Jarosław Kaczyński".
- Twierdzenie, czy sądzenie, że Marek Suski jest błędnym rycerzem, który znalazł gdzieś lub napisał z kimś projekt ustawy i nie uzgodnił tego z Jarosławem Kaczyńskim byłoby zresztą, biorąc pod uwagę lojalność tego polityka w stosunku do pana prezesa Jarosława Kaczyńskiego, pewnego rodzaju brakiem szacunku w stosunku do pana Marka Suskiego - ocenił Girzyński. Dodał, że to człowiek "skrajnie lojalny" wobec Kaczyńskiego i "on nigdy czegoś takiego bez uzgodnienia z panem prezesem by nie zrobił".
"Błędne przekonanie" prezesa PiS
- Jarosław Kaczyński jest politykiem z dużą wiedzą i doświadczeniem i nic, jeżeli chodzi o moją opinię na jego temat, w tym zakresie się nie zmieniło. On właśnie dlatego, wiedząc, że ma potworny problem, że nie jest w stanie przekonać własnych koalicjantów do poparcia Nowego Ładu, chce zagrać czymś, aby pozwolić im wyjść z twarzą i poprzeć ten Nowy Ład. Kładzie na tacy dwie rzeczy, z których na jednej bardzo mu zależy, bo uważa - błędnie w moim przekonaniu, bo ta polityka Nowego Ładu nie przyniesie tego efektu, o który mu chodzi - że dzięki temu uda mu się odrobić straty polityczne i wygrać kolejne wybory - mówił gość TVN24. Dodał, że na ustawie medialnej Kaczyńskiemu "oczywiście też zależy" i "chętnie by przyjął dwie", ale "jest w stanie ją przegrać".
Wyjaśnił, że odszedł z PiS, bo nie zgadza się z rozwiązaniami z Polskiego Ładu. - Od początku było wiele osób, które wewnątrz Prawa i Sprawiedliwości powiedziały, że za daleko idziemy w stronę rozwiązań socjalnych, że wprowadzamy program o charakterze stricte lewicowym, socjalistycznym. Jest pewien problem z przyjęciem tej polityki Nowego Ładu - stwierdził Girzyński.
- Jarosław Kaczyński żyje w błędnym przekonaniu, że to jest jedyna droga, która pozwoli Polsce wejść na drogę wzrostu gospodarczego i sukcesu - ocenił poseł. Dodał, że prezes PiS postawił to jako "być lub nie być obozu Zjednoczonej Prawicy", dlatego "zrobi wszystko i będzie zabiegał o każdy głos, aby tę politykę Nowego Ładu przyjąć".
"Rozumiem go po ludzku, że uległ temu urokowi"
Gość Konrada Piaseckiego komentował również działania posła Arkadiusza Czartoryskiego, który razem z Girzyńskim odszedł z PiS, aby wrócić do partii po 12 dniach. - Urok Jarosława Kaczyńskiego i siła przekonywania tego polityka była i ciągle pozostaje bardzo duża - mówił Girzyński. Dodał, że "kilkugodzinna rozmowa pana prezesa z panem posłem Czartoryskim, różnego rodzaju obietnice dotyczące wsparcia lokalnych przedsięwzięć ważnych dla pana posła Czartoryskiego" oraz fakt, że usłyszał przeprosiny "po wielu miesiącach, kiedy podszczypywano go poprzez różnego rodzaju działania w kontrze do niego, z użyciem nawet służb specjalnych", to wszystko spowodowało, że Girzyński "rozumie go po ludzku, że uległ temu urokowi", choć uważa, że "zrobił polityczny błąd, ale każdy do swoich błędów ma prawo".
- Ja się odzwyczaiłem w polityce, żeby w stosunku do kogokolwiek mieć urazy osobiste. Polityka jest sferą twardych negocjacji. Wiadomo, że to, co ja mogę w takich negocjacjach położyć na stole i zaoferować takiemu lub innemu parlamentarzyście, a to co może szeroko rozumiany cały obóz władzy zaproponować z panem prezesem i panem premierem na czele, to są dwa różnego rodzaju światy i trudno mieć pretensje o to, że ktoś potrafi zalicytować wyżej, gdy gra się w takiego politycznego pokera - ocenił poseł.
