Co piąta ankietowana urzędniczka Ministerstwa Pracy mówi o poczuciu "długotrwałego upokarzania lub gnębienia przez przełożonych lub kolegów czy koleżanki z pracy" - wynika z badań, do których dotarł "Dziennik". Cztery kobiety przyznały, że miały niestosowne propozycje o charakterze seksualnym - czytamy.
Wyniki badań zaskakują, tym bardziej że to właśnie w resorcie pracy działa departament ds. kobiet, rodziny i przeciwdziałania dyskryminacji - zauważa gazeta.
Pod koniec września ubiegłego roku ministerstwo zatrudniało 778 osób, z czego 74 proc. to były kobiety. W ankiecie wzięło udział 158 urzędników zatrudnionych w ministerstwie - 34 mężczyzn i 124 kobiety. Badanie "Równe traktowanie kobiet i mężczyzn w Ministerstwie Pracy i Polityki Społecznej" miało sprawdzić, jak w resorcie pracy przestrzega się zasady równości płci.
"Komu o tym powiedzieć?"
Jak wynika z badania, co piąta kobieta mówiła o poczuciu "długotrwałego upokarzania lub gnębienia przez przełożonych lub kolegów/koleżanki z pracy". - O czym mówimy? O pogardzaniu człowiekiem. Mnie samej zdarzało się wybiegać z płaczem z pokoju - zdradza "Dziennikowi" jedna z urzędniczek.
Cztery kobiety oświadczyły, że miały propozycje "o charakterze seksualnym". Sześć na dziesięć ankietowanych kobiet przyznało, że nie wiedziałoby, do kogo się zwrócić z problemem molestowania czy mobbingu. - W resorcie nie było szkoleń dotyczących tego problemu.
Zero tolerancji dla mobbingu
Zdaniem minister pracy w rządzie PiS Joanny Kluzik-Rostkowskiej, na sprawę mobbingu należy spojrzeć poważnie.
- Akurat resort pracy, to powinno być miejsce, gdzie o czymś podobnym nie może być mowy. Prawda jest jednak taka, że ministerstwa są bardzo zhierarchizowane. Podejrzewam, że większość urzędników w życiu nie ośmieliłoby się poinformować kogokolwiek, że czuje się mobbingowanych - tłumaczy w rozmowie z "Dziennikiem" posłanka PiS.
Obecna minister Jolanta Fedak twierdzi, że o przypadkach mobbingu słyszała od samych urzędników. Dyskryminacja - według niej - miała jednak mieć miejsce jeszcze w czasach, gdy resort pracy podlegał pod ministerstwo gospodarki.
- Takie ankiety, jakie teraz wypełniają urzędnicy, są potrzebne. Mogą pomóc w eliminacji mobbingu, gdyby jeszcze się zdarzał - uważa Fedak. Minister dodaje, że nie będzie tolerować podobnych przypadków.
Źródło: "Dziennik"
Źródło zdjęcia głównego: TVN24