Według jednych pusty gest, według innych słowa zasługujące na najwyższe uznanie. Czy nowa twarz PiS, zaprezentowana na krakowskim kongresie partii, pozwoli na wspólne działanie wszystkich polityków przeciwko kryzysowi? Czy politycy oddadzą część swoich pensji na załatanie budżetu? Zdania gości programu "Kawa na ławę" wydają się być podzielone.
– To jest pusty gest, bez znaczenia - uznał wicemarszałek sejmu Stefan Niesiołowski z PO. Zdaniem polityka, PiS po latach "fatalnych rządów" i ataków, teraz wykonuje gesty ustami prezesa, który powinien ustąpić.
- Uznaniem bankructwa tej partii byłaby rezygnacja Jarosława Kaczyńskiego. Choć oczywiście lepiej usłyszeć "pokój", niż dalsza wojna (...) Kaczyński powinien przestać straszyć w polskiej polityce - powiedział wicemarszałek.
Miałem nadzieję, że staranne publiczne przeprosiny będą przyjęte. A tymczasem mówimy o maskach. Ja nie wiem, co miałby zrobić nasz prezes, bo niektórzy politycy chyba oczekują przeprosin na kolanach. Tadeusz Cymański, PiS
Warto rozmawiać
Mimo ostrych słów Niesiołowskiego, do przyjęcia przeprosin prezesa PiS, które ten wygłosił na kongresie partii, nawołuje poseł tej partii Tadeusz Cymański. - Miałem nadzieję, że staranne publiczne przeprosiny będą przyjęte. A tymczasem mówimy o maskach. Ja nie wiem, co miałby zrobić nasz prezes, bo niektórzy politycy chyba oczekują przeprosin na kolanach.
Koalicja rządowa, która przygotowała zły budżet, powinna oszczędzać na sobie. Jak premier chce obniżki pensji, niech obniży sobie do jednej złotówki. Jarosław Kalisz, SLD
Do nowego dialogu zachęcił też zastępcę szefa Kancelarii Prezydenta RP Władysław Stasiak. - Jeśli padają ważne deklaracje, warto się nie zacietrzewiać. Spróbujmy pójść w tym kierunku. Po prostu trzeba rozmawiać. (...) Ważna jest stabilizacja, aby zmierzyć się z problemami.
Mimo starań polityków PiS Ryszard Kalisz z SLD ucina dyskusję: - Jarosław Kaczyński może się zmienić w gołębia pokoju, jak kaczka w orła. To było starannie przygotowane przez PR-owców działanie.
Randka pod Wawelem
W ostatnich dniach głośno było także na temat propozycji udziału w kongresie PiS premiera Donalda Tuska. Prezes PiS premiera zaprosił, ale już... po Kongresie - na posiedzenie klubu parlamentarnego.
Premier odmówił tłumacząc, że nie chodziło mu o spotkanie z parlamentarzystami. - Z prezesem PiS-u randkę wolę w Warszawie niż pod Wawelem - dodał szef rządu.
- Moim zdaniem to był błąd, PiS zrobił błąd, a zaproszenie po kongresie jest nietaktem - uznał Niesiolowski.
W znacznie spokojnym tonie komentuje decyzję premiera Tadeusz Cymański. - Premier podjął decyzję o gotowości. Ja uważam, że premier państwa jest gotowy w każdym czasie, o każdej porze rozmawiać z opozycją, mając na uwadze dobro państwa.
Komu (nie)ciąć?
Trwa szukanie oszczędności budżetowych. Premier od dwóch dni rozmawiał ze swoimi ministrami, by znaleźć sposób na zaoszczędzenie siedemnastu miliardów złotych. Może jednak oszczędności należy szukać nie tylko w ministerstwach, ale również w politycznych kieszeniach?
- Koalicja rządowa, która przygotowała zły budżet, powinna oszczędzać na sobie. Jak premier chce obniżki pensji, niech obniży sobie do jednej złotówki - uznał Kalisz.
- Czym innym jest rezygnacja z rewaloryzacji dla wysoko opłacanych ludzi, a czym innym jest dla szeregowego urzędnika. Jesteśmy gotowi do takiej dyskusji, ale w pierwszej kolejności ciężar powinni odczuć najsilniejsi i najbogatsi - zaznaczył Cymański.
Zgody zatem brak, choć nie do końca. Wszyscy politycy są bowiem pewni, ze coś trzeba zrobić... wspólnie.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24