Zaznaczył, że "żałuje" odejścia z jego koła posła Czartoryskiego i "wolałby, żeby było inaczej", ale "szanuje decyzję każdego parlamentarzysty". - Prędzej czy później i tak uda się mojemu środowisku, które współtworzę, które będziemy rozbudowywali, stworzyć zdrową, umiarkowaną, spokojną alternatywę nie tylko wobec Prawa i Sprawiedliwości, choć także, ale przede wszystkim wobec tego złego konfliktu, który dzieli Polskę od 15 lat, który już się wyczerpał i z którymi powinniśmy zerwać, patrząc na przyszłość Polski nie oglądając się wstecz na te niepotrzebne waśnie, które poróżniły kiedyś Jarosława Kaczyńskiego i Donalda Tuska - stwierdził.
- Coraz więcej ludzi dostrzega, że konflikt Kaczyńskiego z Tuskiem nie służy dzisiaj Polsce, trzeba go zakończyć i wybrać zupełnie inne, nowe rozwiązania i programowe i personalne - dodał. Zdaniem Girzyńskiego to spowoduje "powstanie zupełnie nowego ruchu politycznego".
Zapytany, czy gdyby jego samego Kaczyński zaprosił na taką rozmowę jak Czartoryskiego, to czy wróciłby do PiS-u, Girzyński odpowiedział, że nie ma takich zamiarów. - Co nie oznacza, że jeżeli nie są prowadzone rozmowy, bez względu na to, czy prowadzi je Prawo i Sprawiedliwość czy inne ugrupowania, że nie biorę w nich udziału z bardzo prostego powodu: w polityce należy rozmawiać - powiedział.
- Zbyt mało w polityce rozmawiamy. Byłoby rzeczą jeszcze lepszą, gdyby Jarosław Kaczyński zamiast mnie zapraszać na tego typu rozmowy, zaprosił wreszcie Donalda Tuska, aby ci panowie się pogodzili, te dawne urazy odłożyli na bok i wreszcie zaczęli wypracować pewne merytoryczne rozwiązania - mówił gość TVN24.
"Wiele musi się zmienić, aby wszystko zostało po staremu i temu ma służyć ta uchwała"
Skomentował też pomysł tak zwanej uchwały antynepotyzmowej. W trakcie obrad kongresu PiS delegaci przyjęli uchwałę zakazującą współmałżonkom, dzieciom, rodzeństwu, rodzicom posłów i senatorów zasiadania w radach nadzorczych oraz zatrudnienia rodzin polityków w spółkach Skarbu Państwa (SSP). W uchwale znalazł się jednak wyjątek, że zakaz nie obejmuje osób, które pracują w strukturach spółek Skarbu Państwa ze względu na swoje kompetencje, doświadczenie zawodowe i "jednocześnie doszło do nadzwyczajnej sytuacji życiowej".
Girzyński został zapytany, czemu prezes Kaczyński "nie mógł zorganizować takiej mikrokrucjaty" mówiąc politykom, których rodziny pracują w spółkach skarbu państwa, żeby ich od tego odwiedli. - Stare powiedzenie mówi, że wiele musi się zmienić, aby wszystko zostało po staremu i temu ma służyć ta uchwała - odpowiedział gość "Rozmowy Piaseckiego".
Dodał, że jeśli faktycznie chciałoby się skończyć "z tym procederem, który nie służył wizerunkowi Prawa i Sprawiedliwości" to tak by się właśnie zrobiło, a "czyni się to w ten sposób, że się przyjmuje jakąś uchwałę, na końcu której wrzuca się taką konstrukcję prawną, że w zasadzie cała ta uchwała nie ma znaczenia, jeżeli są jakieś wyjątkowe okoliczności albo ktoś jest merytoryczny". Zdaniem Girzyńskiego zostało to zrobione, aby "zamaskować" to, że poseł Krzysztof Sobolewski został sekretarzem generalnym partii. Żona Krzysztofa Sobolewskiego jeszcze niedawno zasiadała w radach nadzorczych trzech spółek Skarbu Państwa: lotniska Szczecin-Goleniów, Anwilu i Orlen Paliwa. W poprzednią niedzielę Sobolewski napisał, że jego małżonka nie zasiada już w żadnej z tych rad.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24