Dobrze, że minister finansów Jacek Rostowski powiedział prawdę o budżecie państwa. Gdyby się upierał przy nierealistycznych liczbach, straciłby jeszcze więcej na wiarygodności - powiedział w TVN24 ekonomista prof. Stanisław Gomułka. I podkreślił, że rząd nie miał wyjścia i musiał zadłużyć państwo. W przyszłym roku kwota deficytu ma wynieść 52 miliardy złotych.
Prof. Gomułka nie jest zaskoczony decyzją o wzroście deficytu budżetu państwa i długu publicznego. - To nie dziwne, już dwa miesiące temu dowiedzieliśmy się, że dochody budżetowe będą w tym roku niższe niż zakładał rząd o 44 mld zł. A rząd pomimo bardzo intensywnych poszukiwań znalazł oszczędności na ok. 10 mld zł. Różnica 34 mld zł musi być w tej sytuacji zaabsorbowana przez wzrost deficytu - powiedział ekonomista.
"Minister finansów jak pilot"
Podkreślając, że choć nie jest zaskoczony zapowiedziami o deficycie budżetowym, dziwi go to, w jaki sposób się o tym informuje. - Rzecznik rządu (Paweł Graś – red.) zaskoczył mnie, że o tym, czy idziemy drogą podwyższenia podatków, czy zwiększenia deficytu budżetowego, zdecydował minister finansów. A przecież to pan premier powiedział w jakimś momencie, że nie będzie podwyższenia podatków. I to była decyzja premiera i całej koalicji. Minister finansów, w sytuacji, w której nie ma dochodów, nie może podwyższyć podatków, nie może ciąć wydatków, ponieważ to też jest obłożone ustawami - powiedział.
Pytany czy Rostowski ma związane ręce, stwierdził: - Tak, to jest pilot, który jest sparaliżowany, i ma tylko drobne ruchy rękami.
I dodał: - Drobne ruchy polegają na szukaniu 10 miliardów, kiedy w dochodach brakuje 44 miliardów. Mamy więc przyrost deficytu i to jest normalne. Minister Rostowski przypuszczał pół roku temu, kiedy deklarował, w imieniu rządu i swoim, że nie będzie wzrostu deficytu budżetowego, że nie będą szli drogą wskazaną przez opozycję. Wtedy - wydaje mi się, że nie przypuszczał, że taki będzie spadek dochodów.
"To nie jest tylko dziura Tuska i Rostowskiego"
Zdaniem prof. Gomułki rząd nic nie może zrobić w tej sprawie. - Wysiłki premiera Tuska i ministra finansów były zbyt małe w stosunku do problemu deficytu budżetowego i długu publicznego - powiedział.
Prof. Gomułka podkreślił, że to nie jest tak, iż jest to wyłącznie "dziura premiera Tuska i ministra Rostowskiego". - To jest problem podatników. Może niekoniecznie tych obecnych, ale przyszłych, bo w końcu trzeba obsługiwać dług publiczny, który narasta bardzo szybko - przypomniał. I dodał: - Deficyt całego sektora finansów publicznych wyniesie w tym roku ok. 6 proc. PKB, a w przyszłym - ok. 7 proc. PKB. W sytuacji, kiedy dochód narodowy nie rośnie szybko, relacja długu publicznego do PKB rośnie bardzo szybko.
W piątek TVN CNBC Biznes podał, a resort finansów potwierdził, że zapowiada na 2010 r. deficyt budżetu państwa na poziomie 52,2 mld zł oraz wzrost długu publicznego o 6 proc. w 2009 r. i o kolejny punkt procentowy w 2010 r. Tym samym na koniec 2010 r. dług publiczny może przekroczyć poziom 55 proc. PKB.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24