Gdzie Mirosław Drzewiecki spędzał sylwestra 1999/2000? W amerykańskim areszcie, zatrzymany za pobicie żony. Jak wynika z amerykańskich dokumentów, do których dotarli dziennikarze "Teraz My", jeden z najbogatszych Polaków pod przysięgą zapewnił, że nie ma grosza przy duszy po to, by dostać adwokata z urzędu. Minister i jego żona na antenie TVN przedstawili jednak inną wersję zdarzenia sprzed lat.
W policyjnych archiwach Miami dziennikarze "Teraz My" znaleźli dokumenty, z których wynika że obecny minister w 1999 roku rzucił się na żonę.
Żona ministra miała relacjonować policjantom, że mąż chwycił ją za szyję i rzucił na ziemię. Drzewiecki został zatrzymany i sylwestrową noc spędził w areszcie. Groził mu rok wiezienia. W czasie przesłuchania na policji pijany Drzewiecki stracił przytomność - wynika z dokumentów.
Mieszkanie w Miami, a adwokat z urzędu
By wydostać się z tarapatów podawał się za dyplomatę, wziął też adwokata z urzędu, choć taką pomoc dostają tylko najbiedniejsi.
W tym samym czasie, Drzewiecki znalazł się na 77 miejscu listy najbogatszych Polaków tygodnika "Wprost". Niedługo później kupił też mieszkanie w Miami. Tyle ustalili dziennikarze TVN, opierając się na dokumentach sądu w Miami. Co na to Drzewiecki?
Ja tych kwitów nie wypełniałem. To policja wypełniała dokumenty. Mnie zostały przedstawione do podpisania. Nikt nie pytał mnie o mój majątek. Musieli uznać, że jako turysta nie mam go w USA. Mirosław Drzewiecki
- Rzeczywiście spędzałem sylwestra w Miami. W pewnym momencie podczas biesiady w restauracji wyszliśmy z żoną na ulicę i wyrywaliśmy sobie telefon, by zadzwonić do dzieci. Tam było dużo ludzi. Ktoś pomyślał, że kradnę ten telefon i zaalarmował policję. A ta w Miami jest niezwykle ostra. Razem ze mną tam zgarnięto z ulicy kilkadziesiąt innych osób, które przesadziły z zabawą - tłumaczył się minister w programie "Teraz My". Wcześniej na pytanie czy był kiedykolwiek aresztowany, Drzewiecki odparł, że nie.
Drzewiecki stwierdził też, że nie wiedział co podpisuje, bo nie jest anglojęzyczny. - Ja tych kwitów nie wypełniałem. To policja wypełniała dokumenty. Mnie zostały przedstawione do podpisania. Nikt nie pytał mnie o mój majątek. Musieli uznać, że jako turysta nie mam go w USA.
"Mąż nigdy nie podniósł na mnie ręki"
Zapewnienia ministra potwierdziła na antenie jego żona. - Mój mąż nigdy nie podniósł na mnie ręki. Nie dziwię się, jak jest zdenerwowany, bo ja się ledwo trzymam na nogach - mówiła. - Język urzędowy nawet nasz polski, nadaje się do szyfrowania na wojnie. A co dopiero angielski - tłumaczyła także, pytana dlaczego jej mąż podpisał przedstawione mu przez policję dokumenty.
- Po wypuszczeniu z izby zatrzymań mąż był potwornie zdenerwowany i zestresowany. Ja też z żadnym policjantem nie rozmawiałam. Musiałam szukać, na jakim komisariacie jest mąż - dodała żona ministra.
Zarówno minister, jak i jego żona zapewniali, że próbowali sprawę wyjaśnić w amerykańskim sądzie.
Minister przyznał też, że o zdarzeniu nie informował premiera Donalda Tuska. Jak przyznał, o sprawie wiedziało tylko kilka bliskich mu osób.
Źródło: TVN24, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24